Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kultura posługiwania się telefonami komórkowymi na koncertach i w teatrach

Zofia Gołubiew
Szanowni Państwo, rozwój technologii zmusza mnie do ponownej rozmowy z Państwem na temat kultury posługiwania się telefonami komórkowymi na koncertach, w teatrach itp.

Dawniej przeszkadzał nam rozlegający się znienacka dźwięk dzwonka, niewyciszonego przez zapomnienie. Obecnie ludzie wprawdzie wyłączają w smartfonach głos, ale za to świecą bardzo jasnymi, sporymi ekranami w wyciemnionej sali, nie pozwalając skupić się na odbiorze sztuki.

Na pewnym koncercie siedział przede mną jegomość, który przez cały czas wpatrzony był w rozjaśniony ekran. Zupełnie nie mogłam zrozumieć, po co w ogóle przyszedł na koncert! A był to mężczyzna koło sześćdziesiątki, nie żaden młodzian.

I druga sprawa.

Często te same osoby po zakończeniu koncertu czy spektaklu ostentacyjnie okazują swój zachwyt, wstając z miejsc (a może czynią tak po to, by pokazać innym, jak celnie umieją ocenić sztukę?). Nastała dość denerwująca moda na takie wstawanie - niezależnie, czy występ lub przedstawienie było naprawdę świetne, czy nie. Uważam to za znaczną deprecjację tego gestu, tego zwyczaju. „Standing ovation” dawniej była stosowana rzadko, zarezerwowana wyłącznie dla wybitnych wydarzeń artystycznych. Dlatego na przykład nie zdziwiłam się, gdy cała sala wstała po rewelacyjnym koncercie niemieckiej skrzypaczki Anne-Sophie Mutter w ICE, ale w bardzo wielu innych przypadkach wstawanie jest - według mnie - zupełnie nieuzasadnione.

Ktoś mnie z ironią zapytał, co zrobią ci, którzy tak ochoczo podnoszą się z krzeseł po każdym, nawet średnim występie, kiedy spotkają się z faktycznym arcydziełem? - „czy staną na rękach, a może zaczną wdrapywać się na krzesła?”. Istotnie, bardzo mi się nie podoba taka dewaluacja pewnego znaczącego przecież odruchu. Chyba zresztą nie mnie jednej, sądząc z tego, jak opornie, z widoczną niechęcią, niektórzy przyłączają się do stojących.

Pewnego razu, na koncercie, w przyciemnionej sali, starsza pani przysnęła sobie i nawet zachrapała, co zresztą ją obudziło. Ale potem to ona pierwsza zerwała się z krzesła, klaszcząc ile sił. Czyżby z ulgi, że koncert się wreszcie skończył?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski