Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kuszą go Lech i Pogoń

Rozmawiał Bartosz Karcz
Dariusz Dudka nie wie, gdzie będzie grał w nowym sezonie. Na razie koncentruje się na występach w Wiśle
Dariusz Dudka nie wie, gdzie będzie grał w nowym sezonie. Na razie koncentruje się na występach w Wiśle Fot. Andrzej Banaś
Rozmowa. – To nie jest przyjemne. Słyszeliśmy obietnice, że będą zmiany, ale na razie ich nie ma – mówi piłkarz Wisły DARIUSZ DUDKA o sytuacji, jaka panuje w krakowskim klubie.

– Sporo jest zamieszania ostatnio wokół Pana. Media donoszą o zainteresowaniu Pogoni, Lecha. Ile w tych doniesieniach jest prawdy?

– Jest temat. Mój agent dostał sygnały o zainteresowaniu Pogoni, Lecha, a także z zagranicy. Coś się wokół mnie dzieje.

– A jak Pan do tego podchodzi? Jeszcze niedawno mówił Pan, że chętnie zostałby w Wiśle...

– Na razie koncentruję się na końcówce tego sezonu. Chcę jak najlepiej zaprezentować się w sześciu meczach, które zostały. Im lepiej będę grał, tym będę mógł liczyć na większe, konkretniejsze zainteresowanie innych klubów. Oczywiście, jeśli nie dojdę do porozumienia z Wisłą w sprawie nowego kontraktu. We wtorek spotkaliśmy się z prezesem, rozmawialiśmy i można powiedzieć, że jesteśmy w trakcie negocjacji.

– Wyznaczył Pan sobie jakąś datę, do której chciałby zdecydować, w jakim klubie zagra w nowym sezonie?

– Nie. Wiadomo, że Wisła jest w trudnej sytuacji i w tym momencie chciałbym przede wszystkim pomóc klubowi w osiągnięciu jak najlepszego wyniku na koniec sezonu.

– Jest Pan już zmęczony sytuacją, jaka jest w klubie?

– Na pewno, zresztą nie tylko ja. Ja tutaj jestem krócej, ale są osoby, które zmagają się z tą sytuacją już trzy lata. To nie jest przyjemne. Słyszeliśmy obietnice, że będą zmiany, ale na razie ich nie ma.

– Jesteście w stanie skoncentrować się tylko na grze, odcinając się od problemów klubu?

– Rozmawialiśmy o tym w szatni. Powiedzieliśmy sobie, że koncentrujemy się tylko na boisku. Chcemy wygrać każdy kolejny mecz. Jeden krok już zrobiliśmy. Teraz trzeba potwierdzić dobrą dyspozycję w Gdańsku.

– Zostawmy zatem sprawy organizacyjne, przed Wisłą mecz z Lechią. Pan mówił niedawno, że dwa pierwsze spotkania w grupie finałowej określą to, o co będziecie grać. Mecz z Górnikiem Zabrze przyniósł powiew optymizmu. W szatni też to czujecie?

– Podchodzimy do tego spokojnie, bo to tylko jeden mecz. Ostatnio rozmawialiśmy, że wiosną nie wygraliśmy jeszcze na wyjeździe. Z tego punktu widzenia mecz z Lechią będzie dla nas testem, na co nas stać. Jedziemy do przeciwnika, który jest w formie, jest mocny.

– Niektórzy eksperci, np. pański kolega z boiska Kamil Kosowski, widzą was w gronie drużyn, które mogą włączyć się jeszcze nawet do walki o mistrzostwo Polski, jeśli będziecie grali tak, jak z Górnikiem.

– Jeśli będziemy grali tak, jak w drugiej połowie tego meczu, to tak się może stać. Tylko, że trzeba być regularnym, a z tym mieliśmy do tej pory problemy. Jeśli jednak udałoby się nam wygrać dwa, trzy mecze z rzędu, to możemy zyskać taki pozytywny napęd.

– Jak ocenia Pan Lechię Gdańsk? To już gotowy zespół na eksport czy ciągle jeszcze w drodze do zbudowania naprawdę mocnej drużyny?

– Myślę, że jednak jeszcze w drodze. Lechii, podobnie jak nam, brakowało w tym sezonie regularności. Ma jednak potencjał, żeby zbudować drużynę na europejskie puchary. Na pewno wzmocni się jeszcze latem.

– Jakiego meczu spodziewa się Pan w piątek? Otwartego, z dużą liczbą sytuacji czy raczej piłkarskich szachów?

– Cieszy mnie fakt, że prawie wszyscy są u nas zdrowi na ten mecz. Spodziewam się otwartej gry z obu stron. My na pewno będziemy chcieli atakować, a że Lechia gra u siebie, to nie spodziewam się, że zagra defensywnie.

– Może Pan zagwarantować, że tak słabo, jak na inaugurację wiosny w Gdańsku, już nie zagracie?

– Na pewno nie, bo tak słaby mecz zdarza się raz na parę lat. Lechia nas stłamsiła, nie mieliśmy zupełnie kontroli nad tym, co działo się na boisku.

– Jeśli nie liczyć tego fatalnego spotkania, to Wiśle w ostatnich latach dobrze grało się w Gdańsku. Gdzie będzie leżał klucz do sukcesu w tym spotkaniu?

– W drugiej linii. W polskiej lidze jest tak, że jeśli wygrasz walkę o środek pola, to najczęściej wygrywasz cały mecz. To jest fizyczna liga i jeśli zdominuje się ten środkowy sektor boiska, to znacznie łatwiej o zwycięstwo.

– Mogą przesądzić strzały z dystansu. Ostatnio nieźle Panu wychodzą, choć ciągle piłka po nich nie znalazła drogi do bramki.

– Próbuję cały czas. Pracowałem na takie uderzenie parę lat. We Francji od czasu do czasu coś mi wchodziło. Po powrocie do Wisły jeszcze nie strzeliłem w ten sposób bramki, ale dalej będę próbował.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski