18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Leć Kamil, leć – po złoto!

Aleksander Gąciarz
Na spotkaniu w Proszowicach: Ewa Stoch, Kamil Stoch i Rafał Chmiela
Na spotkaniu w Proszowicach: Ewa Stoch, Kamil Stoch i Rafał Chmiela Fot. Aleksander Gąciarz
Proszowice. Dzięki fanklubowi mistrza olimpijskiego proszowianie mogą mówić: To u nas narodziła się „stochomania”

W restauracji Tadeusz będzie dzisiaj tłoczno i biało-czerwono. To na pewno. Być może będzie również bardzo radośnie. Tak jak w ostatnią niedzielę w oddalonej o kilkaset metrów „Muzealnej”. Wszystko zależy od formy, jaką zaprezentuje Kamil Stoch na olimpijskiej skoczni K-120 w Soczi. To dla niego zbiorą się kibice z Proszowic i najbliższej okolicy. Wszyscy święcie wierzą, że po raz kolejny będą świętować sukces swojego idola.

Pierwszy taki fanklubW Proszowicach działa pierwszy – i jak dotąd jedyny – oficjalny Fan Klub Kamila Stocha. I tak jak o Kamilu z tygodnia na tydzień jest coraz głośniej, tak z każdym kolejnym osiągnięciem skoczka rośnie sława jego fan klubu. Niedzielny triumf zawodnika na skoczni normalnej proszowiccy kibice oglądali w towarzystwie kamer, mikrofonów i aparatów fotograficznych. Relacje z wydarzenia zaprezentowało potem kilka telewizji, radio, można było o nim poczytać w prasie oraz na ogólnopolskich i lokalnych portalach internetowych.

Stochomania i fanklubomania trwa dalej w najlepsze. Wczoraj kibice z Proszowic na zaproszenie Telewizji Polskiej i Radia RMF w Białce Tatrzańskiej brali udział we wspólnym kibicowaniu skoczkom podczas olimpijskich kwalifikacji. Dzisiaj rano (około godz. 9) gościem telewizyjnego „Pytania na śniadanie” będzie szef fan klubu Rafał Chmiela, człowiek, który całe to zamieszanie (w pozytywnym znaczeniu tego słowa) rozpętał.

Praprzyczyną lokalnego wydania stochomanii były proszowickie korzenie rodziny Ewy Bilan-Stoch, żony zawodnika. To tutaj cały czas mieszkała jej zmarła w ubiegłym roku babcia Zofia Łukomska. Studentowi krakowskiej AWF bliżej było na zajęcia do Krakowa z Proszowic, niż z rodzinnego Zębu i wspólnie z żoną zamieszkał w Proszowicach, w domu na skrzyżowaniu ulic Głowackiego i Ks. Mieszkowskiego. Wtedy był już znanym skoczkiem, ale ciągle jeszcze na tyle anonimowym, że mógł spokojnie spacerować po ulicach. Proszowianie do dzisiaj mogą być dumni, że swoje pierwsze pucharowe zwycięstwa odnosił jako mieszkaniec ich miasteczka.

Trzeba to wykorzystaćWtedy właśnie Rafał Chmiela (który urodził się w roku, gdy swoje olimpijskie złoto w Sapporo zdobywał Wojciech Fortuna) wpadł na pomysł, że skoro znany sportowiec mieszka w Proszowicach, warto byłoby skorzystać z okazji i zaprosić go do Szkoły Podstawowej nr 1 na spotkanie z młodzieżą. – Nie znałem wtedy Kamila osobiście, ale widziałem, że jego żona Ewa pracuje w zakładzie fotograficznym. Poszedłem tam, powiedziałem o swoim pomyśle zaproszenia skoczka do szkoły. Po jakimś czasie udało się do __tego spotkania doprowadzić – opowiada.

A potem ruszyła prawdziwa lawina. Kamil Stoch gościł jeszcze w kilku szkołach. Z anielską cierpliwością odpowiadał na pytania o pierwszy skok, o to czy się nie boi i jak zostać sławnym sportowcem. W szkole w Klimontowie do dzisiaj pamiętają, jak późniejszy mistrz świata i igrzysk poniósł klęskę w zawodach hula hop, a potem udekorował zwyciężczynię medalem.

Kilka miesięcy po pierwszym spotkaniu z uczniami „jedynki”, w Proszowicach powstał oficjalny fanklub skoczka. _– Wszystko odbyło się jak należy. Uzyskaliśmy zgodę zawodnika, przez cały czas jesteśmy w stałym kontakcie z Kamilem i jego żoną. Prowadzimy na bieżąco stronę internetową z informacjami o jego dokonaniach i __kolejnych przedsięwzięciach fan klubu – _przypomina Rafał Chmiela. Kamil Stoch przekazał wtedy swój kombinezom. Potem tych pamiątek było więcej: narty, plastrony, elementy stroju sportowego. Część z nich co roku jest licytowana podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Leć Kamil, leć...Jednocześnie członkowie fan klubu zaczęli kibicować zawodnikowi w zorganizowany sposób. _– Pierwszy wyjazd na zawody do Kligenthal nadawałby się na osobny artykuł. Pojechaliśmy jednym busem w trzydzieści osób. No, ale to były początki. Potem zainteresowanie skokami rosło wraz z __kolejnymi sukcesami zawodnika _– opowiada Bogusława Kania, który w 2011 roku był prezesem Stowarzyszenia Gniazdo-Ziemia Proszowicka. To pod jego egidą powstał fan klub. Przyznaje, że wcześniej nie był jakimś zagorzałym fanem skoków narciarskich, ale teraz kibicuje z cała rodziną – albo przed telewizorem, a jeżeli jest taka możliwość, również bezpośrednio na zawodach.

Fanklubowicze co najmniej kilka razy w sezonie wyjeżdżają na zawody. Biało–czerwona flaga z napisem „Leć Kamil leć” to ich znak rozpoznawczy. Najbardziej, jak dotąd, spektakularna wyprawa , to udział w ubiegłorocznych mistrzostwach świata w Val di Fiemme, skąd Kamil wrócił ze złotym medalem, a cała drużyna skoczków z brązowymi krążkami. Potem medaliści gościli w Proszowicach, gdzie współtworzyli prawdziwy show na swoją cześć. Rok wcześniej tutejsi kibice mieli okazję spotkać Apoloniusza Tajnera, rodziców Kamila oraz podziwiać jego trofea.

Skoro można biegać ze złamaną nogą...Fanklub, podobnie jak sam zawodnik, miał swoje lepsze i gorsze okresy. Gdy Kamilowi szło gorzej, bywało, że jego występy śledziła w kawiarni „Muzealna” (nieformalna siedziba fan klubu) garstka osób. – Bywały trudne chwile. Przecież niektórzy już wróżyli mu koniec kariery, już wszyscy chcieli zwalniać trenera Kruczka. Były głosy, że skoczkowie nic z nim nie osiągną. Ale my wierzyliśmy i to się opłaciło. Dzisiaj w naszym fan klubie ciągle przybywa nowych osób, mamy kontakty nawet z kibicami zza granicy – mówi Rafał Chmiela.

Przyznaje przy tym, że z coraz większym trudem udaje mu się pogodzić prowadzenie własnej firmy, życie rodzinne i kierowanie fan klubem. To ostatnie wiąże się choćby z prowadzeniem strony internetowej (w czym bardzo pomagają Krzysztof Wojtusik i Łukasz Bogacz), organizacją wyjazdów na zawody, czy – tak jak ostatnio – coraz częstszymi obowiązkami medialnymi. Aby zdążyć na dzisiejsze nagranie do TVP, Rafał Chmiela wyjechał do Warszawy wczoraj wczesnym popołudniem. Wraca dzisiaj, na krótko przed rozpoczęciem wieczornego konkursu. – No, jest trudno. Ale jak się powiedziało A, trzeba powiedzieć B. Skoro inni mogą biegać ze złamaną stopą, inni skakać ze stłuczonym łokciem, to ja również muszę jakoś podołać tym obowiązkom.

Dzisiaj o godz. 18.30 odbędzie się olimpijski konkurs na dużej skoczni. Kibicom z Proszowic podczas transmisji ma towarzyszyć niemiecka telewizja ZDF oraz ktoś, kogo nazwiska szef fan klubu nie chce jeszcze ujawnić. _– To niezwykle sympatyczna osoba _– zapewnia. Gdyby _„niezwykle sympatyczna osoba” _przyniosła szczęście Kamilowi Stochowi, byłby pierwszym polskim sportowcem w historii, który zdobył dwa złote medale na jednych zimowych igrzyskach olimpijskich. I trzecim skoczkiem w ogóle, który dokonał tej sztuki w konkursach indywidualnych. Przed nim byli tylko Matti Nykanen (Calgary 1988) i Simon Amman (Salt Lake City 2002 i Vancouver 2010).

Napisz do autora:[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski