18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Legenda św. Stanisława przetrwała tysiąc lat

MAŁGORZATA MROWIEC
Staloryt ręcznie kolorowany z poł. XIX w. ze zbiorów Mikołaja Korneckiego Fot. archiwum
Staloryt ręcznie kolorowany z poł. XIX w. ze zbiorów Mikołaja Korneckiego Fot. archiwum
- Święty Stanisław nie jest tak popularny jak siostra Faustyna i kult Bożego Miłosierdzia, które zdobyły dziś pierwszeństwo w Krakowie, ani jak błogosławiony Jan Paweł II. Ale nadal o nim pamiętamy - mówi o. Grzegorz Prus, podprzeor klasztoru oo. Paulinów na Skałce, historyk.

Staloryt ręcznie kolorowany z poł. XIX w. ze zbiorów Mikołaja Korneckiego Fot. archiwum

KOŚCIÓŁ. Poćwiartowane ciało biskupa podobno się zrosło. Jego palec, który wpadł do jeziorka, zmienił zwykłą wodę - w leczącą choroby. Wśród spisanych cudów po śmierci świętego są uzdrowienia i przypadki wskrzeszenia zmarłych.

Jutro (o godzinie 9) wyrusza kolejna doroczna procesja z Wawelu na Skałkę, od grobu w katedrze do miejsca męczeństwa św. Stanisława, biskupa, jednego z głównych patronów Polski.

Zemsta króla

Żył prawie tysiąc lat temu. Wiadomo, że pochodził ze Szczepanowa (na północ od Brzeska) i że odebrał staranne wykształcenie w Polsce i za granicą. Podczas XX-wiecznych badań jego czaszki stwierdzono ślady uderzeń tępym narzędziem, a wiek Stanisława określono na ok. 40 lat. Nie ma natomiast pewności, dlaczego i jak doszło do jego męczeńskiej śmierci.

Średniowieczni kronikarze opisują konflikt św. Stanisława z królem Bolesławem Śmiałym. Wersje są różne.

Tradycja narodowa, kościelna staje po stronie biskupa, który w słusznej sprawie przeciwstawił się monarsze. Jeśli chodzi o powód zatargu, za bardzo prawdopodobną uznawana jest wersja, według której biskup bronił żon wojów króla. Gdy długimi miesiącami nie wracali oni z wyprawy kijowskiej, część żon, sądząc, że mężowie poginęli, weszła w nowe związki ze służbą, poczęły się też z nich dzieci.

- Wojowie chcieli wracać i robić porządek z żonami. A król nie pozwalał. Zaczęli go opuszczać. Gdy i król wrócił z Rusi, okrutnie karał zbiegów i ich żony, nawet były zabijane dzieci - opowiada paulin. Biskup napomniał króla, że nie powinien się tak mścić, a w końcu obłożył ekskomuniką, która też pozbawiała króla władzy. Za to zginął.

Stało się to w kościele św. Michała. Teorie są dwie: to kościół, który był niegdyś na wzgórzu wawelskim, albo - i cała tradycja za tym się opowiedziała - romańska rotunda na Skałce, na górce, wokół której rozlewała się Wisła. Tu miał się przenieść Stanisław, by zejść z oczu monarsze. I tu zginął od miecza, z rąk króla, a pewniej - jego ludzi.

Cuda i legendy

Święty żył w czasach, o których opowiadają legendy. Jedna z nich jest o tym, co działo się, gdy został zamordowany. Ciało Stanisława rozsiekano i jego członki rozrzucono. Wtedy miały nad nimi krążyć cztery orły i pilnować przed krwiożerczymi ptakami. Następnie zaś fragmenty poćwiartowanego ciała zrosły się. Po latach to cudowne zrośnięcie się ciała będzie symbolizowało scalenie Polski po rozbiciu dzielnicowym, a Stanisław stanie się patronem i ojcem ojczyzny.

Również, według legendy, odcięty palec biskupa miał wpaść do jeziorka i odtąd woda z niego nabrała mocy leczenia chorób (zwłaszcza chorób oczu). Pito ją i w niej się obmywano. Dzięki tej wodzie przez wieki działy się cuda. Od XVII w. jest tu obudowana sadzawka. Gdy staje się na schodach, które do niej prowadzą, czuje się już charakterystyczny zapach. - To woda siarkowa, kilkadziesiąt metrów poniżej są jej pokłady. Jest przebadana i wiadomo, że ma właściwości prozdrowotne. Można pić tylko do dwóch szklanek dziennie - zaznacza o. Grzegorz Prus.

Na Skałce można też np. pomodlić się przed bocznym ołtarzem w kościele - przed, jak się przyjmuje, pniem drzewa, na którym zostało rozsiekane ciało biskupa.
Św. Stanisław zwykle przedstawiany jest z mniejszą postacią u jego stóp - wstającą z grobu. To ilustracja cudu, o którym mówi kolejna legenda - o wskrzeszeniu rycerza Piotra (zwanego Piotrowinem). Biskup kupił od niego wieś. Po śmierci Piotra krewni zaczęli domagać się zwrotu posiadłości, sprawa trafiła do sądu. Św. Stanisław, nie mając innej możliwości udowodnienia prawdy, wymodlił u grobu rycerza jego wskrzeszenie. Piotr wyszedł z grobu i zaświadczył, ze sprzedał wieś biskupowi.

Przygotowany w procesie kanonizacyjnym spis cudów świętego, które dokonały się już po śmierci, zawiera uzdrowienia, jak i przypadki wskrzeszenia z grobu. Są też przekazy, jakoby św. Stanisław ukazywał się po śmierci.

Stanisław zginął w 1079 r., 11 kwietnia lub 8 maja (stąd procesje w maju). Dziesięć lat jego ciało spoczywało na Skałce, potem przeniesiono je na Wawel. Stanisław został świętym w 1253 r.

Z czasem rozwinął się jego kult. Mieliśmy swojego świętego. Wawel stał się głównym sanktuarium, a na Skałkę pielgrzymowano jako do miejsca męczeństwa Stanisława. - W średniowieczu Skałka stała się jednym z głównych sanktuariów. Od czasów Jagiełły w przeddzień koronacji królowie przychodzili pieszo w procesji pokutnej. Tu trafiła część trofeów spod Grunwaldu - wymienia o. Grzegorz.

Majowe procesje

Od średniowiecza odbywały się procesje - w tym te majowe, które przetrwały do dziś, z przerwą w czasie II wojny. Wyjątkowego rozmachu nabrały nie tak dawno - w latach 60. i 70., gdy metropolitą krakowskim był Karol Wojtyła. - To on je rozwinął. Te uroczystości z diecezjalnych zmieniły się w ogólnopolskie. W okresie komunizmu było masę utrudnień w ich organizacji, a gdy procesje już szły, przeradzały się w wielkie manifestacje patriotyczne. Prymas Wyszyński występował jakby w roli św. Stanisława, napominając władzę - przypomina paulin.

W 1979 r. przypadało 900-lecie śmierci św. Stanisława. Jubileusz przygotowywał kardynał Wojtyła, rok przed zakończeniem obchodów został jednak papieżem. W czerwcu '79 przyjechał jednak i podczas swej pielgrzymki zamykał jubileusz. - I Polska Ludowa zaczęła się wkrótce chylić ku upadkowi. Motyw ze św. Stanisławem zadziałał... - kwituje o. Grzegorz Prus.

Od lat 90. to już nie prymas wygłasza homilię podczas procesji. - Tradycja się zmieniła. A od kilku lat zapraszani są goście z zagranicy, biskupi np. z Czech czy Rzymu. Mówią o Polsce, ale już nie napominają - obserwuje o. Grzegorz.

Za komuny procesje gromadziły kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Ilu będzie jutro? - Sześć, najwyżej 10 tysięcy, a połowa spoza Krakowa. Jak będzie zła pogoda - 5 tysięcy - spodziewa się paulin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski