Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lecha w Bradze czeka trudniejsza przeprawa

KRZYK
PIŁKA NOŻNA. Jutro Lech Poznań gra z Polonią Warszawa nie mniej ważny mecz niż w czwartek przeciwko Sportingowi Braga. To nie pomyłka - odpadnięcie z Pucharu Polski może oznaczać nieobecność zespołu Jose Marii Bakero w Europie w następnym sezonie.

Wszystko przez katastrofalną grę Lecha w ekstraklasie. Strata do ligowej czołówki jest tak duża, że dla mistrza kraju rozgrywki pucharowe stały się priorytetem. Wygrane 1-0 spotkanie ze Sportingiem nie przyszło poznaniakom łatwo, ale w przeciwieństwie do Polonii mają za sobą mocne przetarcie, które o tej porze roku jest bezcenne.

Tym bardziej, że piłkarze mocno odczuwają powrót zimy. Siergiej Kriwiec miał w czwartkowy wieczór wrażenie, iż nadal trwa... grudniowy mecz z Juventusem. - Dlatego na początku ciężko było nam wejść w rytm - powiedział pomocnik, który asystował przy golu Artjomsa Rudnevsa (cytaty za PAP).

Zawiedziony był Bartosz Ślusarski. Po raz ostatni zdobył bramkę w barwach Kolejorza przed 8 laty, więc liczył na efektowny come back, tymczasem rozegrał tylko pół meczu. - Nie jest to przyjemne, gdy schodzi się po 45 minutach, ale trener mi wytłumaczył, że zadecydowały o tym względy taktyczne. Ogólnie jako zespół nie zagraliśmy zbyt dobrze do przerwy. Ograniczaliśmy się do grania "długą" piłką, a nie przynosiło to większych efektów. Rywale grali trochę lepiej. Dobrze, że jest ta jedna bramka zaliczki, ale trzeba się spodziewać, że Sporting u siebie będzie zdecydowanie mocniejszy - zauważył Ślusarski. Byłemu graczowi Cracovii wtórował Mateusz Możdżeń, który go zastąpił po przerwie: - Uważam, że szanse na awans są cały czas 50 na 50.

Bramkarz Bragi Artur Moraes jest przekonany, że jego zespół z łatwością odrobi straty z Poznania: - Lech bardzo dobrze radzi sobie w grze statycznej, a do takiej zmuszały nas opady śniegu w Poznaniu. Sporting góruje jednak nad Polakami pod względem przygotowania technicznego, co zamierzamy wykorzystać podczas meczu w Bradze.

W obu klubach liczą, że w następnej rundzie będą gościć Liverpool, ale po meczu ze Spartą w Pradze (0-0) niespodzianka nie jest wykluczona. Inna sprawa, że Kenny Dalglish wystawił rezerwowy skład. Po raz pierwszy po objęciu przez niego funkcji trenera zagrał Joe Cole (leczył kolano), ale gdy Anglik lekko naciągnął pachwinę został zastąpiony przez Fabio Aurelio. W Liverpoolu został mający ten sam problem Steven Gerrard i Martin Skrtel, który doznał urazu podczas meczu z Chelsea. Odpoczywali też Daniel Agger i Martin Kelly, za to szansę otrzymali Sotirios Kyrgiakos, Danny Wilson i David Ngog. Dalglish zapowiedział, że przed rewanżem wszyscy najlepsi zostaną postawieni na nogi.

W spotkaniu Lecha ze Sportingiem kontuzji nabawił się Ivan Djurdjević (ma mocno opuchniętą kostkę), ale przed jutrzejszym meczem ćwierćfinałowym PP Bakero będzie miał do dyspozycji innego Serba, Dmitrije Injaca. Wydarzeniem dnia będzie jednak powrót na polskie boiska odkupionego za milion euro z Rubina Kazań Rafała Murawskiego, który jest nieuprawniony do gry w LE.

(KRZYK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski