Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kurnikom mówią „Nie”

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Tu są tylko trzy budzące sympatię kury - w hodowli miałoby ich być 250 tysięcy...
Tu są tylko trzy budzące sympatię kury - w hodowli miałoby ich być 250 tysięcy... Fot. Aleksander Gąciarz
Głogowiany Wrzosy. Mieszkańcy wsi protestują przeciwko budowie kurzej fermy, na której miałoby przebywać ćwierć miliona sztuk drobiu. Obawiają się, że towarzyszący tak gigantycznej hodowli smród nie pozwoli na normalne życie w jej sąsiedztwie.

Grażyna Jurkowska o całej sprawie dowiedziała się telefonicznie. - Dostałam informację, że w Urzędzie Gminy w Książu Wielkim wisi ogłoszenie, mówiące o zamiarze budowy fermy. Nigdzie indziej takiego ogłoszenia nie było. Dopiero po jakimś czasie i po długich poszukiwaniach odnaleźliśmy je też w internecie - opowiada.

Okna nie będzie można otworzyć

W urzędzie dowiedziała się, że ferma miałaby się docelowo składać z pięciu kurników. W każdym z nich mogłoby jednorazowo przebywać około 45 tysięcy kurczaków. Ponieważ ferma miałaby powstać na działce położonej kilkadziesiąt metrów od jej domu, postanowiła działać. Wspólnie z jednym z sąsiadów przygotowała protest, pod którym zebrała ponad 30 podpisów mieszkańców, z reguły swoich najbliższych sąsiadów. - Tych podpisów mogłoby być więcej, bo nikt nie odmawiał. Poszliśmy jednak tylko do tych najbardziej zainteresowanych, mieszkających najbliżej - zapewnia.

Autorzy protestu nie kryją, że bardzo obawiają się perspektywy życia w pobliżu kurzej fermy. - Ten pan hoduje sezonowo kilka tysięcy gęsi. Już taka ilość bywa uciążliwa. Zdarza się, że gdy wyjdą na wybieg, a wiatr zawieje od strony jego gospodarstwa, to mocno śmierdzi. Nikt jednak nie protestuje, bo wszyscy zdajemy sobie sprawę, że to jest gospodarstwo rolne, a każdy musi z czegoś żyć. Ale w przypadku planowanej inwestycji przeraża nas jej skala. Przy takiej ilości ptaków okna w promieniu kilku kilometrów nie będzie można otworzyć - słyszymy.

Zaskoczony, bo wcześniej nikt nie protestował

Osobą, która zamierza budować fermę jest Adam Madejski. W rozmowie z reporterem Dziennika Polskiego mówi, że jest zaskoczony protestem sąsiadów. - Starania o budowę dwóch pierwszych kurników podjąłem już jakiś czas temu i nikt wówczas nie protestował. Mam ważne pozwolenie na ich budowę - tłumaczy.

Dodaje, że teraz też żaden z sąsiadów nie przyszedł do niego bezpośrednio, by wyrazić swoje zdanie na ten temat. Zapewnia też, że o złożonym proteście nic wcześniej nie wiedział. - Ja z żadnym z sąsiadów nie miałem i nie mam zatargu - przekonuje.

Autorzy protestu z kolei twierdzą, że ich sąsiad z nikim swoich planów nie konsultuje. Nie reaguje też na zgłaszane uwagi. - W przeszłości magazynował na swojej działce osady z oczyszczalni ścieków, które też śmierdziały. Dopiero gdy więcej osób zaczęło mu zwracać uwagę, wywiózł to i przyorał. On ciągle ma jakieś nowe pomysły - mówią.

Na wsi hodowla zwierząt to normalna sprawa...

W opinii właściciela gospodarstwa obawy sąsiadów o uciążliwość jego fermy są nieuzasadnione. Przypomina, że w Głogowianach wiele osób hoduje bydło i trzodę chlewną, a nikt nie narzeka na związane z tym zapachy. Na wsi jest to bowiem normalna sprawa. Jeszcze nie tak dawna zwyczajna była sytucja, że obok domu znajdował się obornik. Uważa, że jego ferma nie będzie miała większego wpływu na otoczenie, niż inne okoliczne hodowle. Dodaje też, że ferma, która ma powstać, będzie musiała spełnić normy stawiane przez Sanepid i inspekcję weterynaryjną. - Przecież ja tu ciągle mam kontrole - przypomina.

Wójt gminy Książ Wielki Marek Szopa powiedział nam, że swoje stanowisko w sprawie fermy uzależnia od tego, jak na pomysł będą się zapatrywały służby sanitarne i ochrony środowiska. - Jako urzędnik muszę postępować zgodnie z przepisami. A to oznacza, że jeżeli właściwe służby ocenią, iż inwestor spełnił wszelkie stawiane przy tego typu inwestycjach warunki, ja nie będę mógł jej zablokować -tłumaczy. Zaznacza przy tym, że sprawa jest o tyle trudna do oceny, iż dotyczy zapachów. A jak na razie nie istnieją żadne normy, które określałyby, od którego momentu należy je uznać za szkodliwe, a jakie są dopuszczalne.

Wójt Szopa jednak dodaje, że jako mieszkaniec gminy nie dziwi się protestom. - Nie ma nic gorszego niż kurnik w sąsiedztwie. Przy takiej ilości ptaków zapachy będą odczuwalne w odległości kilku kilometrów. Dlatego gdybym sam tam mieszkał, pewnie też bym protestował - przyznaje.

Jak nam powiedział Adam Madejski, wybudowanie pierwszych dwóch kurników, które mają tworzyć fermę, jest realne w ciągu najbliższych dwóch lat. - Na pewno ze swoich zamiarów nie zrezygnuję. Poniosłem już w związku z tym duże koszty na opracowanie dokumentacji, wykonanie uzgodnień itp. - mówi. Nie zaprzecza też, gdy pytamy, czy ma już odbiorcę na wyhodowane przez siebie ptaki.

Mieszkańcy Głogowian wierzą z kolei, że do powstania fermy nie dojdzie. - Tu jest teren gęsto zabudowany, jest sporo małych dzieci. Zaprotestowaliśmy od razu, żeby ktoś potem nie zarzucił nam, że czegoś zaniedbaliśmy. Liczymy, że ktoś weźmie nasze zdanie pod uwagę - mają nadzieję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski