Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Legenda z hukiem upadła na deski

ARTUR GAC
Kiedyś trudności z trafieniem Gołoty (z prawej) mieli najlepsi pięściarze świata, dziś jest go w stanie znokautować 45-letni Saleta Fot. Tomasz Bolt
Kiedyś trudności z trafieniem Gołoty (z prawej) mieli najlepsi pięściarze świata, dziś jest go w stanie znokautować 45-letni Saleta Fot. Tomasz Bolt
To już koniec. Koniec wielkiego Andrzeja Gołoty, który w latach 90. ubiegłego stulecia ucieleśniał marzenia rodaków o zostaniu pierwszym polskim zawodowym mistrzem świata. "Nadziei białych" w wadze ciężkiej kibicował cały pięściarski świat. Na darmo.

Kiedyś trudności z trafieniem Gołoty (z prawej) mieli najlepsi pięściarze świata, dziś jest go w stanie znokautować 45-letni Saleta Fot. Tomasz Bolt

BOKS. Przemysław Saleta w walce 45-letnich weteranów znokautował rozmieniającego się na drobne Andrzeja Gołotę

Mimo to spektakularne porażki, gdy zwycięstwa miał w kieszeni, przeplatane kontrowersyjnymi werdyktami uczyniły z Gołoty żywy pomnik. Tyle że monument od przeszło czterech lat kruszeje i trzeba apelować, aby nie ostał się tylko fundament. Każdy, kto dobrze życzy Gołocie, powinien nakłaniać najpopularniejszego polskiego pięściarza w historii do kategorycznego zerwania z profesjonalnym uprawianiem boksu.

- Jeszcze nie wiem, czy to koniec kariery, ale po dzisiejszym pojedynku w nic nie ma wiary. Nie powinienem już boksować, to prawdopodobnie koniec, ale żyć bez boksu będzie ciężko - przyznał Gołota. Swoją obsesyjną miłość tłumaczył niedawno tak: - Ten sport być może uratował moje życie.

Teraz szczególnej troski wymaga jego podupadające zdrowie.

Wniebowzięty po walce wieczoru weteranów w trójmiejskiej Ergo Arenie miał prawo być Saleta. Skazywany na pożarcie 45-latek, rówieśnik Gołoty, zrealizował zapowiedzi i współtworzył emocjonujące widowisko, które trzymało w napięciu od pierwszego gongu. Początek walki należał do spiętego Gołoty, którego ciosy z obu rąk przedzierały się przez gardę Salety. Zadowolonemu Andrzejowi Gmitrukowi, trenerowi sekundującemu "Andrew" w narożniku, mina zrzedła w trzeciej rundzie. Bardziej utytułowany pięściarz przyjął mocne ciosy, po których był zamroczony, ale gong dał mu kilka minut wytchnienia. Gołota próbował ratować się wypluwaniem ochraniacza na zęby, ale po trzecim przerwaniu walki sędzia ukarał go odjęciem jednego punktu. W szóstej rundzie słaniający się na nogach Gołota dostał kolejną karę i był zagrożony dyskwalifikacją, ale Saleta doprowadził do bardziej przekonującego zwycięstwa. Po jednej z wymian ciosów Gołota wpadł na Saletę, ten uchylił się i ważący 110 kg pięściarz runął na matę ringu. Pod koniec wyliczania do dziesięciu "Andrew" zdołał wstać, ale zatoczył się do narożnika i sędzia podjął słuszną decyzję o przerwaniu pojedynku.

Przed walką i w jej trakcie sympatia większości kibiców była po stronie Gołoty. Saleta zrobił furorę tuż po oficjalnym werdykcie, najpierw pocieszył Gołotę, a opasany tytułem mistrza Polski w wadze ciężkiej palmę pierwszeństwa oddał rywalowi.

- Wygrana 45-letniego Salety nad 45-letnim Gołotą tak naprawdę nic nie znaczy. W Polsce numerem jeden w wadze ciężkiej ciągle jest Andrzej - podkreślił Saleta.

Po tym wyznaniu Mateusz Masternak, mistrz Europy w wadze junior ciężkiej i jeden z ekspertów gali Cyfrowego Polsatu, nie krył podziwu dla zwycięzcy: - Od teraz jestem fanem Przemysława Salety, który jest numerem jeden pod względem poziomu intelektualnego.

Za serce ściskał moment, gdy Gołota opuszczał halę Ergo Arena. Ze wzrokiem wbitym w posadzkę i nisko opuszczoną czapką z daszkiem wyglądał na skrajnie przygnębionego. Dla szorstkiego na zewnątrz, ale chwiejnego emocjonalnie legendarnego pięściarza najbliższe dni będą katorgą.
Ogromne emocje, spośród siedmiu zawodowych pojedynków gali, towarzyszyły starciu Kamila Łaszczyka z Krzysztofem Cieślakiem. Najlżejsi pięściarze w ringu, którzy spotkali się w umownym limicie wagowym kat. superpiórkowej, imponowali świetnym przygotowaniem szybkościowym i kondycyjnym. Ponadto nie unikali otwartych wymian ciosów, a górę wzięła większa precyzja i młodość Łaszczyka.

- Krzysiek silnie bije, raz na chwilę "zgasło mi światło", bo byłem zamroczony, ale chyba to nie była najtrudniejsza walka w mojej karierze - skwitował pięściarz promowany przez grupę Global Boxing.

Emocjonujące otwarcie gali Polsat Boxing Night w jedynej walce amatorskiej zafundował Paweł Wierzbicki, młodzieżowy wicemistrz świata, który w trzeciej rundzie zmusił do poddania Adriana Antosiaka. Przez poddanie wygrał też Dariusz Sęk, który zastopował Remigiusza Woza. W pozostałych pojedynkach gali Izu Ugonoh pokonał na punkty Łukasza Rusiewicza, Maciej Sulęcki zdominował Roberta Świerzbińskiego, Paweł Głażewski jednogłośnie wygrał z Bartłomiejem Grafką, a Krzysztof Zimnoch już w pierwszej rundzie odarł z marzeń Damiana Trzcińskiego. Po walce Zimnoch upomniał się o pojedynek z wieliczaninem Arturem Szpilką.

- Każdego dnia marzę, żeby doszło do tej walki. Pokażę całej Polsce i jego promotorom, co wart jest Szpilka i jego słowa. Musiałbym przez pięć lat nie trenować, żeby on mógł mnie pokonać - mówił pięciarz z Białegostoku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski