Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kwestia sprawiedliwości

Jan Maria Rokita
Luksus własnego zdania. W obecnym sporze o franka szwajcarskiego idzie o najgłębsze rozumienie zasady sprawiedliwości. Szwajcarzy zrezygnowali właśnie – co było od dawna do przewidzenia – z dalszych prób sztucznego osłabiania swojej waluty i frank w ciągu tygodnia skoczył w górę niemal o złotówkę.

Pół miliona rodzin, które mają jeszcze do spłacenia kredyty we frankach, stanęło tym samym wobec faktu dużej i nagłej podwyżki rat kredytowych. Co prawda, kredytów we frankach nie zaciągała zapewne ta najuboższa warstwa społeczna w naszym kraju. Ale zazwyczaj nie są to też bynajmniej ludzie zamożni, a w wielu przypadkach kwota, jaką mają spłacić jest już znacząco wyższa od dzisiejszej wartości mieszkania, na które niegdyś brali frankowy kredyt hipoteczny.

„Ryzyka walutowe, które dzisiaj obarczają kredytobiorców, prędzej czy później muszą być rozłożone na obie strony” – mówi prezes NBP Marek Belka. Racja Belki jest w tym przypadku najzupełniej oczywista; idzie tylko o to „prędzej czy później”.

Od dawna już w Europie nie żyjemy w systemie, w którym pojedynczy człowiek byłby zdany na łaskę i dobrą wolę właścicieli sklepów, producentów towarów czy dostarczycieli usług. Zwłaszcza Unia Europejska wytworzyła cały system ochrony konsumenta przed żądnym zysku i czasem nieuczciwym przedsiębiorcą czy sklepikarzem.

Dzięki temu możemy w sklepie spożywczym na każdym produkcie sprawdzić jego prawdziwy skład i datę ważności, możemy łatwo zmienić operatora telefonu, jeśli domaga się on nazbyt wysokich opłat, albo bez błagań i przeprosin zwrócić towar kupiony w sklepie internetowym. Jednym z ostatnich reliktów archaicznego kapitalizmu, który nadal nie zna pojęcia „ochrony konsumenta”, są nasze umowy kredytowe z bankami.

Banki gwarantują sobie prawo do jednostronnego zmieniania treści tych umów na naszą niekorzyść i na nas – kredytobiorców przerzucają ciężar negatywnych skutków wahań kursów walutowych. Teraz, w trakcie kryzysu frankowego, niektóre z nich nawet odmawiają przyjęcia do wiadomości ujemnej stopy procentowej, jaką dla franka rozsądnie wprowadzili Szwajcarzy.

Belka mówi więc o tym, jak być powinno w naszych relacjach z bankami, a nie o tym, jak w nich jest. Tymczasem wiadomo, że dobrymi intencjami piekło jest wybrukowane. Obowiązkiem państwa jest w takich razach interweniowanie na rzecz sprawiedliwości. Sprawiedliwym jest bowiem to, aby koszty wahań kursu franka spadały dziś solidarnie, wedle jakiejś ustalonej formuły, na tych, którzy wzięli, ale także na tych, którzy dali kredyt. A więc także na banki.

Zapewne nie we wszystkim warto naśladować węgierskiego premiera Victora Orbana, ale w tej mierze akurat warto. Po okresie ostrego konfliktu z węgierskimi bankami Orban w ubiegłym roku zawarł z nimi porozumienie, na mocy którego Węgrom umożliwiono przewalutowanie ich frankowych kredytów na forinty, po ubiegłorocznym kursie. I dzięki temu obecne skoki „uwolnionego” przez Szwajcarów franka, Węgrów już w żaden sposób nie mogą dotknąć.

Państwo węgierskie zaangażowało się czynnie w obronę tej zasady, którą w Polsce głosi teraz prezes Belka. Nie zatrzymało się na samych deklaracjach i apelach do banków, ale w konflikcie i negocjacjach obroniło elementarną zasadę politycznej sprawiedliwości.

Prezes NBP Marek Belka nie sprawuje swego urzędu po to, aby głosić słuszne, ale kompletnie nierealizowane w Polsce zasady. Zaś Ewa Kopacz nie została premierem po to, aby współczuć tym rodzinom, które teraz spotyka niesprawiedliwość. Bank centralny, a przede wszystkim rząd – mają obowiązek działania w takich razach. A to dlatego, że obrona sprawiedliwości jest racją istnienia Rzeczypospolitej. Jeśliby Rzeczpospolita miała zrezygnować z obrony sprawiedliwości, lepiej, żeby w ogóle przestała istnieć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski