Może nawet 12 tysięcy osób przyszło 6 czerwca pod Urząd Gminy w Brzeszczach. Kukłę obwinianej za restrukturyzację kopalni burmistrz Teresy Jankowskiej przywieźli na wózku z obornikiem... Fot. Ewelina Sadko
KONTROWERSJE. Państwowe górnictwo popełnia zbiorowe samobójstwo. A górnicy wybijają szyby w oknach Bogu ducha winnych samorządowców.
Problemy mają wszystkie państwowe koncerny węglowe, skupiające 90 procent krajowych kopalń. Po rekordowo długiej zimie na ich hałdach leży ponad 7 mln ton niesprzedanego urobku, jedna dziesiąta rocznego wydobycia. Drugie tyle zachomikowały elektrownie i elektrociepłownie. W rok sprowadziły one blisko 11 mln ton węgla z Rosji, Ukrainy, Czech, USA, RPA, Kolumbii...
Czytaj więcej: Wrzenie w Brzeszczach. Droga S1 może rozjechać kopalnię na śmierć >>- We wrześniu zeszłego roku rozpoczęliśmy współpracę z EDF Trading z Londynu w ramach optymalizacji zakupu paliw - przyznaje Adam Bocheński, prezes krakowskiej spółki EDF Paliwa, która kupuje rocznie 6 mln ton węgla, m.in. dla elektrociepłowni w Krakowie. Obcym węglem palą - "jeśli jest to bardziej opłacalne" - elektrownie EDF w Gdańsku, Gdyni i Toruniu. Przy obecnych cenach światowych opłacałoby się to nawet na Śląsku.
"Szyby, ale nie te" - przeczytaj komentarz autora >>Państwowe spółki węglowe płaczą, że nie mają jak obniżyć cen. Wacław Czerkawski, wicelider Związku Zawodowego Górników w Polsce, szacuje, że "różnica między kosztem wydobycia a sprzedażą wynosi dziś około 40 groszy za tonę". - Balansujemy na cienkiej linie - mówi, narzekając na import.
Dr Jerzy Kicki z Akademii Górniczo-Hutniczej zauważa, że spada nie tylko wydobycie węgla, który miał Polsce zapewnić bezpieczeństwo i niezależność od Rosji, ale i jego udział w produkcji energii. - A kopalniom będzie coraz trudniej konkurować z importem. Konieczna jest obniżka kosztów o 10-15 proc. - podkreśla.
To opinia mocno niepopularna w kopalniach należących do państwowych spółek, zdominowanych przez kilkadziesiąt związków zawodowych. Połowę kosztów stanowią tam wynagrodzenia, trzy razy wyższe od płacy przeciętnego Polaka. Pochodząca z czasów PRL Karta Górnika przewiduje 14 pensji i inne przywileje, a także pięciodniowy tydzień pracy, co decyduje o rekordowo słabym wykorzystaniu sprzętu. - Albo zaczniemy fedrować w soboty, albo przestaniemy istnieć - ostrzega Jarosław Zagórowski, szef Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Negocjacje ze związkami trwają od lat. Bez skutku. A państwowe spółki zmniejszają wydobycie, nie znajdując nabywców na zbyt drogi urobek.
Zatrudniająca 60 tys. osób Kompania Węglowa (KW), największa firma wydobywcza w Europie, już w styczniu ogłosiła, że "w związku z trudną sytuacją na rynku" ograniczy wydobycie o 3 mln ton. Czyli (przypadkowo?) o tyle, ile rocznie fedruje należąca do niej KWK Brzeszcze. W maju kopalnia ta dostała od zarządu KW pismo o konieczności restrukturyzacji i "alokacji załogi". Jednocześnie mieszkańcy dowiedzieli się, że wszystkiemu winna jest planowana od lat droga S1, która "odetnie kopalnię od złóż". 8 tysięcy ludzi wyszło na ulice, psiocząc na... lokalne władze.
Tego samego dnia notowana na giełdzie lubelska Bogdanka ogłosiła plany... zwiększenia wydobycia. - To kopalnia o zdeterminowanej załodze, pracująca 7 dni w tygodniu na najlepszych rozwiązaniach technicznych. Wiele jej doświadczeń da się przenieść do kopalń śląskich, ale związkowcy musieliby się na to zgodzić - mówi dr Kicki sugerując, że w przeciwnym razie będziemy mieli do czynienia ze zbiorowym samobójstwem państwowego górnictwa.
Na razie zgody nie ma. Są za to wybite szyby w Urzędzie Gminy Brzeszcze.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?