Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kupujmy gaz, gdzie taniej

Włodzimierz Knap
fot. Polskie LNG S.A.
Energetyka. Chętnych do sprzedawania nam gazu ziemnego nie brakuje. Problemem jest cena i obowiązujący do 2022 r. kontrakt z Rosją. Prezydent Trump chce, byśmy kupowali gaz z USA. Rosja dąży do sprzedawania nam swojego. Z Katarem mamy kontrakt do 2034 r.

Cena, za którą polskie spółki gazowe kupują gaz, w istotny sposób wpływa na stan naszych portfeli, poprzez choćby ceny niemal każdego artykułu pierwszej potrzeby. W przeliczeniu na siłę nabywczą pieniądza (PPS), więcej niż Polacy za gaz płacą w UE tylko Włosi, Czesi, Szwedzi, Hiszpanie i Portugalczycy. Polacy za taką samą porcję błękitnego paliwa wykładają 8,6 PPS, a Portugalczycy - 10,2.

WIDEO: W czerwcu premier przywitała gazowiec z USA w Świnoujściu. Podkreśliła zasługi braci Kaczyńskich dla powstania gazoportu

TVN24

Przede wszystkim jednak koszty gazu wpływają na konkurencyjność polskiej gospodarki, a szczególnie rodzimych firm na rynkach światowych, co przekłada się m.in. na rynek pracy.

Potrzebujemy 12 mld m

Polska rocznie zużywa prawie 16 mld m sześc. gazu. Z własnych złóż konwencjonalnych od wielu lat wydobywamy od 4,2 do 4,4 mld m sześc. Ta ilość wystarcza tylko na potrzeby indywidualnych gospodarstw, np. do ogrzewania domów czy gotowania wody. Resztę spala przemysł, głównie chemiczny, w tym kilka miliardów Grupa Azoty. To oznacza, że prawie 12 mld m sześc. musimy kupować.

Dziś chętnych do sprzedawania nam go nie brakuje. Problemem jest cena i obowiązujący do 2022 r. kontrakt z Rosją.

Ile płacimy Rosji?

Kontrakt z Rosją zmusza nas do kupowania do 2022 r. 10,2 mld m sześc. rocznie. I za gaz rosyjski płacimy więcej niż większość krajów europejskich, choć jego ceny spadają. W 2012 r. za 1000 m sześc. płaciliśmy Rosji ok. 500 dol., gdy kraje zachodnie - średnio 440 dol. W 2014 r. Polska za 1000 m płaciła 389 dol., gdy Niemcy 323, a Słowacja 308 dol. W 2016 r. Polska kupowała 1000 m sześc. gazu rosyjskiego za 185 dol., a średnia europejska to 169 dol., Niemcy - 170 dol., ale Ukraina - 212 dol.

Niekorzystny kontrakt

Trzeba jednak pamiętać, że nasza umowa z Rosją jest tak sformułowana, że ceny gazu są powiązane z cenami ropy. I tak np. w lipcu 2008 r. baryłka ropy kosztowała prawie 150 dol., a teraz - 48 dol. W razie kryzysu ekonomicznego czy militarnego znowu mogą poszybować. Ale też mogą spaść, bo w styczniu 2016 r. baryłka ropy kosztowała niecałe 30 dol. Zachód Europy ma natomiast zawarte z Rosją umowy na konkretne dostawy gazu.

Trump komiwojażer

Prezydent Donald Trump w czasie pobytu w Warszawie mówił, że w ciągu kwadransa można podpisać umowy na dostawy amerykańskiego gazu LNG do Polski. Trudno się dziwić, że Amerykanom zależy na eksporcie tego surowca, bo od kilku lat są jego największym producentem. Z ich złóż w 2016 r. pochodziło 21 proc. całego wydobycia gazu na świecie (ok. 750 mld m sześc.). A jeszcze w ubiegłej dekadzie USA były największym jego importerem. Do niedawna Ameryka produkowała głównie na własne potrzeby. Teraz firmy z tego kraju są zmuszone sprzedawać wydobyty gaz, bo mają jego nadmiar. Za kilka lat USA planują sprzedawać rocznie ok. 200 mld m sześc. gazu rocznie, czyli porównywalnie tyle, ile zamierza eksportować Rosja.

Na razie jednak dostawy samego LNG z USA mogą być niewielkie. Po prostu Amerykanie mają dziś gotowy tylko jeden terminal do eksportu LNG. Z niego w 2016 r. wysłali nieco ponad 4 mld m sześc. gazu, czyli jedną czwartą zużycia tego surowca przez Polskę. Oczywiście, że sytuacja dość szybko się zmieni, bo w USA trwa budowa następnych terminali.

Do gazoportu w Świnoujściu, zdaniem fachowców, wpłynąć mogłoby od 1 do 3 mld m sześc. rocznie gazu skroplonego ze Stanów Zjednoczonych. Ale i na taki scenariusz musimy poczekać kilka lat. W czerwcu wpłynął do naszego gazoportu amerykański gazowiec z 96 mln m sześc. surowca. Tajemnicą handlową jest, ile za tę dostawę zapłaciliśmy. Trump w czasie pobytu w Warszawie zasugerował, że cena gazu z USA w przyszłości może być nieco wyższa niż transportu czerwcowego.

Perspektywiczny LNG

Polska obecnie w gazoporcie świnoujskim może przyjąć do 5 mld m sześc. LNG. Za parę lat gazoport zostanie rozbudowany do 7,5 mld m sześc. Zdaniem ekspertów z Międzynarodowej Agencji Energetycznej, w 2040 r. skroplony gaz będzie miał większy udział w rynku niż dostarczany rurociągami.

- Gaz skroplony jeszcze 10 lat temu był dużo droższy od gazu przesyłanego rurociągami, dlatego że technologia była bardzo kosztowna, ale w ostatniej dekadzie znacznie potaniała - wyjaśnia prof. Andrzej Osiadacz z Politechniki Warszawskiej. - Gaz ziemny w postaci skroplonej ma 600 razy mniejszą objętość przy tej samej energii, przez co transport jest efektywny.

Kłopotliwa nadwyżka?

W praktyce jednak pole manewru do 2022 r. mamy ograniczone. Do tego bowiem roku musimy odbierać 10,2 mld m sześc. gazu z Rosji. Jeśli więc do tej puli doliczymy 4,3 mld m gazu z rodzimych złóż konwencjonalnych, to potrzebujemy jeszcze 1,5 mld, by zaspokoić roczne zapotrzebowanie (prawie 16 mld m).

Kłopot w tym, że w 2017 r. zakontraktowaliśmy prawie 3 mld m sześc. gazu skroplonego z Kataru. Umowa z tym krajem została zawarta do 2034 r. Fachowcy twierdzą, że gaz z Kataru będzie o ok. jedną trzecią droższy niż rosyjski. A mamy jeszcze dostawać gaz z Norwegii. Możemy też zakupić go z innych krajów, np. Bliskiego Wschodu czy Kanady. Najpewniej nie zrezygnujemy z gazu rosyjskiego.

- Możemy więc mieć corocznie o kilka miliardów więcej gazu, niż potrzebujemy - mówi prof. Jakub Siemek, wybitny znawca gazu i ropy z AGH i PAU. Problem polega na tym, czy uda się nam go sprzedać innym krajom. Pewności mieć nie możemy, a możliwości dawania upustu mamy mocno ograniczone. Prof. Siemek radzi też nie rezygnować z poszukiwań gazu łupkowego. Zwraca uwagę, że USA ponad dwie dekady zajęło, by gaz ten zaczął być wydobywany na skalę komercyjną.

Z Ameryki taniej

Krzysztof Tchórzewski, minister energii, zapewnia, że polskie firmy gazowe są od tego, by wynegocjować niższe ceny od dostawców. Deklaruje, że wybrane zostaną najtańsze oferty, co dotyczyć ma też gazu z USA.

Andrzej Szczęśniak, analityk rynku energetycznego, twierdzi, że gaz z USA, a jeszcze bardziej katarski jest w Europie dużo droższy od rosyjskiego. Przyznaje, że gaz z USA jest sporo tańszy niż rosyjski, ale w samej Ameryce i bez skraplania. W takiej wersji kosztuje dziś równowartość ok. 40 zł za megawatogodzinę (MWh). Ze skraplaniem - ok. 100 zł/MWh. Na polskiej giełdzie MWh gazu LNG wyceniana jest na ok. 84-86 zł. Na plus gazu z USA zaliczyć należy, że statki z Kataru płyną do Polski średnio 21 dni, a gazowcom z Ameryki zajmuje to ok. 10 dni.

Wojciech Jakóbik z Instytutu Jagiellońskiego ma odmienne zdanie: - Cena dostawy gazu LNG z USA może być znacznie tańsza od dostaw z Rosji. Podkreśla przy tym: - Konieczne jest jednak załatwienie długoterminowego kontraktu, szczególnie po 2022 r., kiedy skończy się kontrakt z Rosją.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski