Bo Bente Kahan śpiewa - przejmująco, dojmująco, a może lepiej powiedzieć - prawdziwie. Bo ona snuje opowieść o losie swojego narodu, swoich praprzodków. A z drzewa genealogicznego, jakie opracował jej ojciec Herman Kahan, wynika, że te korzenie sięgają siedmiuset lat wstecz. Ich odnóża prowadzą przez tyle krajów
I wszędzie tam mieli oni swój dom. I właśnie taki tytuł - Home _nosi recital Bente Kahan, będący muzyczną podróżą przez dzieje europejskich Żydów - od średniowiecznej Hiszpanii, poprzez XIX-wieczną Rosję, Węgry, Rumunię, po Norwegię i Polskę. I dlatego śpiewa aktorka w jidysz, ale i w ladino, czyli jego hiszpańsko-portugalskiej odmianie, i po węgiersku, i rosyjsku, i angielsku, i norwesku. I także po polsku, przypomina bowiem przedwojenny przebój Własta i Białostockiego o Rebece. Wielu z tych piosenek słucham po raz pierwszy, ale są i znane, jak _Bubliczki _czy _Dona, Dona, i jest oczywiście bodaj najbardziej popularna piosenka żydowska Bei mir bistu shein, _zaaranżowana wręcz przebojowo.
I ma też artystka drugi recital - jakże polski - bo złożony z pieśni Mordechaja Gebirtiga, stolarza z krakowskiego Kazimierza i twórcy pieśni. Opiewał w nich zwyczajne żydowskie życie, głównie biedoty (tytuł jednego z wierszy _Pieśniarz nędzy można by odnieść do twórczości autora w ogóle), smutki i radości, a gdy nastał czas zagłady, w pieśni Sbrent (Pali się) wzywał swych braci do walki. Sam zginął w czerwcu 1942 roku, zastrzelony w trakcie likwidacji getta. Na szczęście od lat jego twórczość, jego rzewne piękne melodie, które krążyły po świecie, nierzadko anonimowo, powracają również w Polsce. W tym - ta napisana już po wypędzeniu z Kazimierza - Blayb gezunt mir, Kroke! (Żegnaj mi, Krakowie). Objechała z nimi Bente Kahan pół świata, gościła z nimi i w Krakowie, a teraz możemy ich słuchać na płycie _Farewell Cracow, _na której aktorka nagrała kilkanaście pieśni Gebirtiga. Wydanie płyty, podobnie jak drugiej _Home, _powierzyła artystka krakowskiemu wydawnictwu tylkomuzyka.pl (to również adres strony internetowej wydawcy) - a zapowiada ono i kolejne albumy z muzyką żydowską. I słusznie, skoro w Krakowie jest Kazimierz, jest Festiwal Kultury Żydowskiej, tu tworzy "ostatni klezmer Rzeczypospolitej" Leopold Kozłowski, stąd wyjeżdżają na koncerty po świecie zespoły Kroke i Cracow Klezmer Band
Skoro, co ważniejsze, tu był kiedyś, przed zagładą, tej społeczności dom
Nie bez znaczenia jest też fakt, że od kilkunastu lat Bente Kahan występuje i nagrywa z polskimi muzykami - akordeonistą Dariuszem Świnogą i skrzypkiem Mirosławem Kuźniakiem. To i symbol symbiozy tych dwóch kultur, a i argument używany przez artystkę w walce ze stereotypowymi opiniami o Polakach.
Polecam te płyty dla wspaniałego, mocnego głosu artystki, jej talentu przekazywania jakże odmiennych emocji, jej charyzmatycznej siły, dla urody samej muzyki, a i poznania tradycji tak wpisanej w polskie dzieje i kulturę.
Nie tak dawno, przy okazji Krakowskiego Salonu Poezji, gdzie przypomniano twórczość Mordechaja Gebirtiga, pisałem, że może doczekamy, iż ktoś przygotuje recital tych pieśni, co sprawi, że poznamy je pełniej. I oto, dzięki Żydówce z Oslo, powróciły. Można powiedzieć - do domu
WACŁAW KRUPIŃSKI
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?