Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łazienkowska zalana deszczem

Redakcja
Ruch - Bełchatów. Kamil Kosowski schodzi z boiska po czerwonej kartce. Fot. PAP/Andrzej Grygiel
Ruch - Bełchatów. Kamil Kosowski schodzi z boiska po czerwonej kartce. Fot. PAP/Andrzej Grygiel
1. KOLEJKA. Legia nie zagrała wczoraj z Zagłębiem, bo za mocno padał deszcz. - Było specjalne nakłuwanie ziemi, ale ilość wody jest tak duża, że boisko jej nie przyjmuje - tłumaczył Marek Jóźwiak, dyrektor sportowy warszawskiego klubu. Legia Warszawa - Zagłębie Lubin - mecz przełożony

Ruch - Bełchatów. Kamil Kosowski schodzi z boiska po czerwonej kartce. Fot. PAP/Andrzej Grygiel

Murawa stadionu przy Łazienkowskiej nasączyła się wodą jak gąbka, a ulewa nie ustawała. - Warunki są takie, że narażamy zawodników na kontuzje, grać się nie da. Boisko bardzo zniszczymy, a Legia gra w czwartek na tym stadionie mecz w kwalifikacjach do Ligi Europejskiej - tłumaczył w rozmowie z Canal Plus trener Zagłębia Jan Urban, gdy decyzja o przełożeniu spotkania jeszcze nie była podjęta. 40 minut potem delegat PZPN Robert Kozieł stwierdził: - Tylko 30-40 procent murawy nadawało się do grania, a prognozy pogody nie są łaskawe i ma padać do drugiej w nocy.

Gdyby trzymać się przepisów, mecz musiałby odbyć się dziś w południe. Ale co tam przepisy... Marcin Stefański, dyrektor logistyki rozgrywek Ekstraklasy SA: - Nie jest to możliwe z różnych względów. Przede wszystkim chodzi o transmisję telewizyjną i kibiców. Spotkanie musiałoby się prawdopodobnie odbyć przy pustych trybunach, bo trzeba by było zdobyć nową zgodę na organizację imprezy masowej.

Jeśli Legia awansuje do Ligi Europejskiej, mecz odbędzie się dopiero 22 lub 23 listopada. Jeśli nie - prawdopodobnie 15 września.

Ruch Chorzów - PGE GKS Bełchatów 2-1 (0-0)

1-0 Piech 62, 1-1 Marcin Żewłakow 80, 2-1 Abbott 90+3 karny.

Sędziował Paweł Raczkowski (Warszawa). Żółte kartki: Kosowski dwie, D. Nowak. Czerwona kartka: Kosowski (82). Widzów 4000.

Ruch: Perdijić - Lewczuk, Djokić, Grodzicki, Szyndrowski - W. Grzyb (83 Smektała), Straka, Malinowski, Janoszka (89 Zieńczuk) - Jankowski (56 Abbott), Piech.

Bełchatów: Sapela - Fonfara, Szmatiuk, Lacić, Popek - Wróbel, Zbozień (77 Marcin Żewłakow), Bocian (69 G. Baran), Bożok, D. Nowak - Kuświk (46 Kosowski).

Półtora roku temu Marcin Żewłakow i Kamil Kosowski, grając w Lidze Mistrzów w barwach APOEL-u Nikozja, nie przegrali z Chelsea w Londynie (2-2). W sobotę obaj wystąpili w rolach rezerwowych Bełchatowa. Żewłakow, grający w GKS od roku, wejście w meczu z Ruchem miał znakomite: rozpoczął kontrę, którą potem strzałem z 16 m zakończyłem golem. "Kosa" debiutował w bełchatowskim zespole, wracając do polskiej ligi po 3,5-letniej nieobecności. No i ten powrót wypadł fatalnie: po faulach na Marku Szyndrowskim i Wojciechu Grzybie wyleciał z boiska po 37 minutach gry. - Nie jestem przyzwyczajony do czerwonych kartek, to moja druga w życiu. Pierwszą dostałem w meczu ligi cypryjskiej - mówił Kosowski.

W 93 minucie piłkę ręką w polu karnym zagrał Mate Lacić. Sędzia Paweł Raczkowski akcję przerwał dopiero po paru sekundach, gdy asystent zasygnalizował mu, że wypada podyktować "jedenastkę". - Przed rzutem karnym nie było szans, by oderwać piłkę od Pawła Abbotta. Chłopcy mówią, że aż warczał i nikomu nie chciał jej oddać - śmiał się potem trener Ruchu Waldemar Fornalik. Wychowany w Anglii piłkarz karnego wykorzystał. - Myślę, że Ruch wygrał zasłużenie, ale nie chcę się wypowiadać na temat sędziów - powiedział Paweł Janas, który po dwóch latach znów poprowadził GKS. Zaskoczył wystawieniem w składzie Damiana Zbozienia. Były zawodnik Sandecji wypadł nieźle w ekstraklasowym debiucie.

Śląsk Wrocław - Górnik Zabrze 1-1 (0-1)

0-1 Olkowski 32, 1-1 Diaz 78.

Sędziował Adam Lyczmański (Bydgoszcz). Żółte kartki: Banaś, Gołębiewski. Widzów 7000.

Śląsk: Kelemen - Celeban, Pietrasiak, Wasiluk, Pawelec - Socha (46 Voskamp), Sztylka (73 Elsner), Dudek, Mila, M. Gancarczyk (60 Cetnarski) - C. Diaz.

Górnik: Skorupski - Bemben, Banaś, Danch, Magiera - Olkowski (89 Marciniak), Pazdan, Kwiek, Gierczak (78 Przybylski), Zahorski - Milik (54 Gołębiewski).

- W przerwie miałem problem, bo 5-6 zawodników nadawało się do wymiany - nie krył trener Śląska Orest Lenczyk. Jego zespół gola stracił po kornerze, gdy piłkę do bramki z bliska skierował grający po raz pierwszy w ekstraklasie Paweł Olkowski (przyszedł z GKS Katowice).

Zmiany po przerwie pomogły Śląskowi. Konkretny efekt przyniosło wejście na plac Johana Voskampa. Po centrze Piotra Celebana Holender tak główkował, że piłka odbiła się od obu słupków, a z bliska wbił ją do siatki Cristian Diaz. - Postawa dwóch naszych napastników, mogę powiedzieć, drgnęła. Jestem zadowolony z gry obrońców środkowych, z bocznymi bywało różnie - ocenił Lenczyk.

MECZE PIĄTKOWE

ŁKS Łódź - Lech Poznań 0-5 (0-3)

0-1 Rudnevs 22, 0-2 Stefańczyk 24 samob., 0-3 Stilić 30, 0-4 Rudnevs 70, 0-5 Rudnevs 79.

- Pierwszą ligę pożegnaliśmy pięcioma bramkami straconymi w meczu z Flotą, grę w ekstraklasie rozpoczęliśmy tracąc pięć z Lechem. Może później będzie lepiej - stwierdził trener łodzian Andrzej Pyrdoł. Dodajmy, że piątego gola Lechowi, a trzeciego Artjomsowi Rudnevsowi sprezentował sędzia Dawid Piasecki. Piłka po "główce" Łotysza - i odbiciu się od poprzeczki - linii bramkowej nie przekroczyła.

Polonia Warszawa - Lechia Gdańsk 1-0 (0-0) 1-0 Bruno 79.

Dziś: Podbeskidzie Bielsko-Biała - Jagiellonia Białystok (18.30).

Tomasz Bochenek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski