Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lądowanie aliantów na Sycylii. Uderzyć w podbrzusze Europy [OPERACJA HUSKY]

Paweł Stachnik
10 lipca 1943 roku. Oddziały brytyjskie lądują na sycylijskiej plaży. Cała wyspa została opanowana przez aliantów w ciągu 38 dni
10 lipca 1943 roku. Oddziały brytyjskie lądują na sycylijskiej plaży. Cała wyspa została opanowana przez aliantów w ciągu 38 dni fot. archiwum
Alianci lądują na Sycylii. Brytyjczycy planują opanowanie basenu Morza Śródziemnego. Winston Churchill postuluje także desant na Bałkanach i atak w stronę Europy Środkowo-Wschodniej. Pozwoliłoby to zapobiec zdominowaniu jej przez ZSRR. Prezydent Roosevelt i wojskowi są przeciwni.

W 1942 roku wśród alianckich polityków i dowódców trwały dyskusje na temat miejsca, w którym należy zaatakować Niemców. Amerykanie z prezydentem Rooseveltem na czele naciskali, by jak najwcześniej wylądować we Francji, otworzyć tam drugi front i podążać w stronę III Rzeszy. Ufni w swoją liczebność i wyposażenie nie chcieli tracić czasu na działania na pobocznych ich zdaniem frontach, skoro najkrótsza droga do Berlina prowadziła przez Francję.

Innego zdania był premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill i jego generałowie. Brytyjczycy w odróżnieniu od Amerykanów mieli już okazję walczyć z Niemcami i wiedzieli, że Wehrmacht jest twardym przeciwnikiem i nie wolno go lekceważyć.

Churchill - inaczej niż zwykle - był w tym przypadku zwolennikiem drobnych kroków: odbierania po kawałku terenów zajętych przez Niemców i stopniowego zbliżania się do Europy. Premier postulował, by najpierw wyrzucić nazistów z basenu Morza Śródziemnego, a następnie od południa uderzyć na Europę, w jej - jak to określił - „miękkie podbrzusze”.

Uprzedzić Sowietów

Plan Churchilla zawierał trzy ważne elementy. Po pierwsze, alianci nabraliby doświadczenia w organizowaniu dużych operacji desantowych, co zostałoby potem wykorzystane podczas inwazji na Francję. Po drugie, opanowanie basenu Morza Śródziemnego zabezpieczyłoby ważne interesy imperium w tym rejonie. Po trzecie wreszcie, uderzenie na kontynent od południa pozwoliłoby szybciej niż Armia Czerwona zająć Europę Środkowo-Wschodnią i być może uratować ją od zdominowania przez Związek Sowiecki.

22 lipca 1942 r. w Londynie odbyła się kilkugodzinna narada brytyjskich i amerykańskich wojskowych, podczas której usiłowano ustalić priorytety strategiczne. Po kłótniach między amerykańskim szefem sztabu wojsk lądowych gen. George’em Marshallem a szefem Imperialnego Sztabu Generalnego marszałkiem Alanem Brooke’em przeważył brytyjski punkt widzenia. Inwazję na Francję odłożono o rok, a tymczasem zdecydowano się na zaatakowanie Niemców w Afryce Północnej.

8 listopada 1942 r. ok. 100 tys. żołnierzy brytyjskich i amerykańskich wylądowało na wybrzeżach Maroka i Algierii. O ile stacjonujące tam oddziały francuskie, podległe rządowi Vichy udało się szybko zneutralizować, to stracie z niemieckimi dywizjami w Tunezji przyniosło - przede wszystkim Amerykanom - szereg dotkliwych porażek. Okazało się, że Churchill miał rację.

Po opanowaniu Afryki Północnej następnym celem aliantów stała się Sycylia. Decyzja o jej zajęciu zapadła w styczniu 1943 r. na spotkaniu Roosevelta i Churchilla w Casablance. Na dowódcę całej operacji, której nadano kryptonim „Husky”, wyznaczony został gen. Dwight Eisenhower.

Dowódcą sił lądowych był brytyjski gen. Harold Alexander. Wyspę miała zajmować 7. Armia amerykańska pod dowództwem gen. George’a Pattona i 8. Armia brytyjska gen. Bernarda Montgomery’ego. Sycylii broniło 300 tys. żołnierzy włoskich i 30 tys. niemieckich.

Kto będzie szybszy?

Inwazja rozpoczęła się w nocy z 9 na 10 lipca 1943 r. Najpierw zrzucono brytyjskich i amerykańskich spadochroniarzy. Potem na wybrzeżu w południowej i wschodniej części wyspy wysadzono desant lądowy. Alianckie lotnictwo panowało w powietrzu, a włoska flota nie podjęła żadnych działań. Dzięki temu lądowanie odbyło się bez większych problemów. Na wyspie niebawem znalazło się 160 tys. alianckich żołnierzy, 14 tys. pojazdów, 600 czołgów i 1800 dział. Brytyjczycy atakowali na wschodzie wyspy, Amerykanie na zachodzie.
Zaskakujące, że alianci nie mieli planu działania na czas po wylądowaniu. Odrzucono sensowny pomysł Pattona wykonania desantu pod Messyną (leżącą na północno-wschodnim cyplu Sycylii najbliżej Półwyspu Apenińskiego), co odcięłoby Włochom i Niemcom najkrótszą drogę ewakuacji. Zamiast tego, by zaspokoić brytyjskie ambicje, zdecydowano się na nijaką propozycję Montgomery’ego, by obie armie po prostu posuwały się naprzód.

Podczas walk o wyspę po raz kolejny ujawnił się antagonizm brytyjsko-amerykański. Montgomery i Patton rywalizowali, który z nich szybciej posunie się naprzód i zajmie większy obszar. Montgomery dodatkowo ograniczał przestrzeń operacyjną Pattona. Z kolei ten drugi nic sobie z tego nie robił i wysyłał oddziały, gdzie chciał. Gdy Montgomery utknął pod silnie bronioną Etną, Patton wykonał rajd po słabiej bronionej zachodniej części wyspy.

4 sierpnia Niemcy uznali dalszą obronę Sycylii za bezcelową i rozpoczęli ewakuację przez Cieśninę Mesyńską na kontynent. 16 sierpnia czołowe oddziały Pattona wjechały do Mesyny, wyprzedzając jednostki Montgomery’ego o godzinę.

Sycylia została opanowana w ciągu 38 dni. W walkach zginęło 7 tys. alianckich żołnierzy, a rany odniosło 15 tys. Niemcy zdołali ewakuować większość sprzętu i ludzi, a potem wykorzystali ich w kampanii włoskiej. Bo to właśnie Włochy stały się następnym celem aliantów.

Bałkany? Nie!

Tym razem postulaty Churchilla, by dokonać desantu na Bałkanach nie zostały uwzględnione. - Miał przeciwko sobie wszystkich wojskowych, brytyjskich i amerykańskich, a także Roosevelta. Był to pomysł wynikający wyłącznie z przesłanek politycznych. Wojskowi protestowali, powołując się na niezwykle trudny teren, a Roosevelt - czego raczej wprost nie ujawniał - aby nie wkraczać w strefę, którą uznał za wyłączną domenę Sowietów. Operacyjną i strategiczną, a następnie również niestety polityczną - mówi dr Tadeusz A. Kisielewski, politolog, autor książki „Churchill. Najlepszy sojusznik Polski?”.

Odrzucony plan Churchilla

Churchill chciał uniemożliwić Sowietom spodziewane wkroczenie do Europy Środkowo-Wschodniej i Południowej, bo przecież nigdy nie przestał być antykomunistą, a przy tym pragnął zachować i umocnić tam brytyjskie wpływy, Roosevelt z kolei dążył do zastąpienia światowej hegemonii Wielkiej Brytanii - amerykańską, do czego była mu potrzebna Armia Czerwona - wyjaśnia dr Tadeusz A. Kisielewski.

Same korzyści

Politycznie plan Churchilla dawał same korzyści: wyjęcie Polski, Czechosłowacji, Węgier, Rumunii i Bułgarii spod sowieckiej dominacji i umocnienie tam wpływów Wielkiej Brytanii, zmniejszenie strefy wpływów ZSRR i odsunięcie Armii Czerwonej od granic Zachodu.

Inaczej jednak sprawa przedstawiała się z militarnego punktu widzenia. Desant na Półwyspie Bałkańskim musiałby być skomplikowaną operacją z udziałem znacznych sił lądowych, powietrznych, morskich i spadochronowych, prowadzoną w bardzo trudnym terenie, poprzecinanym pasmami górskimi, rzekami i dolinami.

Dr Kisielewski wymienia dwie możliwości przeprowadzenia takiej operacji. Pierwsza to desant w okolicach Półwyspu Chalcydyckiego koło Salonik w Grecji. Stamtąd wojska musiałyby ruszyć w górę rzeki Wardar do Skopje, a potem przez Kumanowo do doliny rzeki Morawy Południowej. Dopiero od ujścia Morawy Zachodniej zacząłby się bardziej otwarty i płaski teren aż do Dunaju. Na północ od Dunaju otworzyłaby się Wielka Nizina Węgierska, pozwalająca na szersze działania strategiczne prowadzące do opanowania Węgier, południowo-wschodniej Austrii i części Słowacji. Dalej należałoby sforsować Karpaty.
Drugi wariant to desant na wybrzeżu Morza Marmara. Ten plan wymagałby współdziałania ze strony Turcji. Lądowanie na przybrzeżnej nizinie pozwoliłoby aliantom szybko znaleźć się na południowej granicy Bułgarii. Stamtąd, omijając wzdłuż wybrzeży Morza Czarnego góry Bałkan, alianci mogliby dotrzeć do Dunaju, zajmując po drodze ważny rumuński port w Konstancy. Być może szybkie posuwanie się aliantów na północ skłoniłoby Rumunię do zmiany frontu i porzucenia Niemiec. Trudne byłoby bez wątpienia sforsowanie Dunaju, którego Niemcy broniliby zaciekle. Konieczny byłby tutaj zapewne desant spadochronowy celem uchwycenia przyczółka na północnym brzegu.

Byłoby ciężko…

Czy jednak taka operacja od strony militarnej byłaby w ogóle możliwa do przeprowadzenia? - W początkowej fazie byłaby to operacja kombinowana z zaangażowaniem sił lądowych, jednostek spadochronowych, lotnictwa i marynarki. Potem nastąpiłoby mozolne przebijanie się przez górzystą Jugosławię ku Wielkiej Nizinie Węgierskiej, stale pod groźbą oskrzydlenia, nawet podwójnego - mówi dr Kisielewski.

Alianckie linie zaopatrzeniowe wydłużałyby się, odległość od baz lotnictwa wspomagającego amie rosłaby, a odpowiednie linie niemieckie skracałyby się. Na koniec pozostałoby sforsowanie Karpat. Wreszcie trzeba wziąć pod uwagę, że nieunikniona dyslokacja wojsk niemieckich z frontu wschodniego na południe przyspieszyłaby marsz Armii Czerwonej ku Polsce. Nie było przesądzone, kto wygrałby ten wyścig.

Trudna sytuacja...

- Z kolei desant w Turcji spowodowałby natychmiastową kapitulację Bułgarii, a po przekroczeniu przez aliantów Dunaju - co wcale nie byłoby łatwe - także Rumunii, desperacko bronionej przez Niemców z uwagi na jej pola naftowe. Później korpus interwencyjny ruszyłby wzdłuż północnej strony wielkiego łuku Karpat w kierunku Lwowa, narażony na niemieckie ataki na lewym skrzydle, a na prawym mając front niemiecko-sowiecki. Powstałaby niezmiernie skomplikowana sytuacja strategiczna, operacyjna i polityczna - opisuje dr Kisielewski.

Plan Churchilla nie doszedł ostatecznie do skutku z powodu sprzeciwu Amerykanów. Sami Brytyjczycy nie byli zdolni do przeprowadzenia takiej operacji. A jak mogłaby potoczyć się historia, gdyby alianci jednak wylądowali na Bałkanach? - Zakładając, że operacja bałkańska przebiegłaby sprawnie i szybko, a Niemcy nie osłabiliby zbytnio swojego frontu wschodniego, nie można wykluczyć, że alianckie armie dotarłyby mniej więcej do linii Lwów - Katowice zanim pojawiłaby się tam Armia Czerwona - mówi dr Kisielewski. Jego zdaniem nie jest pewne, czy alianci wyzwoliliby całe terytorium Polski i jaki byłby jej powojenny kształt. Trudno sobie wyobrazić, by alianci posunęli się dalej ku Bałtykowi, wchodząc w obszar nasycony niemieckimi wojskami, mając na lewej flance wciąż potężną III Rzeszę, a na prawej front niemiecko-sowiecki.

- Ale jedno wydaje się pewne. Polska stałaby się przedmiotem ostrego targu między Anglosasami i Sowietami, którego rezultat byłby dla niej bez porównania korzystniejszy niż porozumienia teherańsko-jałtańskie - mówi dr Kisielewski.

WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie? - odcinek 5

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski