Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Kursk” na dnie

Paweł Stachnik
Podniesiona z dna, zniszczona wybuchami, część kadłuba „Kurska”
Podniesiona z dna, zniszczona wybuchami, część kadłuba „Kurska” Fot. Archiwum
12 sierpnia 2000. Na okręcie „Kursk” wybucha torpeda. Jednostka osiada na dnie Morza Barentsa. Akcję ratunkową Rosjanie prowadzą nieudolnie.

Była godzina 11.28 czasu moskiewskiego. Załoga „Kurska” przygotowywała się do odpalenia dwóch ćwiczebnych torped. Okręt - duża, nowoczesna jednostka - brał udział w wielkich ćwiczeniach Floty Północnej na Morzu Barentsa.

Gdy torpedy odpalono, w wyrzutni nr 4 doszło do silnego wybuchu jednej z nich. Odnotowały go norweskie stacje sejsmologiczne, według których miał siłę 1,5 stopnia w skali Richtera. Grodzie okrętu były otwarte, więc fala uderzeniowa eksplozji rozniosła się po okręcie. Zabiła lub zraniła siedmiu marynarzy, a ogłuszyła 36.

Wybuch spowodował też silny pożar. Dwie minuty później eksplodowały torpedy w kolejnych wyrzutniach. Ten wybuch był jeszcze większy, miał siłę 3,5 stopnia i dotarł aż do przedziału reaktorów atomowych, znajdującego się w tylnej części jednostki.

Dziób „Kurska” uległ zniszczeniu, a w kadłubie wyrwana została dziura o średnicy dwóch metrów, przez którą błyskawicznie zaczęła się wlewać woda. Okręt przechylił się na przód i zaczął opadać na dno. Osiadł na głębokości 108 metrów.

Drugi wybuch zabił większość ze 118-osobowej załogi, przebywającej w przedziałach 2-5. Przeżyło 23 ludzi z przedziałów z 6, 7 i 8. Zebrali się w ocalałym, niezalanym wodą, dziewiątym przedziale pod dowództwem najstarszego stopniem kpt. Dmitrija Kolesnikowa. Reaktory atomowe samoczynnie się wyłączyły, a awaryjne zasilanie akumulatorowe wkrótce się wyczerpało, więc marynarze siedzieli bez ruchu w ciemnościach, starając się oszczędzać powietrze.

W momencie wybuchu i pójścia okrętu na dno, z „Kurska” powinna była uwolnić się boja sygnalizująca położenie okrętu. Ale prawdopodobnie dezaktywowano ją, by samoczynnie nie uwolniła się podczas gwałtownych ćwiczebnych manewrów wykonywanych przez jednostkę. Początkowo dowództwo Floty Północnej nie zorientowało się, że „Kursk” zatonął. Dopiero wieczorem, wobec braku łączności, rozpoczęto poszukiwania. Rano następnego dnia, w niedzielę 13 sierpnia, echosonda krążownika „Piotr Wielki” zlokalizowała leżący na dnie wrak. Wezwano statek ratowniczy „Michaił Rudnicki”, który podjął nieudane próby połączenia swoich kapsuł ratunkowych z lukiem awaryjnym „Kurska” w dziewiątym przedziale. Równocześnie trwały próby dostarczenia na pokład tlenu i elektryczności.

W poniedziałek dowództwo Floty przekazało mediom informację o wypadku „Kurska”. Podano ją jednak w wersji złagodzonej. Najpierw twierdzono, że z zatopionym okrętem utrzymywana jest łączność radiowa, potem że załoga kontaktuje się stukając w kadłub, a poza tym dostarczane jest jej powietrze. Prawda była nieco inna: łączności nie było, powietrza nie podawano, a akcję ratunkową polegającą na przyczepieniu do „Kurska” kapsuł ratunkowych utrudniał silny sztorm. Chęć pomocy zgłosili Brytyjczycy, Amerykanie i Norwegowie. Rosja początkowo odmówiła, później jednak wyraziła zgodę (wykluczając Amerykanów).

Brytyjsko-norweska załoga z batyskafem ratunkowym dotarła na miejsce katastrofy dopiero w sobotę wieczorem, tydzień po wypadku. Z jakichś powodów Rosjanie nie pozwolili jej od razu wejść do akcji. Norwescy nurkowie mogli zejść pod wodę dopiero następnego dnia. Do środka okrętu dostali się w poniedziałek 21 sierpnia. Otworzyli pokrywę tylnego włazu ratunkowego. Śluza za nim była zalana wodą. Po kilku godzinach otworzyli drugą, wewnętrzną pokrywę i dostali się do dziewiątego przedziału. Był cały zalany wodą. W środku znaleźli 23 ciała utopionych marynarzy.

W 2001 r. wrak przecięto pod wodą. Jego większą, tylną część, wydobyły na powierzchnię specjalistyczne holenderskie i norweskie firmy. Część dziobową z torpedami Rosjanie zostawili na dnie, a w 2002 r. wysadzili. Po katastrofie pojawiło się wiele spiskowych teorii dotyczących zatonięcia „Kurska”. Najpopularniejsze głoszą, że został staranowany przez amerykański okręt podwodny USS „Toledo”, który potajemnie obserwował ćwiczenia lub został trafiony torpedą z innej amerykańskiej jednostki podwodnej - USS „Memphis”. W wersje te do dziś wierzy wielu krewnych ofiar i oficerów floty.

WIDEO: Nie wiesz, ile masz punktów karnych? Teraz sprawdzisz to w internecie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski