Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Legenda bosego piłkarza

jot
Zmarł Leonidas da Silva, brazylijski wirtuoz piłkarski, jedna z legend światowego futbolu. Miał 91 lat.

Odszedł Leonidas

   Uważany był za najlepszego piłkarza Brazylii aż do czasów Pelego. Apogeum kariery Leonidasa przypadło na lata 30. Nazywano go "czarnym diamentem", zachwycał techniką, perfekcją strzałów. Grał w ataku, m.in. w klubach z Rio de Janeiro - Vasco da Gama oraz Flamengo, potem w urugwajskim Nacionalu Montevideo. Wystąpił na dwóch mistrzostwach świata, w 1934 r. we Włoszech i cztery lata potem we Francji. Podczas MŚ w 1938 r., Brazylia zdobyła brązowy medal, w czym była duża zasługa Leonidasa, który strzelił 7 bramek, zostając królem strzelców turnieju, a uważany też był przez wielu ekspertów - najlepszym zawodnikiem tych mistrzostw. Brak kontuzjowanego Leonidasa w półfinałowym meczu z Włochami miał kolosalne znaczenie, Latynosi przegrali 1-2.
   W reprezentacji "canarinhos" Leonidas grał w latach 1932-46: 24 mecze i 25 goli. Znakomita więc przeciętna strzelecka! Karierę piłkarską zakończył w 1950 r., a potem pracował jako komentator sportowy.
   Leonidas zyskał wielką sławę w Polsce. Podstawową przyczyną był mecz na mistrzostwach świata w 1938 r. - Polska wylosowała w I rundzie właśnie piłkarzy z kraju kawy. Wtedy regulamin był surowy, przegrywający od razu odpadał z turnieju. Polacy stoczyli w Strasburgu heroiczny bój, ulegając faworyzowanej Brazylii dopiero po dogrywce 5-6. Polskie Radio przeprowadzało transmisję z tego meczu, to jedna z pierwszych radiowych relacji w historii polskiego dziennikarstwa. Kibice w kraju przy radioodbiornikach z zapartym tchem słuchali o strzeleckim pojedynku Leonidasa z Wilimowskim. Brazylijczyk strzelił w tym meczu 3 gole, Polak aż 4! W czasach wojny i po niej długo jeszcze rozpamiętywano ten mecz, obrastał w legendę. Jedna z nich głosiła, iż słynny Leonidas w meczu z Polakami grał boso!
   Czy tak było? Ernest Wilimowski w jednym z wywiadów przyznał, że nie pamięta tego. Z kolei przed laty miałem okazję zapytać o szczegóły dwóch uczestników spotkania w Strasburgu, bramkarza Edwarda Madejskiego i pomocnika Ewalda Dytkę. Oto, co powiedzieli:
   Ewald Dytko: - Na początku meczu daliśmy się zaskoczyć ruchliwym, sprytnie technicznie grającym Brazylijczykom. Np. Leonidas strzelał nożycami na naszą bramkę, stojąc tyłem do niej. Z tym graczem mieliśmy najwięcej kłopotów. Kiedy przegrywaliśmy 0-2, stwierdziłem: dość! Zaczęliśmy pilnować czarnoskórego piłkarza, Leonidas już miał mniej swobody, a my przeprowadzaliśmy bardziej płynne akcje. Nie ukrywam, że atakowaliśmy Leonidasa bardzo ostro, ale on tym się nie zrażał. W zwykłym czasie mecz zakończył się wynikiem 4-4, potrzeba było dogrywki. Czy Leonidas grał boso? Tylko chwilami, miał niewygodne obuwie i zmieniał je w trakcie meczu.
   Edward Madejski: - W drugiej połowie spotkania Leonidas zrzucił buty, bo padał deszcz, ślizgał się w nich, biegał w skarpetkach. Dopiero na czas dogrywki otrzymał bardziej odpowiednie obuwie.
   Świadkowie - jeśli tylko wierzyć ich relacjom, bo czas sporo zaciera - podtrzymali więc legendę bosego wirtuoza piłkarskiego z Brazylii... (jot)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski