Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kwestia psychiki związanej z presją awansu

Redakcja
Iskra Klecza Dolna dwukrotnie w tym sezonie wygrała z liderującym Jałowcem Stryszawa, ale w Oświęcimiu z Unią doznała pierwszej porażki 0-2 (0-2). Jednak trenera Krzysztofa Wądrzyka zmartwiły nie tyle rozmiary porażki, co jej styl.

Piłkarzom Iskry zabrakło w Oświęcimiu determinacji. Fot. Jerzy Zaborski

VI LIGA WADOWICE. Iskra Klecza Dolna w Oświęcimiu doznała pierwszej w tym sezonie porażki 0-2 (0-2)

- Przyznaję, że zagraliśmy w Oświęcimiu chyba najsłabszy mecz sezonu - podkreśla Krzysztof Wądrzyk, trener Iskry. - Rywale pokonali nas przede wszystkim determinacją i wolą walki, a takich cech nam właśnie zabrakło. Słyszałem, że byli bardzo zmotywowani jesienną porażką w Kleczy 1-4. Podobno mają żal do okoliczności utraty jednej z bramek w jesiennym meczu, ale śmieszą mnie opinie, że przez jedną bramkę przegrali mecz, skoro końcowy wynik był zdecydowanie na naszą korzyść. Nie ma jednak sensu grzebać się w przeszłości.

Kleczanie przegrali pierwszy mecz w tym sezonie. - Nasza sytuacja kadrowa jest bardzo trudna, bo przecież przyszło nam zagrać bez Paśnika, a Kukieła z Arturem Nowakiem weszli po przerwie na własną odpowiedzialność, nie będąc w pełni sił. Ten pierwszy zagrał ledwie 20 minut i musiał zejść, bo odnowił mu się uraz. Nie mieliśmy zatem kim straszyć oświęcimian. Owszem, niby w naszej kadrze jest 18 zawodników, ale w Oświęcimiu w pierwszym składzie wyszło kilku dublerów, którzy jednak nie potrafili wziąć na swoje barki ciężaru odpowiedzialności za wynik - uważa kleczański szkoleniowiec.

Trener Krzysztof Wądrzyk stara się szukać jakichś pozytywów porażki w Oświęcimiu. - Nie ma się co oszukiwać, ale w Oświęcimiu wygrała drużyna tego dnia lepsza - ocenia. - Może i porażka była nam potrzebna, bo zdjęte zostało z nas brzemię niepokonanej drużyny. Jednak porażka nie przekreśla naszych szans na awans, bo jest jeszcze trochę grania, więc wszystko może się zdarzyć - uważa.

Uważa, że presja związana z awansem spadła na zespół niespodziewanie. - Jesienią graliśmy swoje, nie tracąc goli i spokojnie "wjechaliśmy" na pozycję wicelidera - przypomina Krzysztof Wądrzyk. - W rundzie rewanżowej młodzież zmaga się z presją, bo klub po raz pierwszy od wielu lat ma szansę awansować. Poprzednio taka okazja była, gdy sam przed laty sam byłem czynnym piłkarzem Kleczy. Właśnie w sferze psychiki upatruję przyczynę zgubionych wiosną punktów i przede wszystkim słabszej gry w obronie. Zupełnie nie poznaję chłopców w tym elemencie piłkarskiego rzemiosła. Przecież jesienią byliśmy ikoną solidności gry obronnej - kończy kleczański szkoleniowiec.

Jerzy Zaborski

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski