Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lance mruga do nas okiem

Krzysztof Kawa
Cafeteria. Lance Armstrong przerwał milczenie. Po raz pierwszy od głośnej "spowiedzi" w programie Oprah Winfrey, udzielił wywiadu.

Wydarzenie zostało poprzedzone reklamówką zaprezentowaną przez magazyn "Outside", w której były kolarz występuje w uniformie mechanika - w ciasnym, sklepowym warsztacie instruuje nas, w jaki sposób wymienić oponę w rowerowym kole.
Jeśli reklamówka i wywiad miały przydać Armstrongowi nieco wiarygodności i pozwolić odzyskać choć odrobinę sympatii, to nie spełniły swojej roli.

Amerykanin wciąż jest tym człowiekiem co przed rokiem, żyjącym w poczuciu krzywdy wyrządzonej mu przez świat. Ekspertom od PR udało się zaś jedno - na nowo rozgorzała dyskusja wokół win Armstronga, znów głos zabrali ci, którzy go potępiają, ale i ci, którzy go bronią. "Powinien pójść do więzienia" - słyszymy z jednej strony. "Ale on przecież nikogo nie zabił" - odpowiadają drudzy.

Lance Armstrong odgrzewa wizerunek bohaterskiego kolarza, który siedmiokrotnie wygrał Tour de France (w reklamówce tak właśnie się przedstawia, po czym mruga do nas okiem - "To nie ja pisałem scenariusz spota"). Jakby bohaterstwo polegało wyłącznie na permanentnym wygrywaniu ze wszystkimi wokół.

W wywiadzie żadne z pytań nie dotyczy stosowania przez "bohatera" dopingu. To tak jakby przeprowadzić rozmowę z Nigellą Lawson i nie zapytać o to, co ostatnio wciągała, pardon, gotowała. Albo, by trzymać się sportu, spotkać Roberta Kubicę i nie zagadać: "Jak tam z głową po ostatnim dachowaniu?" Tak po prostu, ze zwykłej ludzkiej ciekawości.

Firma sponsorująca Jerzego Janowicza zmierzyła się - zachowując wszelkie proporcje - z podobnym wizerunkowym wyzwaniem, jednak nawet nie ukrywając, że tyle walczy o dobre samopoczucie sportowca, ile o własny interes ("przepraszam za moje wtopy, już biorę się do roboty" - zaczyna łodzianin, ale kończy sloganem reklamowym producenta farb). Zapis konferencji prasowej, podczas której tenisista wygarnął dziennikarzom, ma w sieci już ponad milion wyświetleń, a zwiastun i teledysk z rapującym Janowiczem w roli głównej niespełna 400 tysięcy.

Spot w szopie jest nawet zabawny, ale np. szopki wyprodukowanej przez Szymona Majewskiego nie przebił. Wobec kolejnych wtop tenisisty na światowych kortach, piarowcom pozostaje zaaranżowanie następnej akcji. "The Voice of Poland" - po tym jak poznaliśmy możliwości wokalne sportowca - z całą pewnością odpada.

Jedno Armstronga i Janowicza łączy - obaj wygłaszają publicznie cudze teksty. Amerykanin sprzedaje to w spocie jako greps. Nasz tenisista może zaś dodać poza kadrem: "Wymyślili, że mam to śpiewać, więc zaśpiewałem". Tylko co nam w takim razie po takich "przeprosinach"?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski