Wacław Krupiński: KULTURAŁKI
Świetnie wyglądająca, wyborna wokalnie. Były przeboje wykonywane z Grupą ABC Andrzeja Nebeskiego i te późniejsze: "Panna pszeniczna”, "Mały elf” (polska wersja melodii z filmu "Emmanuelle”) i te powstałe do tekstów Karola Wojtyły. Szkoda, że tak mało osób przyszło posłuchać; widać kurczy się świat tych, którzy niegdyś zachwycali się śpiewem Frąckowiak (jak i jej nogami). Tłoczno nie było też w księgarni muzycznej "Kurant”, gdzie artystka podpisywała potrójny album z 50 piosenkami nagranymi w ciągu 50 lat swej kariery. "Gdzie są fani z tamtych lat?” – nuciłem niegdysiejszy, ciut zmieniony, refrenik.
Wizyta w "Kurancie” też kazała mi się cofnąć w czasie, do lat, gdym po przeciwnej stronie Rynku Głównego w ówczesnej księgarni muzycznej kupował nowości płytowe. Spod lady, bo i płyt brakowało. Maria Mirota zaczęła w niej pracę w 1979 roku i niemal od razu przeżyła przenosiny do obecnej siedziby, gdzie w 1992 stworzyła sprywatyzowanego "Kuranta”.
Dla ambitnych melomanów – wielbiących klasykę, jazz, piosenkę poetycką, dla szukających nut i książek o muzyce – miejsce wymarzone. Ale widać, tych też ubywa. Od 2000 roku powoli, a od trzech lat skokowo liczba bywalców "Kuranta” malała, a czynsz za lokal wręcz przeciwnie. I oto od miesiąca pani Marylka stała się, nolens volens, melomanką-restauratorką, która pomiędzy półki z płytami i książkami musiała wstawić stoliki i bar. Ale nie poddaje się; nawet jakieś koncerciki tam planuje.
Następnego dnia w ramach Wianków pod Wawelem grał zespół z mej wczesnej młodości – Czerwono-Czarni. Niby dawno rozwiązany, ale od czasu do czasu bigbitowcy z tamtych lat, a przewinęło się ich przez tę grupę kilkudziesięciu ("Muzyk to marny, co nie grał w Czerwono-Czarnych” – żartuje Ryszard Poznakowski) skrzykują się, by przypominać takie przeboje, jak: "O Jimmy Joe”, "Był taki ktoś”, "Bądź dziewczyną moich marzeń”, "Trzynastego” "Dwudziestolatki”, "O mnie się nie martw”, "Mały książę”...
Kraków w historii tego zespołu jest bardzo ważny, bo choć powstali Czerwono-Czarni w Gdańsku, to właśnie pod Wawelem się odrodzili i to za sprawą krakowskich muzyków, a zwłaszcza saksofonisty, który został kierownikiem muzycznym grupy – Przemysława Gwoździowskiego. To on zebrał nowy skład, który 20 stycznia 1961 r. zagrał w nowohuckiej hali Garaży, a dzień później w hali Korony, co, rzecz jasna, odnotował "Dziennik Polski”. Wszak była to pierwsza prezentacja big-beatu w Krakowie!
Teraz, po 52 latach, z wolna wypełniał się niezbyt wielki sektor dla publiczności, zatem znów zastanawiałem się, gdzie są fani z tamtych lat, że nie przyszli posłuchać, jak grają: Wiesław Bernolak, Piotr Puławski, Tomasz Jaśkiewicz (to jego gitarowe solo słyszymy w "Dziwny jest ten świat” Niemena), Zbigniew Bizoń, Ryszard Poznakowski, Jan Knap i Wojciech Rapa, krakowski gitarzysta basowy, jeden z tych z roku 1961. Śpiewały: Barbara Włodarczyk, Natalia Pastewska – zwłaszcza pierwsza z pań jakby wzięta z epoki, Dorota Osińska (wspaniała) oraz Agnieszka Wajs, która, owszem, ma warunki, acz niekoniecznie do śpiewu. Nie zasłużyła sobie Karin Stanek na taką imitatorkę.
Niestety, Karin Stanek, Helena Majdaniec, Kasia Sobczyk, Toni Keczer, Jacek Lech już nam nie zaśpiewają, podobnie jak nie zagrają inni "czerwono-czarni”: Klaudiusz Maga, Ryszard Gromek, Józef Krzeczek, Tadeusz Mróz, Przemysław Gwoździowski, Henryk Zomerski.
Tak to kurczy się tamten świat. Rozglądam się trwożnie – kto następny?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?