Las w Borku Fałęckim oficjalnie został... lasem

- Oznacza to, że wszelkie działania wobec roślinności będą podlegały tutaj rygorom ustawy o lasach, a nie zliberalizowanej w tym roku ustawie o ochronie przyrody - podkreślił Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa. Taki krok magistratu ma zapobiec wycince prawie 15 hektarów Lasu Borkowskiego, czym grożą od miesięcy jego właściciele, czyli rodzina Ziobrowskich.

Najpierw w marcu zdecydowali oni o wycince hektara zieleni, co wywołało oburzenie mieszkańców i opinii publicznej. W rezultacie nabrały tempa negocjacje władz miasta z właścicielami Lasu Borkowskiego, na temat wykupu przez gminę tego terenu. Obie strony poróżniła cena. Gmina sporządziła operat szacunkowy z którego wynikało, że las jest wart 10 mln zł. Z taką ceną nie zgodziła się rodzina Ziobrowskich, która zażądała na przełomie maja i czerwca o sześć milionów więcej. W kolejnych tygodniach deklarowana przez właścicieli wartość Lasu Borkowskiego wzrosła aż do 18 mln zł.

Impasu w rozmowach o wykup lasu nie przerwała nawet groźba wycięcia pozostałych 14 hektarów cennego przyrodniczo terenu w Borku Fałęckim. Władze Krakowa pozostały nieugięte, ale perspektywa wykupu przez gminę coraz bardziej się oddala. Oficjalnie decyzja magistrackiego Wydziału Geodezji w sprawie oznaczenia gruntów Lasu Borkowskiego nie ma nic związanego ze sporem z rodziną Ziobrowskich.

Sprawa przekwalifikowania działek lasu toczy się od 2006 r., a na przestrzeni lat była zaskarżana przez właścicieli. - W tej sprawie wypowiedział się już Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie. To nie jest las w sensie prawnym - argumentuje Wojciech Ziobrowski, współwłaściciel Lasu Borkowskiego. Jest przekonany, że i tym razem zostanie uchylona decyzja magistratu.

Zobacz też: Festiwal Teatrów Ulicznych w Krakowie

Autor: Anna Kaczmarz