Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kulisy egzekucji

Redakcja
Dokładnie przed rokiem, kończąc na łamach "Dziennika Nowosądeckiego" serial o gangach Nowego Sącza, przede wszystkim grupy "Ala Capone" zwanego też "Gabończykiem", "Bacą" i "Góralem", napisaliśmy: "Rozpoczęła się kolejna faza procesu. Znów na ulicy Pijarskiej pojawili się uzbrojeni komandosi w kominiarkach. W kuloodpornej, przeszklonej "klatce" zasiadło 19 oskarżonych. Wielu hardych i zdeterminowanych. Są jednak też skruszeni. Sąd będzie wysłuchiwał kolejnych świadków, rozpatrywał kolejne dowody, świadczące o winie lub niewinności. Zaczęło się dopisywanie kolejnego rozdziału opowieści o gangach Nowego Sącza"

   Dopisywanie to trwa nadal. Kolejne etapy rozprawy ujawniają bowiem nowe, nieznane dotychczas epizody z działalności gangsterskiej grupy "Ala". I choć akty oskarżenia sporządzone przez Wydział Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Okręgowej w Krakowie w początkach 2002 roku i w sierpniu 2003 r. obejmują już w zasadzie wszystkie istotniejsze dla działalności "gabońskiej" grupy czyny przestępcze, to jednak w trakcie procesu zakończonego w listopadzie 2003 r. skazaniem pięciu głównych obwinionych na kary dożywocia, jak również w trwającej obecnie rozprawie wychodzą na jaw nowe, dodatkowe okoliczności związane przede wszystkim z morderstwami. Tymi sprawami zajęli się już prokuratorzy z nowosądeckiej Prokuratury Okręgowej. Do Sądu Okręgowego wpłynął właśnie wniosek o rozpatrzenie jednej z nich.
   Podejrzanym jest mieszkaniec jednej z podsądeckich wiosek, który grupie dowodzonej przez R. Ch., brata "Ala Capone", miał dostarczyć broń palną, wykorzystaną następnie przez sprawców do zabójstwa dwóch konkurentów. Dodatkowo miał on też osłaniać odwrót wykonawcom "wyroku", w razie niekorzystnego dla nich obrotu sytuacji.
   Mieszkańcom Nowego Sącza, znającym jako tako realia swego miasta, raczej trudno byłoby przypuszczać, że pod koniec lat 90. toczyło się tutaj drugie, podskórne życie. Działały tu bowiem trzy większe i kilka mniejszych grup przestępczych, które toczyły bezwzględną walkę o dominację, a co za tym idzie o wpływy z bandyckiej działalności. Te zaś były niemałe. Nie darmo niektórzy z mieszkańców Gabonia, rodzinnej miejscowości "Ala Capona" i jego brata, szeptali, że rezydencja, którą wybudowali, mogła dorównywać tylko tej, w jakiej zamieszkiwali Carringtonowie z amerykańskiego serialu "Dynastia". Dochody przynosiły nie tylko skoki na wytypowane uprzednio "kwadraty", czyli mieszkania i lokale, ale przede wszystkim haracze ściągane od właścicieli agencji towarzyskich, restauracji, czy lokali handlowych. Wysłannicy przestępczych bossów rozmawiali z nimi krótko: płać, albo może coś się wydarzyć. Zdecydowana większość decydowała się raczej od razu na "odpalanie doli". Krociowe zyski przynosił też handel alkoholem płynącym bez przerwy z Ukrainy. Można było też zarobić, tworząc firmę handlową i biorąc towar na tzw. przedłużony termin płatności, a potem zapomnieć o uregulowaniu faktury.
   W sądeckich realiach najmocniej osadzona była grupa "Czarnego Władka" z Gabonia. Opanowała ona także Tarnów i zaczęła zapuszczać macki na Kraków po likwidacji przez policję band "Marchewy" i "Pyzy". I choć skala przestępstw, jakich dopuściły się grupy pruszkowska i wołomińska była większa, to sądecka przewyższała tamte brutalnością oraz wyrachowaniem.
   Gabończyk nie miał jednak całkowitego spokoju w Nowym Sączu i na Podhalu. Tu bowiem "bruździły" mu grupy "Koraba" i "Lechmana". Wprawdzie mediacja lubelskich gangsterów w 1997 r. doprowadziła do chwilowego zawieszenia broni, to należało się spodziewać, że z byle jakiego powodu konflikt wybuchnie na nowo.
   Aresztowanie wiosną 1998 r. "Ala Capone" i jego brata spowodowało, że konkurenci zaczęli dążyć do odzyskania dawnej, uprzywilejowanej pozycji i powoli przejmować kontrolę nad środowiskiem. Sytuacja taka mocno rozdrażniła szefa. Decyzja mogła być jedna - trzeba z tym skończyć. Najbardziej we znaki "gabończykom" dawał się "Lechman" i jego postanowiono pozbyć się w pierwszej kolejności. Wyrok wykonano w maju 1999 r. na osiedlu Kochanowskiego, przed klatką schodową bloku, w którym mieszkał. Padł tylko jeden strzał. Ten strzał wystarczył, by ubył groźny rywal.
   Po tym wydarzeniu "Korab" przycichł, zaszył się ponoć na krótki czas gdzieś na Ukrainie. Na przełomie 1999 i 2000 roku ponownie podniósł jednak głowę. Zaczął nakładać haracze na właścicieli agencji towarzyskich, restauratorów, sklepikarzy, żądał opłat od "żołnierzy" "Ala Capone". Najbardziej jednak głównego nowosądeckiego gangstera ubodło, że "Korab" i jego ludzie przychodzili na tzw. "lipo" pod Zakład Karny i podległym mu ludziom siedzącym za kratkami ubliżali oraz wyśmiewali. To już była zniewaga nie do przełknięcia. Następstwem gniewu szefa mogła być tylko decyzja o likwidacji konkurenta. Zlecenie to miał otrzymać brat R. Ch., który w międzyczasie wyszedł na wolność. Wydany też został "wyrok" na niejakiego "Volvo", który miał grać rolę płatnego agenta przy konkurencie, lecz ze swej roli nie wywiązywał się wcale. Wręcz przeciwnie - wszelkie oznaki wskazywały, że wybrał innego chlebodawcę.
   Szef "Al" osobiście, dzięki posiadanej w Zakładzie Karnym "komórce", wybrał wykonawców wyroku, rozpisał dla nich role, zaplanował przebieg akcji. Zadanie wywabienia "Koraba" i "Volvo" spadło na S. W. i K. F., których rola w działalności przestępczej gabońskiej grupy była kamuflowana. Było to zadanie niełatwe, gdyż "Korab" był bardzo podejrzliwy i w trosce o własne życie gotów był posłużyć się posiadaną przez siebie nielegalnie bronią.
   Jednak perspektywa zdobycia grubego łupu okazała się kusząca nawet dla tak wytrawnego fachowca jak "Korab". Grupa "Ala" rozpoczęła więc przygotowania. W przeddzień akcji w leśnym ostępie w okolicach Kasiny Wielkiej wykopano dół, na kilka godzin zaś przed dowiezieniem przyszłych ofiar jej uczestnicy zajęli odpowiednie miejsca. Wszystkie te czynności nadzorował R. Ch. Miał on jednak swego rodzaju pecha. Jedna z mieszkanek wsi widząc, że przez parę godzin w leśnych zaroślach stoi opuszczony samochód, zawiadomiła o tym policję. Funkcjonariusze mszańscy obejrzeli samochód, sprawdzili w kartotece utraconych pojazdów, czy nie został on skradziony. Wszystko było jednak w porządku. Wszak ktoś mógł pójść na wycieczkę w góry, a samochód pozostawić w lesie.
   Wychodząc z domu tego majowego wieczoru 2000 r. "Korab" był najprawdopodobniej przekonany, że wróci niebawem z bogatym łupem. Bez większych obaw wsiadł do samochodu, w którym byli S. W. i jego kolega - kierowca. Obrali kurs na Rabkę, gdzie dosiadł się "Volvo". Później zawrócono w kierunku Mszany Dolnej.
   Dramat rozegrał się na skraju jednego z zagajników. "Korab" i "Volvo" zostali błyskawicznie otoczeni przez kilkuosobową grupę wykonawczą "Ala". Na ucieczkę nie było szans. Wprawdzie zdecydował się na to Volvo", lecz zaraz dosięgła go kula. "Korabowi" zgruchotano czaszkę bejsbolowym kijem, a potem R. Ch i K. F. dobili ofiary kilkoma strzałami. Ciała zaciągnięto do przygotowanego uprzednio dołu, polano żrącą substancją, zakopano i odpowiednio zamaskowano. Wkrótce miejsce zbrodni zarosło bujną trawą. Do ciał zabitych prokuratorzy i funkcjonariusze nowosądeckiego Centralnego Biura Śledczego dotarli dopiero w następnym roku w trakcie prowadzenia śledztwa.
   R. Ch. tego dnia miał jednak pecha. W drodze powrotnej był bowiem kontrolowany przez funkcjonariuszy mszańskiej "drogówki". Naprędce więc wymyślił bajeczkę o pobycie u miejscowej dziewczyny.
   T. K., przeciwko któremu skierowany jest obecny akt oskarżenia, również nie przyznaje się do winy. Zebrane jednak w śledztwie dowody, w tym przede wszystkim wyjaśnienia skruszonego gangstera z grupy "Ala Capone", obalone alibi, świadczą o tym, że to właśnie on, mając w gwarze złodziejskiej tzw. "czysty" samochód, dostarczył na miejsce egzekucji broń.
   Zapewne nie ostatni to akt oskarżenia związany z przestępczą działalnością grupy "Ala Capone". Do sprawy tej będziemy jeszcze wracać.

(MACH)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski