Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lecieli pomóc powstańcom. Zginęli pod Tarnowem

Paweł Chwał
Infografika Grażyna Gajewska
Region. 70 lat temu ryzykowali życie, aby nieść pomoc powstańcom walczącej Warszawy. Wielu zginęło w samolotach zestrzelonych w okolicach Tarnowa.

Wkrótce po rozpoczęciu powstania gen. Tadeusz Bór-Komorowski wysłał do Londynu depeszę w dramatycznym tonie: "Brakuje broni i amunicji. My postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Wy musicie zdobyć się na wysiłek" - pisał.

Pierwsze samoloty dokonały udanych zrzutów nad Warszawą już w nocy z 4 na 5 sierpnia 1944 roku. W ślad za nimi zaczęły być wykonywane kolejne ponaddziesięciogodzinne, wyczerpujące i bardzo ryzykowne nocne loty z lotniska w Brindisi we Włoszech do powstańczej Warszawy. Halifaksy i liberatory padały co chwilę ofiarą niemieckich myśliwców. Zginęło ok. 200 lotników, stracono ponad 30 maszyn.

- Mój tata miał 10 lat, kiedy w nocy obudził go krzyk, że stodoła się pali. Wszyscy wybiegli z domu, ale stodoła stała nienaruszona. Palił się za to leżący za ni ą Halifax, strącony nad Dąbrową Tarnowską. Leciała 7-osobowa załoga. Wśród nich: pięciu Kanadyjczyków, jeden Brytyjczyk i jeden Irlandczyk - opowiada pan Krzysztof Orwat z Dąbrowy.

Fragmenty dwóch silników, podwozia, skrzydeł, śmigła, kół, zasobników zrzutowych, a w nich opatrunki i amunicję odkopano z ziemi na miejscu katastrofy w 2006 roku. Niektóre z odnalezionych wówczas pozostałości samolotu, m.in. sweter jednego z członków załogi można oglądać w Ośrodku Spotkania Kultur w synagodze. Maszyna prezentowana była m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego.

- Naszego halifaksa namierzył duży, mobilny radar, zamontowany na pociągu, który co noc kursował w rejonie Wisły a strącił niemiecki myśliwiec, który wystartował z lotniska w Balicach - twierdzi Orwat,

Podobnie namierzono najprawdopodobniej również pozostałe trzy alianckie samoloty, które zestrzelono pod Tarnowem w pierwszych tygodniach powstania. Kolejny halifax spadł w Dębinie Zakrzowskiej niedaleko Wojnicza. Podróżowała nim siedmioosobowa, zagraniczna załoga.

Pięciu Anglików i dwóch obywateli RPA leciało z kolei liberatorem , który został strącony w nocy z 14 na 15 sierpnia w Żdżarach. Wydarzenie to upamiętnia pomnik, a od 1999 r. imię Lotników Brytyjskich nosi również miejscowa szkoła.

Z kolei w samolocie, który spadł Olszynach k. Tuchowa lecieli sami Polacy. Również było ich siedmiu. - W samolotach przewożono głównie broń i materiały opatrunkowe dla powstańców. Zrzutów dokonywano wyłącznie nocami i wracano bez lądowania do Włoch - mówi Wacław Szczepanik z tarnowskiego muzeum okręgowego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski