18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kulisy srebrnego ekranu

Redakcja
Filip Gańczak "Filmowcy w matni bezpieki", Prószyński i S-ka, Warszawa 2011, 368 str.
Filip Gańczak "Filmowcy w matni bezpieki", Prószyński i S-ka, Warszawa 2011, 368 str.
- Nie mam poczucia wyjątkowości mojego losu. Bici demonstranci, mordowani księża, robotnicy wyrzucani z pracy to są prawdziwe ofiary.

Filip Gańczak "Filmowcy w matni bezpieki", Prószyński i S-ka, Warszawa 2011, 368 str.

Lektury opinii

Ja bity nie byłem - tak o swoim życiu w PRL, o prześladowaniach ze strony komunistycznej Służby Bezpieczeństwa, mówi Andrzej Seweryn, wybitny aktor, już od roku 1968 podejmujący działalność opozycyjną wobec panującego systemu; po 13 grudnia 1981 emigrant polityczny. Andrzej Seweryn to jeden z bohaterów książki Filipa Gańczaka "Filmowcy w matni bezpieki", omawiającej działania tzw. służb wobec najwybitniejszych nawet przedstawicieli polskiej kinematografii.

"Ze wszystkich sztuk najważniejszy jest dla nas film" - głosi znana maksyma Włodzimierza Lenina, przytoczona przez Gańczaka jako motto, Choć praktyka dowodzi, że dla peerelowskich służb ważne były wszystkie działy sztuki (należytą uwagą SB darzyła także pisarzy czy plastyków), filmowcom poświęcały wiele uwagi, choćby z racji siły oddziaływania kina, a później ściśle związanej z nim telewizji. Inwigilując nawet - zdawałoby się - najwierniejszych, chociażby Janusza Morgensterna, reżysera najsłynniejszej prosowieckiej propagandówki, jaką była "Stawka większa niż życie".

W przypadku Morgensterna (oczywiście nie tylko jego) SB nie cofała się przed niczym. "19 lipca [1968 r.] esbecy wchodzą do mieszkania Morgensterna, zakładają podsłuch i fotografują rozmaite dokumenty. Jest wśród nich prywatna korespondencja reżysera i jego żony, są notesy z nazwiskami i telefonami" - pisze Gańczak na podstawie zachowanych dokumentów. Jako bazę SB wykorzystuje mieszkanie sąsiadki reżysera. Funkcjonariusze próbują pozyskać interesujące ich informacje od Krystyny Cierniak-Morgenstern, plastyczki, jeszcze w roku 1961, na dwa lata przed ślubem z Morgensternem, pozyskanej do współpracy; tej jednak ostatecznie udaje się wywikłać z kontaktów.

Jeszcze dalej ingerencje służb w życie prywatne filmowców sięgały chociażby w przypadku Daniela Olbrychskiego. Autor książki przytacza m.in. opis wyjazdu Olbrychskiego na występy do Bydgoszczy. Pokój w hotelu "Brda", gdzie zatrzymał się aktor, był na podsłuchu. "Na obiekt przyszedł Daniel Olbrychski z kobietą imieniem Małgosia. Oboje położyli się do łóżka i odbyli stosunek płciowy" - czytamy w raporcie. SB odkrywa oczywiście tożsamość dziewczyny, skromnej pracownicy gdańskiej WSS "Społem", której przelotny romans z gwiazdorem przeszedł w ten sposób do historii.

Opisując szykany, jakim poddawano filmowców Filip Gańczak nie pomija również historii nieco odmiennych - współpracy, do jakiej SB skłaniało czy zmuszało niektórych artystów. Przypomina m.in. słynny przed paroma laty przypadek Macieja Damięckiego, który złapany podczas prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu zgodził się "pomóc" w inwigilacji swoich znajomych. Po latach (sprawa wyszła na jaw w roku 2007) Damięcki w rozmowach z dziennikarzami stara się oczywiście pomniejszyć znaczenie współpracy i rangę oraz przydatność składanych meldunków. Nie potępia go też na przykład cytowany przez Gańczaka Daniel Olbrychski, a i sam autor książki pisze: "Maciejowi Damięckiemu bardzo trudno byłoby wygrać w sądzie. Wątpliwości pozostają. Jedno jest pewne: bezpieka nie uznawała »Bliźniaka« za szczególnie wartościowego TW. (...) Na pewno nie był gorliwym donosicielem".
To zresztą ton widoczny w całej książce - pomniejszanie opisywanych faktów, próby zrozumienia przypadków donosicielstwa, niekiedy wręcz ich usprawiedliwianie. I to pomimo przywoływania zachowań całkowicie odmiennych - jak choćby przypadku Piotra Fronczewskiego, który, znalazłszy się w sytuacji analogicznej do Damięckiego, z propozycji podjęcia współpracy sprawnie się wywinął, m.in. rozgłaszając wszystkim o esbeckiej ofercie, co kandydata na TW w oczach bezpieki błyskawicznie zdyskwalifikowało.

Obraz środowiska filmowców, wyłaniający się z książki Filipa Gańczaka, jest interesujący także z innych względów. Opisywane fakty pokazują, że właśnie w tym środowisku SB miała dość prostą robotę. Artystyczne animozje i zawiści, kompleks niedocenienia, wreszcie wspomniane już liczne romanse czy takoż przywołane przypadki prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu ułatwiały pozyskanie TW, czy to pochlebstwem, czy żerowaniem na najniższych uczuciach, czy też wreszcie obietnicą "pomocy", groźbą, a nawet szantażem.

Z drugiej strony Gańczak mimochodem dowodzi, że nawet w oczach SB środowisko filmowców (i - szerzej - artystyczne) jawiło się jako uprzywilejowane. Pominąwszy przypadki jednostkowe, jak przykład Haliny Mikołajskiej, którą szykany pchnęły wręcz do podjęcia próby samobójczej, prześladowania ze strony SB - choć niekiedy obrzydliwe - ograniczały się do przesłuchań, odmowy wydania paszportu czy zakazu występów w telewizji.

Prawdziwy obraz tego, do czego SB była zdolna, widać raczej w losach zwykłych ludzi, robotników z prowincji, więzionych, bitych, pozbawianych pracy i źródeł utrzymania - anonimowych, dożywających dziś swych dni w nędzy, poniżeniu, często schorowanych inwalidów.

Dlatego strojący się dziś w martyrologiczne piórka artyści powinni przemyśleć przytoczone na wstępie słowa Andrzeja Seweryna...

WŁODZIMIERZ JURASZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski