Jedna w Stanach Zjednoczonych, i jedna w Europie. Dopiero te dwie śmierci, oraz kolejne zachorowania w bezpośredniej bliskości naszego świata, poruszyły opinię publiczną. Przez całą Europę przetoczyła się na przykład fala współczucia w związku z tym, że uśpiono psa hiszpańskiej pielęgniarki, która zaraziła się wirusem od misjonarza, jednej z ofiar wirusa.
Faktycznie, nie bardzo wiadomo, czy psy mogą przenosić tę straszną chorobę, ale lament nad życiem psa w zestawieniu z tysiącami zmarłych ludzi jest troszeczkę kuriozalny. W ogóle stosunek świata , nazwijmy to „cywilizowanego”, do tej choroby jest bardzo charakterystyczny dla naszej wspólnoty.
Dopóki choroba grasuje w Afryce, dopóty w ogóle nie ma sprawy. Koncerny farmaceutyczne nie pracują nad szczepionką, ministerstwa zdrowia w poszczególnych krajach nie ogłaszają alarmów, na pierwszych stronach największych światowych gazet ebola nie istnieje. Wystarczą jednak 2 śmierci w naszym pobliżu, a zaczynamy sprawę traktować poważnie.
Nasuwa mi się tu analogia z aneksją Krymu przez Rosję. Zachód nie traktuje Krymu jako sprawy poważnej. Ciekawe, jaką następną aneksję Zachód potraktuje poważnie. Gdyby to nie było straszne, to rozbawiła- by mnie też dyskusja nad stanem naszych polskich przygotowań do zagrożenia ebolą. Minister zdrowia i jego zastępcy zarzekają się, że jesteśmy do tego przygotowani, krajowy konsultant mówi, że nie. I co ja poradzę na to, że wierzę konsultantowi?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?