- Jest Pan współautorem badań na temat rozwoju turystyki religijnej w naszym regionie. Co z nich wynika?
- Od kilku lat widać korzystne zmiany w tym zakresie. Władze samorządowe, nie tylko Krakowa, ale też województwa i okolicznych gmin zrozumiały, że sanktuaria dają ogromne możliwości. Kiedy cała branża turystyczna przechodziła kryzys, jej gałąź związana z wyjazdami religijnymi utrzymała pozycję.
Samorządy dostrzegły, że to jest dla nich szansa. Przekonały się, że turyści, którzy odwiedzają nasze sanktuaria to także goście, którzy zostawiają konkretne pieniądze - w hotelach, restauracjach, sklepach. Oczywiście, jest jeszcze sporo do zrobienia. Np. nie ma bazy noclegowej w samych Łagiewnikach. W związku z tym pielgrzymi przyjeżdżają tam na jeden dzień, w ogóle nie trafiając do centrum miasta. To niewykorzystana szansa. Wystarczy wspomnieć, że w narodowej pielgrzymce Słowaków czy Węgrów do obu łagiewnickich sanktuariów uczestniczy kilkadziesiąt tysięcy osób!
- Czy będziemy w stanie dogonić np. Lourdes, gdzie co roku przybywa nawet 5-6 mln pielgrzymów?
- Nie wiem, czy dokładne powielanie tego, co tam stworzono ma sens. Tam jest tylko sanktuarium, a my mamy w Krakowie jeszcze wspaniałe zabytki i wiele interesujących szlaków religijnych. Zastanawiam się, czy byłoby dobrze, gdyby do Łagiewnik przybywało te 6 milionów turystów, które odwiedzają Lourdes. Myślę, że nie, bo wtedy byśmy tę inną, swoistą wartość Krakowa trochę zepchnęli na bok. Nie zapominajmy, że Kraków jest też miastem kultury.
- Zbliżająca się kanonizacja bł. Jana Pawła II na pewno na nowo wzbudzi zainteresowanie Krakowem i Małopolską. Czy jesteśmy do tego przygotowani?
- W mojej opinii sam Kraków jest w tej chwili dobrze przygotowany. Powstało dużo nowych hoteli, restauracji, komunikacja miejska dobrze funkcjonuje. Nie jesteśmy natomiast przygotowani jeśli chodzi o infrastrukturę transportową. Lotnisko jest małe, dworzec kolejowy za ciasny, drogi kiepskie. Będziemy przygotowani w stu procentach, jeśli uda się zrealizować wszystkie plany napraw czy modernizacji, przede wszystkim sieci kolejowej. Kolej jest bowiem głównym środkiem transportu dla uboższego turysty.
- W czasie konferencji na temat rozwoju turystyki religijnej Kazimierz Barczyk zaproponował, żeby do nazwy przystanku kolejowego "Łagiewniki" dodać "Centrum JPII". Co Pan na to?
- Jestem za. Jan Paweł II to osoba znana i szanowana na całym świecie. Odwołam się do mojego własnego doświadczenia. Kiedyś wiozłem grupę Amerykanów - profesorów i studentów jednej z tamtejszych uczelni - do Łagiewnik. W okolicy tamtejszego przystanku kolejowego musieliśmy się zatrzymać przed szlabanem, bo akurat jechał jakiś pociąg.
Dla nich to było coś nadzwyczajnego i, niestety, humorystycznego, że w mieście takim dużym jak Kraków i przed takim znanym na świecie sanktuarium, można utknąć z powodu szlabanu. Później pytali mnie, czy to jest stacja Jana Pawła II? Wydaje mi się więc , że pomysł pana przewodniczącego Barczyka jest jak najbardziej słuszny.
- Europa, Polska, laicyzują się. Czy to może zaważyć na planach rozwoju turystyki religijnej w Małopolsce?
- Ani laicyzacja zachodu Europy, ani kryzys nie odbiły się na ruchu pielgrzymkowym. Ludzie potrzebują wyciszenia i czasu na przemyślenia. Fakt, że sanktuarium bł. Jana Pawła II w Łagiewnikach należy już do grupy o najwyższej w świecie frekwencji, świadczy, że wciąż jest potrzeba odwiedzania takich duchowych centrów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?