Latali na motocyklach pod dachem Areny [ZDJĘCIA]

Najlepsi na świecie specjaliści od FMX stworzyli w Krakowie jedyne w swoim rodzaju widowisko, które oglądało się z zapartym tchem. Kibice nieustannie wyrażali swój podziw na widok powietrznych ewolucji zawodników, którzy w każdej sekundzie akrobacji igrali ze zdrowiem.

Sportowcom, wykonującym piruety z ważącymi ponad sto kilogramów motocyklami i lecącymi na odległość 250 m, rzeczywiście bliżej było do kaskaderskich scen niż walki o sportowe trofea.

Jednym z "lotników" w stawce MŚ był polski rodzynek Marcin Łukaszczyk, który przystąpił do zmagań z kontuzją nadgarstka. Uraz nie przeszkodził 25-latkowi z Kalisza zaliczyć efektownych przejazdów, ale punkty od sędziów nie wystarczyło mu do zajęcia czołowych lokat.

Gwiazdą pierwszego dnia rywalizacji był Hiszpan Melero, który wygrał trzecią z rzędu rundę i miał na koncie komplet zwycięstw. Nazajutrz lidera przyćmił Hiszpan Rinaldo, demonstrując bezbłędne triki po wyjściu w powietrze z każdej rampy, mimo że pojawił się w hali niedługo przed rozpoczęciem zawodów.

Piątkową absencję, z powodu strajku pilotów, Rinaldo powetował sobie po zaledwie kilku skokach treningowych na oczach ponad 12 tysięcy widzów. - Startując przed taką publicznością człowiek wznosi się na wyżyny i chce wykonywać możliwie najtrudniejsze triki - cieszył się Hiszpan, a wtórował mu oczarowany atmosferą Czech Libor Podmol, świętując swój setny występ we freestyle'owych mistrzostwach świata.

Gościem specjalnym zawodów był Rafał Sonik. Po projekcji krótkiego filmu wjechał do Areny quadowiec, który dał popis widowiskowych ewolucji. Dopiero na finiszu okazało się, że w rolę dublera wcielił się profesjonalista Patryk Siekaj, a dopiero wtedy zwycięzca Dakaru, przy aplauzie publiczności, pojawił się za kierownicą swojej maszyny.