MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kultura pieszych

Redakcja
Szanowni Państwo, sporo ostatnio chodzę po Krakowie i coraz częściej bywam ogromnie zdumiona zachowaniem innych przechodniów, a zwłaszcza młodzieży.

Zofia Gołubiew: DROBIAZGI KULTURY

Pamiętam, że Rodzice uczyli mnie ustępować starszym, nie zachodzić innym drogi, przepuszczać w drzwiach czy na przejściu itp., itd. Uczono też chłopców, że mają być dżentelmeńscy wobec dziewczynek, a więc potem mężczyźni bywali tacy wobec kobiet.

To, co obserwuję dzisiaj na ulicach naszego miasta, jest zupełnym zaprzeczeniem takich obyczajów. Młodzi ludzie idący chodnikiem naprzeciw ani myślą się usunąć – jak, przepraszam, stado owiec. Gdy drogi nasze się krzyżują – z pewnością „wymuszą pierwszeństwo”, czyli wejdą ci przed sam nos. W drzwiach, na przykład sklepów, wpychają się przodem, nie ustępują, niemal nigdy nie przytrzymają drzwi przechodząc.

Zastanawiam się, jakie są tego przyczyny – brak wychowania, to oczywiste. Ale dlaczego rodzice nie uczą ich tej kultury ulicy? Według mnie, takie niezwracanie uwagi na innych, parcie „po trupach” do przodu, po swoje, symbolizuje coś więcej niż tylko nasze zachowanie jako przechodniów – czyż nie tak właśnie zaczynamy w ogóle żyć? Patrząc tylko swego, nie bacząc na drugich?

Przypominam sobie pewną sytuację sprzed lat. Moskwa, lata siedemdziesiąte XX wieku. Wielki sklep-magazyn w centrum miasta: uniwermag, gdzie można kupić sporo rzeczy, których nigdzie indziej w Rosji nie dostaniesz. Zaciekawiona, chcę wejść, ale nie mogę przebić się przez tłum w drzwiach przepychający się na siłę w obu kierunkach. Przyzwyczajona do tego, że w Polsce mężczyźni przepuszczali mnie w przejściu (tak było!), oburzam się na takie chamstwo. Po powrocie z miasta rozmawiam z moją gospodynią, u której mieszkam, psioczę i narzekam na brak wychowania i kultury. A ona studzi moje oburzenie: „Czy wiesz, że to ludzie z całej niemal Rosji, gdzie nic nie można dostać w sklepach? Oni jadą w kiepskich warunkach nieraz setki kilometrów, żeby kupić np. buty, jedzenie czy wełnę na sweter. A muszą jeszcze dzisiaj wrócić, bo nie stać ich na nocleg w stolicy. Dziennie przewija się przez Moskwę w tym celu około czterech milionów przyjezdnych! Pomyśl więc: taki ojciec rodziny, który przyjechał zdobyć coś dla swoich, będzie się zastanawiał, czy jest dość uprzejmy dla jakiejś panienki? On się bardzo spieszy. To dla niego sprawa bytu, nie turystyka”.

Zrozumiałam tamtych ludzi, ustępowałam im odtąd z drogi.

Wspominam też wielomilionowe Tokio. Tam na ulicach czy w korytarzach metra masz wrażenie, że naprzeciwko sunie tłum, który właśnie wylewa się ze stadionu czy z pop-koncertu, i że za chwilę zostaniesz stratowany. Nic bardziej mylnego – dwie wielkie fale przechodniów mijają się bezkolizyjnie. Myślę, że z jednej strony to rezultat pewnej niepisanej umowy społecznej, która jest bezwzględną koniecznością w tak ludnym mieście, a z drugiej – efekt wielowiekowej kultury ludzi Wschodu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski