Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kumulacja nieporadności i pecha

Bartosz Karcz
Semir Stilić (numer 18) strzelił w sobotę piękną bramkę. Niezła gra Bośniaka w ofensywie poszła jednak na marne, bo prezenty na prawo i lewo rozdawali zabrzanom defensywni piłkarze „Białej Gwiazdy”
Semir Stilić (numer 18) strzelił w sobotę piękną bramkę. Niezła gra Bośniaka w ofensywie poszła jednak na marne, bo prezenty na prawo i lewo rozdawali zabrzanom defensywni piłkarze „Białej Gwiazdy” FOT. WOJCIECH MATUSIK
Nie da się wygrać meczu, jeśli nie wykorzystuje się swoich okazji na strzelanie bramek, a z drugiej strony boiska popełnia się tak katastrofalne błędy w obronie jak w sobotę piłkarze „Białej Gwiazdy”.

Wisła Kraków 2 (2)
Górnik Zabrze 3 (1)

Bramki: 0:1 Zachara 3, 1:1 Stilić 10, 2:1 Guerrier 43, 2:2 Danch 67, 2:3 Danch 86.

Wisła: Miśkiewicz 3 – Burliga 5, Czekaj 2, Dudka 5, Piotr Brożek 5 – Stjepanović 4, Chrapek 5 (57 Nalepa) – Sarki 5 (76 Szewczyk), Stilić 6, Guerrier 6 – Paweł Brożek 5 (53 Garguła).

Górnik: Steinbors 5 – Olkowski 5, Danch 7, Gancarczyk 5 (80 Szeweluchin), Kosznik 5 – Iwan 5 (59 Kurzawa), Sobolewski 6 – Oziębała 5 (55 Madej), Drewniak 5, Małkowski 5 – Zachara 6.

Sędziowali: Minoru Tojo oraz Haruhiro Otsuka i Toshiyuki Tanaka (wszyscy z Japonii). Widzów: 5371.

Trzy stracone bramki, trzech piłkarzy, którzy opuścili boisko z powodu kontuzji, trzy punkty, które odjechały do Zabrza i stracone szanse na trzecie miejsce, pogrzebane ostatecznie po tym jak Ruch ograł Legię w Warszawie – tak można streścić to, co działo się w sobotę przy ul. Reymonta. Do tego obrazu trzeba dodać również to, że „Biała Gwiazda” przegrała spotkanie na własne życzenie, a najlepiej oddał to na konferencji prasowej trener Franciszek Smuda, który stwierdził: – Ta porażka boli tym bardziej że mieliśmy tyle sytuacji, iż mogliśmy ten mecz wygrać „czwórką”. Jeśli jednak nie wykorzystuje się okazji, to później tak to się kończy.

Słowa „Franza” to tylko część prawdy nie tylko o meczu z Górnikiem, ale w ogóle o Wiśle z wiosny 2014. To, co ją przede wszystkim różni od drużyny z jesieni, to gra obronna. Kilka miesięcy temu stabilizację w tej formacji zapewniali Arkadiusz Głowacki i Marko Jovanović, wspierani przez Łukasza Burligę i Gordana Bunozę. W sobotę z tego kwartetu na boisku był tylko Burliga, a w środku obrony zamiast najlepszego stopera w ekstraklasie, czyli Głowackiego, zagrał jeden z najgorszych, czyli Michał Czekaj.

Smuda utyskiwał po ostatnim gwizdku, że gdyby miał wszystkich piłkarzy do dyspozycji, to Wisła nie przegrałaby z Górnikiem. Z tą tezą trzeba się zgodzić. Mało tego, nawet w sobotę krakowianie śmiało mogli sięgnąć po pełną pulę (Górnik był drużyną absolutnie do ogrania), ale prócz katastrofalnych błędów w obronie dopadł ich również pech, czyli kontuzje.

Mecz rozpoczął się idealnie dla gości, którzy gola strzelili już w 3 min. Była w tym zasługa strzelającego Mateusza Zachary, ale również nieporadności Michała Czekaja, który odbił piłkę wprost pod nogi napastnika Górnika, oraz spóźnionej interwencji Michała Miśkiewicza.

Krakowianie potrafili bardzo szybko opanować sytuację. Nie przejęli się specjalnie stratą gola i rozgrywali całkiem dobry mecz, raz za razem rozrywając obronę Górnika. Już do przerwy prowadzili 2:1 po ładnych bramkach Semira Stilicia (uderzył w górny róg bramki po podaniu Pawła Brożka) oraz Wilde-Donalda Guerriera (strzałem zakończył akcję Emmanuela Sarkiego). „Biała Gwiazda” mogła wygrywać nawet wyżej, bo swoje okazje miał m.in. Paweł Brożek.

Po jednej z najładniejszych akcji meczu „Brozio” trafił w słupek. Górnik sprawiał w tym okresie wrażenie bezradnego. Dość powiedzieć, że poza golem Zachary, zabrzanie nie oddali już celnego strzału w tej części gry.

Po przerwie rozpoczęły się jednak problemy Wisły. Najpierw z powodu kontuzji boisko musieli opuścić Paweł Brożek i Michał Chrapek, a wkrótce potem dołączył do nich Emmanuel Sarki. To znacząco osłabiło siłę ognia gospodarzy. I tak zdołali jednak wypracować sobie stuprocentową sytuację. Kto wie, gdyby po dośrodkowaniu Wilde-Donalda Guerriera do siatki trafił w idelanej sytuacji Semir Stilić, Górnik być może już by się nie podniósł. Bośniak przestrzelił jednak, a zabrzanie, mimo iż nie przeprowadzali huraganowych ataków, ciągle czekali na swoją szansę. I doczekali się, choć tak po prawdzie, to sama Wisła sprezentowała im dwa gole, popełniając w obronie katastrofalne wręcz błędy.

Drugi gol dla Górnika był „zasługą” Michała Miśkiewicza, który za krótko wybił piłkę po dośrodkowaniu w pole karne, ale też pasywnej postawy obrony. Wiślacy przyglądali się, jak Adam Danch przyjmuje piłkę w „szesnastce” i spokojnie oddaje strzał.

Drugie trafienie stopera Górnika to był już z jednej strony popis jego samego, ale też pokaz nieporadności Michała Czekaja, który dał się „nawinąć” jak trampkarz. Zestawienie tej dwójki pokazuje, jaka jest między nimi różnica. Obaj leczyli w tym sezonie długotrwałe, poważne kontuzje. Obaj wrócili do gry niedawno. Tylko, że Danch to dzisiaj solidność w obronie, połączona z efektownymi wyjściami do przodu, a Czekaj – no cóż, na to, co prezentuje obrońca Wisły w ostatnich tygodniach, jest tylko jedno określenie – katastrofa!

Wiśle po meczu z Górnikiem już na dobre wymknęła się szansa na trzecie miejsce w tabeli. Kto wie, może jednak dobrze, że tak się stało. Byłby to bowiem wynik stanowczo ponad stan, który tylko zaciemniłby obraz drużyny Franciszka Smudy. Patrząc na to, jak wygląda gra tego zespołu w ostatnich tygodniach, już teraz trzeba bić na alarm! Druga taka jesień, która drużynie praktycznie zapewniła utrzymanie, może się już bowiem nie powtórzyć.

OCENIAMY WISŁĘ

MICHAŁ MIŚKIEWICZ – 3

Praktycznie w niczym nie pomógł drużynie. Dość powiedzieć, że Górnik oddał w sobotę trzy celne strzały i zdobył trzy gole.

ŁUKASZ BURLIGA – 5

Przeciętny występ. Próbował być aktywny w ofensywie, ale bez większego efektu.

MICHAŁ CZEKAJ – 2

Czas ochronny się skończył. Ile można tłumaczyć jego katastrofalne błędy faktem, że rok nie grał w piłkę? Co mecz Wisła traci bramki, po jego „klopsach”. W sobotę Danch, ale nie tylko on, robił z nim, co chciał.

DARIUSZ DUDKA – 5

Błędów się nie ustrzegł, ale i tak grał na znacznie wyższym poziomie niż Czekaj. Szczerze jednak mówiąc, nie było to specjalnie trudne.

PIOTR BROŻEK – 5

Miłe zaskoczenie. Rozegrał chyba najlepszy mecz w ostatnim okresie. Ma jeszcze dwa spotkania, żeby przyjamniej zmusić swoich szefów do zastanowienia się, czy warto z nim przedłużyć umowę.

OSTOJA STJEPANOVIĆ – 4

Zagrał przeciętnie, a ocenę obniża jego zachowanie przy drugiej bramce dla Górnika, gdy dał się ograć Danchowi.

MICHAŁ CHRAPEK – 5

Grał bez wielkiego błysku, ale dość solidnie. Jego zejście z boiska na pewno osłabiło zespół.

EMMANUEL SARKI – 5

Zaliczył asystę, kilka razy szarżował skrzydłem. On jednak też skończył mecz z kontuzją.

SEMIR STILIĆ – 6

Najlepszy tego dnia wiślak. Strzelił piękną bramkę, ale Bośniak też musi się uderzyć w piersi. Mógł „zamknąć” mecz gdyby wykorzystał stuprocentową okazję na trzeciego gola przy prowadzeniu Wisły 2:1.

WILDE-DONALD GUERRIER – 6

Strzelił gola, był aktywny. Pięknie dośrodkował na głowę Stilicia i szkoda, że Bośniak zabrał mu asystę.

PAWEŁ BROŻEK – 5

Byłaby wyższa nota, gdyby wykorzystał swoje okazje z pierwszej połowy. Ile jednak znaczy dla zespołu wszyscy przekonali się, gdy na boisku już go nie było...

ŁUKASZ GARGUŁA – BEZ NOTY

Wszedł za Pawła Brożka i nie był to udany występ.

MICHAŁ NALEPA – BEZ NOTY

Pojawił się w drugiej połowie na placu gry i niewiele do niej wniósł.

MICHAŁ SZEWCZYK – BEZ NOTY

Z trójki, która weszła na boisko po przerwie, on był najgorszy. To po jego stracie poszła kontra Górnika, po której Danch strzelił trzeciego gola dla zabrzan.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski