Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Latać zacząłem dzięki żonie [ZDJĘCIA]

Andrzej Stanowski
Od blisko trzech lat Kamil Stoch jest oficjalnym partnerem  firmy Sobiesław Zasada Automotive. Do tej pory skoczek jeździł samochodem typu GLK. Wczoraj właściciel firmy  wręczył polskiemu skoczkowi dyplom Mercedesa AMG i kluczyki do najnowszego modelu samochodu, który wart jest 250 tys. zł.
Od blisko trzech lat Kamil Stoch jest oficjalnym partnerem firmy Sobiesław Zasada Automotive. Do tej pory skoczek jeździł samochodem typu GLK. Wczoraj właściciel firmy wręczył polskiemu skoczkowi dyplom Mercedesa AMG i kluczyki do najnowszego modelu samochodu, który wart jest 250 tys. zł. Anna Kaczmarz
Rozmowa. - Punkt zwrotny w mojej karierze? Tak naprawdę wszystko odmieniło moje małżeństwo - mówi KAMIL STOCH, podwójny mistrz olimpijski w skokach narciarskich, zdobywca Kryształowej Kuli za triumf w klasyfikacji Pucharu Świata. Bez dwóch zdań - to był jego sezon.

- Przed chwilą otrzymał Pan kluczyki do samochodu Mercedes AMG. To "potwór", 360 koni, niebotyczne osiągi. Czy dla Pana to wielka frajda, czy po wielkich sukcesach myśli krążą gdzieś indziej?

- W tym momencie jestem w takim szoku, że trudno mi opisać swoje myśli. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem ten samochód, to pomyślałem sobie, że fajnie byłoby się nim przejechać. Nie mieć, nie posiadać, bo to było tak bardzo odległe marzenie, że nawet bałem się o nim pomyśleć. Teraz to staje się faktem.

- Szykuje się Pan do samochodowej wycieczki z żoną czy też zbiera siły, bo zapowiada się konferencja za konferencją, spotkanie za spotkaniem...

- Troszkę spotkań mnie czeka. Ale będą to miłe spotkania, z kibicami, z różnymi osobistościami. Mam sporo zaproszeń. Każde spotkanie będzie dla mnie ważne.

- Na czym polega tajemnica utrzymania wysokiej formy przez cały sezon?

- Na to składa się wiele rzeczy. Przede wszystkim dobre przygotowanie do sezonu i fizyczne, i mentalne. To drugie czasem ważniejsze niż to pierwsze. Dalej dobry plan treningowy ułożony przez trenera i jego sztab. Liczą się sprawy techniczne, myślę w tym momencie o sprzęcie. I cały czas praca.

- Zdobył Pan dwa złote medale olimpijskie, "Kryształową Kulę". Czy może być jeszcze lepszy sezon niż miniony?

- Z jednej strony będzie trudniej, ale z drugiej łatwiej. Wszystko zależy od nastawienia - czego oczekuję w przyszłości? Osiągnąłem w sporcie sporo, nic nikomu nie muszę udowadniać. Mam nadzieję, że nikt nie będzie liczył, iż będę wygrywał wszystkie konkursy i wszystkie edycje Pucharu Świata do zakończenia kariery. Bo tak na pewno nie będzie. Będę szukał nowych wyzwań nie tylko w życiu sportowym.

- Jak smakuje szczęście? W tym sezonie wszystko się Panu udaje, rodzina, sukces sportowy...

- Powiem tak - na razie smakuję samej pianki, nie doszedłem do tego, co jest pod nią (śmiech).

- Czy miał Pan w minionym sezonie momenty zwątpienia, może po Turnieju Czterech Skoczni, na który jechał Pan w roli faworyta, a podium nie było...

- Były trudne momenty, ale to nie było zwątpienie. Te momenty trzeba było przetrwać i wierzyć, że będzie lepiej.

- Trudna jest rola lidera w polskim zespole?

- Nie czuję się liderem, który musi prowadzić moich kolegów i pokazywać im drogę. Czuję się częścią drużyny, nie jestem od nikogo ważniejszy. Niektórym sukces przychodzi łatwiej, inni muszą na niego dłużej czekać, ciężej pracować. Ja też dość długi wspinałem się na szczyt. Cieszę się, kiedy mogę kolegom czymś zaimponować i że będą mogli uczyć się na moich błędach. Mamy drużynę na medal i pokażemy to w przyszłości.

- Planica to dla Pana piękne miejsce?

- Tak, wygrałem tam, kiedy Adam kończył swoją karierę. Tam poznałem swoją żonę. Teraz odbierałem ,,Kryształową Kulę". Tam jest wspaniała atmosfera, może trochę luźniejsza niż gdzie indziej, bo to koniec sezonu. W każdym razie zawsze jest świetna zabawa. Na Velikancie długie loty to niesamowite uczucie. Liczę, że na przyszły rok Słoweńcy zdążą z przebudową "mamuta".

- Słyszał Pan wypowiedź Morgensterna, który powiedział, że następuje era Stocha?

- Miło słyszeć takie słowa. Moje zdanie jest takie - będzie teraz czas wyrównanej rywalizacji. Pod koniec sezonu Severin Freund, Peter Prevc pokazali wielką klasę, zaimponowali mi tym, jak rywalizowali do samego końca, do ostatniego skoku. Walczyli jak lwy. Ale ja też nie byłem gorszy, też walczyłem. I z miejsc w Planicy jestem zadowolony.

- W tym sezonie była wielka piątka, za rok będzie tak samo?

- Wymienieni wyżej zawodnicy będą ogrywali w nowym sezonie kluczowe role, ale jestem przekonany, że dojdą inni. Liczę, że to będą także polscy skoczkowie.

- Będzie Pan skakał tak długo jak Noriaki Kasai?

- Nie mam takich planów, ale Japończyk imponuje mi. To fenomen! Ile jeszcze poskaczę - nie wiem.

- Czuje się Pan zmęczony sezonem?

- Absolutnie nie. Mógłbym jeszcze skakać przez miesiąc.

- Jak Pan sądzi, trener Łukasz Kruczek może odejść pracować do innego kraju?

- Na ten temat nie chcę się wypowiadać. To leży w gestii trenera. Nie rozmawiałem jeszcze z nim na ten temat.

- Co było punktem zwrotnym w Pana karierze?

- Sportowo, to było wygranie konkursu Pucharu Świata w Zakopanem. Ale tak naprawdę to wszystko odmieniło moje małżeństwo. Ono dodało mi skrzydeł, zacząłem inaczej postrzegać swoje życie, zauważyłem rzeczy, których do tej pory nie zauważałem. Dawniej sport był najważniejszy, liczyły się tylko skoki, a tu nagle zaczęło się liczyć coś innego, ktoś inny.

- Ma Pan przygotowaną w domu specjalną półeczkę na medale, puchary?
- Jeszcze nie, ale myślę o tym.

- A ruszyła już budowa domu w Zębie?

- Mamy z żoną gotowe plany. Dom będzie w stylu góralskim, drewniany.

- Dzisiaj w rodzinnym Zębie zostanie Pan uroczyście powitany. Spodziewa się Pan wielkiej fety?

- Spodziewam się miłej, sportowej atmosfery. Cieszę się na spotkanie z kibicami, bo są oni częścią sportu.

Lider listy płac

* Kamil Stoch zakończył sezon 2013/2014 nie tylko jako najlepszy zawodnik w rywalizacji sportowej Pucharu Świata skoczków narciarskich, ale także jako lider listy płac. Na konto Polaka trafiło 147 500 franków szwajcarskich, tj. ok. 509 tys. zł. Różnice na liście płac między pierwszą trójką: Polakiem, Niemcem Severinem Freundem i Słoweńcem Peterem Prevcem były jeszcze mniejsze niż w rywalizacji sportowej.

Freund w 34 zawodach zarobił 146 450 franków (ok. 505 tys. zł), a Prevc 145 600 franków szwajcarskich (ok. 502 tys. zł). Pozostali polscy skoczkowie zajęli na liście płac dalsze miejsca. Najlepszy z nich Maciej Kot (17. w rywalizacji sportowej) uplasował się na 20. lokacie - 45 200 franków (ok. 156 tys. zł). Najmniej - zaledwie 100 franków szwajcarskich, czyli 345 zł otrzymał Krzysztof Miętus.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski