Bywają reklamy zabawne. Lubię je, choć przeważnie nie pamiętam, co było reklamowane. Bywają też nudne, głupie, a w TV zdarzają się brzydkie pod względem estetycznym.
Moją uwagę zwróciła pewna reklama radiowa. Rozmawiają mąż i żona. Ona miło pyta: „Kochanie czy kupiłeś…?” – tu pada nazwa czegoś reklamowanego. On odpowiada, że nie, bo nie było i kupił coś innego. I wtedy „słodka żonka” zamienia się w zwykłą chamkę, która opryskliwym głosem wrzeszczy do męża: „Oszalałeś?! Zmiataj z powrotem i kup… I nie wracaj bez…”.
W publicznym radiu lansowany jest prymitywizm, wulgarność – poprzez skontrastowanie ciepłego „Kochanie…” na początku z paskudnym ordynusem, który wszak pozostaje żoną jegomościa. Że też się feministki nie odezwały!
Nie interesuje mnie, która ze stron tego stadła tak się ordynarnie odzywa, ale raczej że w ogóle w ten sposób pokazywane jest życie małżeństwa.
Odechciewa mi się słuchać tej stacji radiowej, reklamowanego produktu nie kupiłabym za nic w świecie, a ów mąż najlepiej by zrobił, gdyby rzeczywiście nie wrócił – „bez… czy nie bez…”.
To ostatnie jest oczywiście żartem, ale czy w reklamach nie obowiązują choćby podstawy kultury?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?