Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Legenda ma swój piękny początek [WIDEO]

Krzysztof Kawa, Warszawa
Zdjęcia z rozegranego 11 października 2014 roku meczu Polska – Niemcy nabrały historycznej wartości natychmiast po ostatnim gwizdku sędziego. Na tym Arkadiusz Milik pokonuje Manuela Neuera
Zdjęcia z rozegranego 11 października 2014 roku meczu Polska – Niemcy nabrały historycznej wartości natychmiast po ostatnim gwizdku sędziego. Na tym Arkadiusz Milik pokonuje Manuela Neuera FOT. BARTEK SYTA
Dzięki golom Arkadiusza Milika i Sebastiana Mili polscy piłkarze po raz pierwszy w historii pokonali Niemców. I uczynili milowy krok w kierunku awansu do turnieju mistrzostw Europy w 2016 roku.

POLSKA 2 (0)
NIEMCY 0

Bramki: 1:0 Milik 51, 2:0 Mila 88.

Polska: Szczęsny 8 – Piszczek 7, Glik 8, Szukała 7, Wawrzyniak 5 (84 Jędrzejczyk) – Grosicki 5 (71 Sobota), Krychowiak 6, Jodłowiec 6, Rybus 5 – Milik 7 (77 Mila), Lewandowski 8.

Niemcy: Neuer 5 – Ruediger 6 (83 Kruse), Hummels 5, Boateng 5, Durm 4 – Kramer 5 (71 Draxler), Kroos 7 – Bellarabi 7, Goetze 6, Schuerrle 5 (77 Podolski) – Mueller 6.

Sędziował: Pedro Proenca (Portugalia). Widzów: 56 934.

– Przeszliśmy do historii – cieszył się Robert Lewandowski, jeden z bohaterów sobotniego wieczoru na Stadionie Narodowym. Piłkarze Adama Nawałki dokonali rzeczy, która nie udała się nawet ich wielkim poprzednikom w latach 70. i 80.

Ogrywaliśmy wielkie potęgi futbolu, wygrywaliśmy z mistrzami świata, ale mieliśmy kompleks Niemców. Używamy czasu przeszłego, bo w trzech ostatnich meczach z nimi nie przegraliśmy!

Nawałka jako piłkarz zremisował z Niemcami podzas mistrzostw świata w 1978 roku, a wiosną tego roku powtórzył bezbramkowy wynik jako trener. Teraz triumfował. – Piłkarze wykonali plan taktyczny w stu procentach – podkreślił, gdy zapytaliśmy, czy właśnie takiego przebiegu spotkania oczekiwał. – Trudno z mistrzami świata rozegrać otwarty mecz. By z nimi wygrać, trzeba mieć trochę szczęścia. Ale bez determinacji, waleczności nic by to nie dało. Brawa dla zawodników.

Okazało się, że selekcjoner nie przesadzał, gdy mówił, że ma pomysł na pokonanie Niemców. Miał rację, gdy zapewniał, że piłkarze nie boją się rywala. „Biało-czerwoni” przez pół godziny trzymali gości z dala od bramki Wojciecha Szczęsnego.

Ostatnie 10 minut pierwszej połowy mocno jednak ich wiarą w sukces zachwiało. Thomas Mueller i debiutant Karim Bellarabi otrzymali od partnerów po dwa świetne podania i byli bardzo bliscy strzelenia gola. Dołączył do nich Mats Hummels, który przestrzelił z siedmiu metrów. Gwizdek na przerwę był jak wybawienie.

A tuż po niej, choć nic tego nie zapowiadało, „biało-czerwoni” zadali cios. Łukasz Piszczek zagrał do Arkadiusza Milika, zaś ten skierował piłkę głową nad niepewnie wychodzącym z bramki Manuelem Neuerem. Stadion wypełniony blisko 57 tysiącami widzów eksplodował radością.

Podrażnieni Niemcy podkręcili tempo i na bramkę Szczęsnego sunął atak za atakiem. Z tym, że w polską drużynę jakby wstąpił nowy duch. – Gol dodał naszym piłkarzom wiary w siebie. Zaczęli grać jeszcze lepiej – komentował były reprezentant Polski Artur Wichniarek. Broniliśmy się, lecz nie rozpaczliwie. Lukas Podolski trafił z woleja w poprzeczkę, lecz to był jedyny strzał, który wymknął się Polakom spod kontroli.

Plan Nawałki polegał na grze defensywnej i przechodzeniu do ataków dwoma–trzema szybkimi podaniami. Co ważne, brało w nich udział co najmniej czterech–pięciu piłkarzy, którym Robert Lewandowski robił miejsce, koncentrując na sobie uwagę dwóch obrońców.

Co ciekawe, Loew uznał, że napastnik Bayernu zagrał słabo. – Z całym szacunkiem dla niego, ale miał niewiele okazji. Wprawdzie zaliczył asystę, lecz obrońcy nie pozwolili, by nam zagroził – ocenił. Rzecz w tym, że zadania Lewandowskiego w reprezentacji Polski różnią się od roli egzekutora, jaką pełni w Bundeslidze. Wspomniana asysta była właśnie tym, czego od niego oczekujemy.

W chwili, gdy wyrównująca bramka dla Niemców wisiała w powietrzu, „Lewy” przepchnął w polu karnym Erika Durma i wyłożył piłkę Sebastianowi Mili jak na tacy. Ten – chwała mu za to – zachował zimną krew i skierował ją do siatki. Euforię, jaka zapanowała na stadionie można porównać tylko do tego, co działo się na nim w trakcie Euro, gdy Jakub Błaszczykowski strzelił bramkę Rosji.

Próba tworzenia legendy Narodowego przed dwoma laty nie powiodła się, bo ani z Rosjanami, ani wcześniej z Grekami nie udało się wygrać i w efekcie odpadliśmy z turnieju mistrzostw Europy już w fazie grupowej. Później była bolesna porażka z Ukrainą 1:3 za kadencji Waldemara Fornalika w eliminacjach MŚ 2014 i towarzyska ze Szkocją 0:1 już za Nawałki.

Dopiero teraz stadion w Warszawie, na którym półtora miesiąca temu nasi siatkarze rozpoczęli drogę po tytuł mistrza świata, zaczyna obrastać historią pisaną przez piłkarzy. By jednak Narodowy 2014 stał się symbolem niczym Wembley 1973, musi nastąpić ciąg dalszy – wygrana z Niemcami powinna zostać spuentowana awansem na Euro 2016. – To zwycięstwo zostanie umniejszone, jeśli nie pokonamy Szkocji – przestrzega Grzegorz Krychowiak.

Wiktorią Polaków żyje cała Europa. Nic dziwnego, skoro po raz ostatni Niemcy przegrali wyjazdowy mecz o punkty w eliminacjach w... 1998 roku.

Joachim Loew jednak „nie dramatyzował”. Właśnie tę frazę – „nie dramatyzujemy” podczas konferencji prasowej wypowiedział aż trzykrotnie. Za wszelką cenę chciał pokazać, że przegrana nie jest niczym, co wstrząsnęłoby jego drużyną. Wszak Niemcy nie zostali stłamszeni, nie rozegrali słabego spotkania.

– Porażka po 33 udanych meczach z rzędu to nie dramat. Nie mogę zarzucić swoim piłkarzom braku zaangażowania. Stworzyliśmy wiele sytuacji, oddaliśmy mnóstwo strzałów, zabrakło jedynie skuteczności – podkreślał.

Wydaje się, że najbardziej klęskę Niemców przeżywają Szkoci, którzy byli bliscy remisu z nimi przed miesiącem, ale zmarnowali szansę, a teraz muszą się zmierzyć z rozpędzonymi Polakami, którzy w dwóch meczach nie stracili nawet gola.

OCENIAMY POLSKĘ

WOJCIECH SZCZĘSNY – 8
Świetny występ. Emanował z niego spokój. Znakomicie się ustawiał, bronił bardzo pewnie. Niby nie miał jakiegoś bardzo trudnego strzału do obrony, ale ze wszystkimi uderzeniami i dośrodkowaniami Niemców poradził sobie świetnie.

ŁUKASZ PISZCZEK – 7
Zagrał na bardzo wysokim poziomie. To był Piszczek z najlepszych swoich meczów w Borussii. A do tego dorzucił znakomitą asystę przy pierwszym golu.

KAMIL GLIK – 8
Bohater meczu! Zagrał znakomicie. Był praktycznie nie do przejścia. To był jego najlepszy jak do tej pory występ w kadrze.

ŁUKASZ SZUKAŁA – 7
Zagrał również pewnie, choć był trochę mniej widoczny niż Glik.

JAKUB WAWRZYNIAK – 5
Brakowało mu nieco szybkości. Nie był tak zdecydowany,jak Piszczek, ale poniżej poziomu reprezentacyjnego nie zszedł.

KAMIL GROSICKI – 5
Za dużo było z jego strony wikłania się w pojedynki, które w większości przegrywał. Tuż przed zejściem z boiska zaimponował jednak świetnym rajdem, szkoda tylko, że zakończył go nijakim strzałem.

GRZEGORZ KRYCHOWIAK – 6
W rozbijaniu ataków rywali radził sobie nawet dobrze, szczególnie w drugiej połowie. Gorzej szło mu kreowanie gry.

TOMASZ JODŁOWIEC – 6
Podobnie jak Krychowiak, lepiej wypadł w destrukcji niż w organizowaniu gry w ataku.

MACIEJ RYBUS – 5
Tak jak w przypadku Grosickiego za dużo było w jego grze indywidualnych szarż. Nie ma na tyle wysokich umiejętności, żeby mijać z łatwością tej klasy piłkarzy, co Niemcy. Dlatego więcej powinien grać podaniami.

ARKADIUSZ MILIK – 7
Strzelił najważniejszą jak do tej pory bramkę w swojej karierze i zamknął usta krytykom, którzy nie widzieli go w podstawowym składzie.

ROBERT LEWANDOWSKI – 8
Klasa światowa! To był wreszcie prawdziwy lider drużyny. Kiedy było trzeba, potrafił przytrzymać piłkę, innym razem dokładnie podać. No i zaliczył świetną asystę przy drugim golu.

WALDEMAR SOBOTA – BEZ NOTY
Starał się odciążać obronę i przetrzymywać piłkę z przodu.

SEBASTIAN MILA – BEZ NOTY
Swoim golem zapisał się w historii polskiej piłki.

ARTUR JĘDRZEJCZYK – BEZ NOTY
Poprawnie zastąpił Wawrzyniaka.

Oceniał BARTOSZ KARCZ, WARSZAWA

OCENIAMY NIEMCY

MANUEL NEUER – 5
W swoim stylu raz „zaneuerował”, odbijając piłkę poza polem karnym, raz zagrał do Ruedigera na kilkadziesiąt metrów z mistrzowską precyzją, ale przy golu Milika wyraźnie spóźniony. Mila też go zaskoczył.

ANTONIO RUEDIGER – 6
Z Grosickim radził sobie bardzo dobrze, ale za mało udzielał się w ofensywie, żeby zostawić po sobie pozytywne wrażenie.

MATS HUMMELS – 5
Kilka razy zachował się jak profesor (np. gdy odbierał piłkę Lewandowskiemu), mógł nawet strzelić gola z 6 metrów, ale nie jest bez winy przy obydwu bramkach, co go poważnie obciąża.

JEROME BOATENG – 5
Mało zwrotny, mało widoczny. Słowem – niepewny.

ERIK DURM – 4
Przy drugiej bramce dał się przepchnąć Lewandowskiemu jak junior. Najsłabszy w defensywie. Okazuje się, że nie tylko my mamy problem na lewej obronie.

TONI KROOS – 7
Co najmniej dwa prostopadłe podania, w tym jedno do Muellera, które całkiem zdezorientowało Glika i Szukałę – najwyższej klasy. Po przerwie trochę przygasł.

CHRISTOPH KRAMER – 5
W przeciwieństwie do wydarzeń z finału mundialu nie kończył meczu z zanikami pamięci. Choć może dla niego byłoby lepiej, gdyby o tym meczu szybko zapomniał.

KARIM BELLARABI – 7
Najbardziej aktywny w drużynie niemieckiej – raz na prawej, za chwilę na lewej stronie. Powinien strzelić co najmniej dwa gole. Jedyne usprawiedliwienie – to debiutant w kadrze.

MARIO GOETZE – 6
Próbowal różnych ról – trochę był rozgrywającym, trochę wysuniętym napastnikiem. Zaliczył nawet znakomite podania, ale skoro się jest bohaterem mundialu, to i oczekiwania są większe. Najgorzej zachował się po meczu, ostentacyjnie obrażając się na pytanie, czy Niemcy są w małym kryzysie.

ANDRE SCHUERRLE – 5
Zaczął z animuszem, a najlepiej robiła mu zmiana pozycji i praca w defensywie. Potem coraz mniej przydatny. Loew też to zauważył, zdejmując go przed końcem meczu.

THOMAS MUELLER – 6
Przyzwyczaił nas do tego, że jest zwykle tam gdzie piłka, ale tym razem wyjątkowo nie radził sobie z obrońcami. Próbował nadrabiać teatralnymi gestami. Bez skutku.

LUKAS PODOLSKI – BEZ NOTY
Zabrakł o mu zaledwie kilku centy­metów, żeby ostudzić polskie nadzieje na zwycięstwo. Przy stanie 1:0 trafił z bliska w poprzeczkę. Uff...

JULIAN DRAXLER – BEZ NOTY

MAX KRUSE – BEZ NOTY

Oceniał Remigiusz Półtorak, Warszawa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski