Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Leczą tylko pierwszy zawał

Dorota Stec-Fus
Fot. Archiwum
Zdrowie. Dwie informacje dla osób mających problemy z sercem. Dobra jest taka, że tylko 2 procent ludzi trafiających do szpitala z zawałem nie zostaje uratowanych. Jednak brak rehabilitacji i nieprzestrzeganie diety sprawiają, że po dwóch latach aż co czwarty wyleczony umiera.

Różnica jest diametralna. Jeszcze kilkanaście lat temu lekarze ratowali w szpitalach tylko 60–70 proc. pacjentów z zawałem serca. Dzisiaj – już 98 procent.

To duży sukces polskich kardiologów. Pod względem skuteczności leczenia pierwszego zawału znajdujemy się na trzecim miejscu w Europie – wynika z analizy Rejestru Ostrych Zespołów Wieńcowych, prowadzonego przy Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu.

– Tak radykalna poprawa to efekt przede wszystkim uruchomienia nowoczesnych ośrodków kardiologii interwencyjnej. Dziś w Małopolsce mamy ich 13 i jest to liczba wystarczająca – mówi prof. Piotr Podolec, wojewódzki konsultant w dziedzinie kardiologii.

Wskazuje też na inne powody, dzięki którym zmiana jest zauważalna. To przede wszystkim rozwój angioplastyki, czyli najskuteczniejszej metody leczenia, która polega na mechanicznym udrożnieniu zatkanej tętnicy.

Ale na tym koniec dobrych wiadomości. Pacjenci z zawałem, których do małopolskich szpitali trafia ponad 9000 rocznie, powinni być objęci programem rehabilitacji i interwencji prewencyjnej.

Na tym polu nie mamy jednak sukcesów. Rehabilitacja stacjonarna i ambulatoryjna szwankuje z powodu niewielkiej liczby miejsc wykupionych przez NFZ. W Małopolsce wystarcza ich zaledwie dla około 18–20 procent zawałowców. Efekt jest taki, że po 2 latach ponad 25 proc. wyleczonych pacjentów umiera. Najczęściej na kolejny zawał.

Piotr Podolec uważa, że istotną przyczyną tych tragicznych statystyk jest nie tylko brak pieniędzy i ograniczony dostęp do rehabilitacji, ale także nieprzestrzeganie zaleceń lekarzy.

– Pacjenci dochodzą do wniosku, że skoro czują się już dobrze, mogą odstawić leki lub samodzielnie zmniejszać dawki (z przeprowadzonych badań wynika, że dotyczy to nawet 1/3 pacjentów). A to wielki błąd. Pomimo wyraźnych wskazówek nie rezygnują z palenia tytoniu, nie dbają o dietę i aktywność fizyczną, nie kontrolują poziomu cholesterolu, cukru, nie mierzą ciśnienia – podkreśla prof. Podolec.

Wspólnie z Urzędem Marszałkowskim i dyrekcją Szpitala im. Jana Pawła II profesor wprowadził pilotażowy system edukacyjny dla pacjentów po zawale, pierwszy tego typu w kraju.

Wyszkolono już ponad 200 nauczycieli prewencji i rozpoczęto szkolenia pacjentów w oddziałach kardiologicznych i POZ-ach.

Ponad 1200 chorych zostało objętych interwencją prewencyjną, poza szkoleniem wszyscy otrzymali broszury informacyjne. – Do wybranych pacjentów dzwonimy cztery razy do roku, pytając o ich stan zdrowia oraz czy stosują się do wskazówek – mówi profesor.

Wstępne wyniki są obiecujące. W grupie objętej interwencją ponad 95 procent osób przestrzega zaleceń, a 6 procent przestało palić papierosy.

Również dla dr. Zbigniewa Eysy­monta z Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego rozwiązanie problemu rehabilitacji kardiologicznej jest sprawą kluczową. Z jego inicjatywy jutro w Sejmie odbędzie się debata na ten temat.

Pacjenta po zawale leczymy do połowy. Potem jego losem najczęściej nikt się nie interesuje

Musimy jak najszybciej wprowadzić system obowiązkowej rehabilitacji pacjentów po zawale. W przeciwnym razie praca lekarzy, którzy ratują 98 procent dotkniętych nim pacjentów, będzie szła na marne – mówi dr Zbigniew Eysymontt, przewodniczący-elekt sekcji rehabilitacji Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego.

Problem jest naprawdę bardzo poważny. Choć dziś w Polsce lekarze ratują życie już niemal wszystkich pacjentów, przywiezionych z pierwszym zawałem, po roku umiera 10 procent spośród nich, po 2 latach 25 procent.

– Główny powód to brak powszechnej dostępności do rehabilitacji kardiologicznej, która edukuje i motywuje pacjenta do przestrzegania zaleceń dotyczących zmiany trybu życia i właściwego zażywania leków. Powinna się ona odbywać w oddziałach rehabilitacyjnych albo w trybie ambulatoryjnym, na tzw. oddziałach dziennych – mówi dr Eysymontt.

Tymczasem w Polsce średnio tylko ok. 25 procent (!) pacjentów ma dostęp do rehabilitacji kardiologicznej. Jest on bardzo nierównomierny, np. w Małopolsce korzysta z niej 18-20 procent chorych, na Śląsku 40 proc., w Opolskiem połowa, a np. w Mazowieckiem czy Łódzkiem rehabilitowany jest zaledwie co 12 pacjent.

W ocenie Eysymontta, każdy pacjent po zawale wychodząc ze szpitala powinien mieć już ustalone miejsce i termin rehabilitacji, którą należy rozpocząć najpóźniej 56 dni po zakończeniu hospitalizacji. Konieczne są do tego rozwiązania ustawowe, które zmuszą NFZ do wykupienia większej liczby miejsc w oddziałach rehabilitacji kardiologicznej i oddziałach dziennych.

Konieczna jest także poprawa jakości leczenia, która ze względu na nieprecyzyjne wymogi NFZ w niektórych ośrodkach pozostawia wiele do życzenia. W rezultacie u pacjenta po zakończeniu rehabilitacji nie widać wyraźnej poprawy. Dlatego Polskie Towarzystwo Kardiologiczne zamierza wprowadzić system certyfikacji i akredytacji dla ośrodków rehabilitacji.

Zbigniew Eysymontt liczy, że jutrzejsze spotkanie w Sejmie z udziałem wicemarszałek Elżbiety Radziszewskiej okaże się kolejnym krokiem w kierunku wdrożenia modelu skoordynowanej opieki nad chorymi.

Nie będzie to jednak proste. Urzędnicy funduszu polemizują z kardiologami i przekonują, że bynajmniej nie każdy pacjent po zawale wymaga rehabilitacji. Na podstawie statystyk biuro prasowe NFZ w Krakowie wykazuje, że Małopolanie mają do niej wystarczający dostęp. W warunkach stacjonarnych odbywa się ona w krakowskim szpitalu im. Jana Pawła II, w Rabce oraz w zakopiańskim szpitalu im. Tytusa Chałubińskiego. Na ten cel fundusz przeznaczył w tym roku 8,5 mln zł i termin oczekiwania dla pacjentów stabilnych wynosi 14 dni, niestabilni są przyjmowani natychmiast.

Także na rehabilitację dzienną w Krakowie, Brzesku i Zakopanem pacjenci – jak mówi Aleksandra Kwiecień z NFZ – nie muszą długo czekać. W tym roku na leczenie Małopolan w tych placówkach fundusz wyda 1,5 mln zł, o 7 proc. więcej niż przed rokiem.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski