MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lance'owi doping był tak samo potrzebny jak woda w bidonie

FRAP
KONTROWERSJE. - Na dwustu kolarzy w Tour de France pięciu było czystych - mówił Armstrong

- Czy brałeś kiedykolwiek zakazane substancje?

- Tak.

- Czy wśród nich było EPO?

- Tak.

- Stosowałeś doping krwi, robiłeś transfuzje?

- Tak.

- Używałeś zakazanych substancji, takich jak testosteron, kortyzon lub hormon wzrostu?

- Tak.

- Stosowałeś doping przy wszystkich siedmiu zwycięstwach w Tour de France?

- Tak.

W ten sposób rozpoczął się wywiad Oprah Winfrey z Lance'em Armstrongiem. Zapewne jeden z najsłynniejszych w historii telewizji. Rzadko bowiem się zdarza, żeby uwielbiana i podziwiana przez miliony ludzi legenda upadała na bruk z takim hukiem. - Ta piękna historia była jednym wielkim kłamstwem - wyznał 41-letni kolarz.

Przemysław Saleta: Doping powinien być zalegalizowany. Czytaj więcej  >>

 

Postument, na którym stał, kruszył się i chwiał od dawna. Wiele osób straciło złudzenia już pięć miesięcy temu, gdy Armstrong oświadczył, że nie ma zamiaru dalej walczyć z oskarżeniami Amerykańskiej Agencji Antydopingowej (USADA) i został przez nią dożywotnio zdyskwalifikowany. Teksańczyk nie przyznał się jednak do winy, kreował się na ofiarę, więc nie brakowało ludzi, którzy ustalenia USADA traktowali niemal jak spisek wymierzony w idola. Wczoraj zasłona ostatecznie opadła. Siedział za nią jeden z największych hipokrytów i cyników w dziejach sportu.

Adwokat mógłby go bronić jeszcze tylko tak: to człowiek, który wygrał z rakiem, wrócił do wyczynowego sportu, zainspirował innych chorych, założył fundację - Livestrong. Zrobił wiele dobrego.

To wszystko prawda. Chyba.

- Po tym, co usłyszałem, już w nic nie wierzę w tej historii, łącznie z tym, że Armstrong chorował na raka - wprost stwierdził na antenie TVN24 Zenon Jaskuła, były polski kolarz.

Zostawiając jednak tę hipotezę z boku, to i tak kłamstwem jest cała reszta tego latami budowanego mitu niezłomnego herosa. Najbardziej uderzające w całej sprawie jest to, że Armstrong nie tylko przez kilkanaście lat bronił się przed zarzutami stosowania dopingu, ale czynił to w brutalny sposób, często oczerniając oskarżających go ludzi. Emmę O'Reilly, swoją fizjoterapeutkę, nazwał "dziwką" i "alkoholiczką", po tym jak jej wypowiedzi pojawiły się w demaskującej go książce "L.A. Confidential". - To jedna z osób, którą powinienem przeprosić najpierw - nie krył Armstrong w wywiadzie.

- Pozwałeś ją wtedy? - dociekała Winfrey.

- Mówiąc szczerze, to pozwaliśmy tyle osób, że nie wiem. Ale pewnie tak - odpowiadał Amerykanin, który na niektórych procesach nawet się bogacił. "The Sunday Times", który w 2006 r. zarzucił mu doping, potem na mocy ugody pozasądowej wypłacił mu 500 tys. dolarów. Teraz gazeta domaga się zwrotu tej kwoty z procentami.

Wracając do O'Reilly, to jego przeprosin nie przyjęła. - "Przepraszam" nie wystarczy, bo nie chodzi tylko o mnie - oznajmiła. - Opowiedziałam wtedy o dopingu, bo nie mogłam już patrzeć, przez co kolarze muszą przechodzić. Bo nie wszyscy czuli się z dopingiem tak komfortowo jak Lance - stwierdziła Irlandka.

Armstrong zaprzeczył jednak, jakoby zmuszał do szprycowania się innych kolarzy. - Każdy z nas sam się na to decydował. To był okres wielkiej konkurencji, a wszyscy byli dorośli i dokonywali świadomych, własnych wyborów - utrzymywał.
- Bez dopingu nie dało się wygrywać? - spytała w pewnym momencie Oprah.

- Nie w tamtych czasach. Nie chcę nikogo tutaj oskarżać, ale praktycznie wszystko w Tourze kręciło się wokół dopingu i wiele można byłoby mówić o koktajlach z EPO, transfuzjach krwi czy testosteronie. To była część kolarstwa, część wyścigu, jak dobrze napompowane opony czy woda w bidonach. Na dwustu kolarzy może pięciu było czystych. To byli bohaterowie. Nie ja wymyśliłem ten system, ale też nie starałem się tego przerwać, i to był mój błąd. Za to przepraszam.

Armstrong przyznał jednak też, iż nie ma poczucia, że oszukiwał. - I to jest najbardziej przerażające - dodał. - Co to jest oszustwo? To nieuczciwe zyskanie przewagi nad rywalem. Ja widziałem to inaczej. Dla mnie było to wyrównywanie szans.

Cały świat zastanawia się teraz, dlaczego Armstrong zdecydował się na taką spowiedź. On sam nie udzielił satysfakcjonującej odpowiedzi. - Robię to o wiele za późno, i to jest tylko moja wina - powiedział. - Moje życie, moja historia długo wydawały się perfekcyjne. Ale były nieprawdziwe.

Niektórzy uważają, że motywacją Amerykanina była chęć poprawienia swojego wizerunku przed czekającymi go procesami. Wyceniany na 125 mln dolarów majątek Armstronga szybko może stopnieć. Floyd Landis, inny kolarz, któremu odebrano tytuł zwycięzcy Tour de France z powodu dopingu, zaskarżył go o oszukanie rządu USA, ponieważ federalny urząd pocztowy (US Postal Service) wydał na sponsorowanie Armstronga i jego zespołu w TdF 35 mln dolarów pod warunkiem, że rywalizacja będzie czysta. O kwotę 12 milionów dolarów pozwała go też firma SCA Promotions, która ubezpiecza sponsorów od strat spowodowanych etycznymi wykroczeniami wspieranych sportowców.

- Ten wywiad to była kontrolowana sztuczka PR-owa - nie miał wątpliwości John Fahey, szef Światowej Agencji Antydopingowej (WADA). W rozmowie z "The Daily Telegraph" zasugerował, że Amerykanin zdecydował się na niego, aby uniknąć dalszych problemów z amerykańskim wymiarem sprawiedliwości. - Jeśli Armstrongowi zależało na oczyszczeniu, to nie osiągnął tego celu. Dalej kłamał - stwierdził Fahey. Sportowiec skłamać miał, mówiąc, że skończył z dopingiem w 2005 roku. - Dowody zebrane przez USADA temu przeczą. Komu wierzyć ? - ironicznie pytał Fahey.

Travis Tygart, szef USADA, który tropił Armstronga równie wytrwale jak Eliot Ness Ala Capone, stwierdził jednak, że Armstrong przyznając się, zrobił mały krok. Większy wykona, jeśli pójdzie na współpracę z jego agencją i dostarczy informacje o "subkulturze dopingowej" w kolarstwie, o tym, jak zawodnicy zdobywają środki i w jaki sposób unikają ich wykrycia. Dzięki temu będzie mógł liczyć na cofnięcie dożywotniej dyskwalifikacji i z czasem być może znów startować w zawodach. Ale już nie kolarskich, tylko w triathlonie, jego ostatniej pasji.

Tytuły za zwycięstwa w TdF stracił już bezpowrotnie, teraz zwrotu brązowego medalu z igrzysk olimpijskich w Sydney domaga się od niego MKOl.
 

- Jeśli myśli, że tym jednym wystąpieniem odzyska wiarygodność, to się myli. Nastąpiło to zbyt późno i powiedział zbyt mało - ocenił w rozmowie z Reutersem wiceprzewodniczący MKOl Thomas Bach.

Na profilu Armstronga na Facebooku nadal jest napisane: siedmiokrotny zwycięzca Tour de France. - Powinieneś to zmienić na siedmiokrotny oszust - zasugerował jeden z internautów. Choć są też tacy, którzy piszą słowa wsparcia.

- Wiem, że niektórzy ludzie nigdy mi nie wybaczą, rozumiem to. Ale żeby to wszystko miało sens, muszę z nimi stanąć twarzą w twarz, i powiedzieć: przepraszam, ja się myliłem, wy mieliście rację. Resztę życia spędzę na odzyskiwaniu utraconego zaufania - mówił Armstrong.

Czy ktoś jednak uwierzył w jego skruchę?

Druga część wywiadu została wyemitowana w stacji OWN o godz. 3 w nocy polskiego czasu.

Przemysław Franczak, (PAP)

Zawiedli ludzie, a nie system antydopingowy

Prof. JERZY SMORAWIŃSKI, szef polskiej Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie:

- Po ustaleniach USADA trudno było mieć wątpliwości, co do niewinności Armstronga, ale długo byłem w grupie osób, które nie dowierzały, że istnieje możliwość prowadzenia procederu dopingowego na tak szeroką skalę. Od lat mamy przecież niezwykle dopracowany system kontroli. Wierzyłem w to, co robimy i nie spodziewałem, że są możliwe aż takie oszustwa. Ta afera bije w nas, ludzi, którzy na co dzień zajmują się systemami antydopingowymi. Widać, że są - a na pewno były - w nim dziury, przecieki, niedociągnięcia. Nie zawiódł jednak system, tylko ludzie. W grę pewnie wchodziły niemałe pieniądze, za które kupowano informacje o niezapowiedzianych kontrolach, bo tylko to mogło pozwolić Armstrongowi uniknąć wpadki. Tym wywiadem nie jestem w ogóle usatysfakcjonowany, bo Amerykanin przemilczał wszystkie interesujące szczegóły dotyczące mechanizmów oszukiwania kontroli, organizacji dopingowego zaplecza itp. Jeśli, jak słyszę, nawołuje teraz do oczyszczenia sportu z dopingu, to niech pokaże - czarno na białym - nasze słabe strony. Niech ujawni odpowiedzialnych za przecieki, niech pokaże, jak działały od A do Z te kolarskie zespoły. Czy to uderzy w cały sport? Nie chciałbym, żeby społeczeństwo straciło zaufanie do systemu zwalczania dopingu, a kibice patrzyli na zawody i sportowców podejrzliwie i z ograniczonym zaufaniem. Walka z dopingiem jest coraz skuteczniejsza.   (FRAP)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski