MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kuś: Mój błąd sprawił, że zeszło z nas powietrze

Jacek Żukowski
Warszawiak Marcin Kuś drugi raz zagrał w derbach Krakowa
Warszawiak Marcin Kuś drugi raz zagrał w derbach Krakowa FOT. ANDRZEJ BANAŚ
Cracovia. Marcin Kuś wrócił do składu „Pasów”, ale nie pomógł roz­regulowanej obronie. Mało tego, był współwinnym przy dwóch golach dla Wisły.

Trener Wojciech Stawowy, nie mając ani jednego nominalnego stopera gotowego do gry w wyjściowej jedenastce na ten mecz (kartki wyeliminowały Mateusza Żytkę, a Tomislav Mikulić jest krótko w zespole), musiał sporo się nagłówkować, komu powierzyć to zadanie.

Dokonał przesunięć. Marcin Kuś wrócił na prawą stronę defensywy, zastępując nieźle grającego na tej flance Krzysztofa Nykiela, który musiał przejść na środek obrony. Dla Kusia powrót do pierwszej jedenastki nie był zaskoczeniem, jak twierdzi, już w tygodniu zorientował się, że jest przymierzany do składu.

Nie był to dobry występ zawodnika Cracovii i nie ucieka on od odpowiedzialności za gole tracone przez „Pasy”.

– Oczywiście, ode mnie zaczęło się całe nieszczęście – mówię o stracie trzeciej bramki. – Mój błąd w początkowej fazie akcji spowodował, że zeszło z nas powietrze, bo jeszcze przy stanie 1:2 mogliśmy wierzyć w odrobienie strat.

Po przerwie wszyscy piłkarze Cracovii zagrali lepiej niż w pierwszych 45 minutach. Może dlatego, że nie mieli już czego bronić.

– Przeanalizowaliśmy w szatni w przerwie sytuację i staraliśmy się coś zmienić – mówi Marcin Kuś.

Cracovii bardzo ciężko jest ponieść się, gdy pierwsza traci gola, tak było i tym razem.

– Pierwsza bramka była na pewno bardzo ważna – mówi 32-letni zawodnik. – Przynajmniej z boiska wyglądało to tak, że kontrolowaliśmy przebieg spotkania do momentu straty gola. Nie powiem, że ta pierwsza bramka nas załamała. Wyszliśmy na II połowę zmobilizowani i pełni wiary, że da się jeszcze wszystko odrobić, zabrakło jednak kropki nad „i”.

„Pasy” przegrały drugi mecz w tym roku, w tabeli wypadły z pierwszej „ósemki”, która powoli wymyka im się z rąk, ale jeszcze nic nie jest stracone, bo mają tyle samo punktów, ile wyprzedzająca je Jagiellonia Białystok.

– Mamy teraz mecz ze Śląskiem Wrocław i musimy wyciągnąć wnioski z ostatnich porażek – mówi Marcin Kuś. – Będzie analiza tego spotkania, będzie omawiane to, co było złe. Teraz nie pozostaje nam już nic innego, jak tylko wygrać kolejny mecz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski