Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Legia – Wisła. Paweł Brożek: Nie wiem, co słychać u Carlitosa. Od 20 maja nie miałem z nim kontaktu

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Bartek Syta
– Na razie widzę tyle, że legioniści złapali drugi oddech. Wygrali m.in. ciężki mecz we Wrocławiu, wcześniej trudne spotkanie w Legnicy. Z drugiej strony Arka Gdynia pokazała, że Legia jest zespołem, który na jego terenie można „ugryźć”. My postaramy się to zrobić w niedzielę – mówi Paweł Brożek, napastnik Wisły Kraków, który w historii meczów z zespołem z ul. Łazienkowskiej strzelił najwięcej – dwanaście – bramek dla „Białej Gwiazdy”.

– W niedawnym sparingu z BKS-em Bochnia strzelił Pan pierwszą bramkę po powrocie do Wisły. Na razie w nieoficjalnym meczu, ale początek został zrobiony.
– Można tak powiedzieć, choć to rzeczywiście tylko sparing. Cieszę się tym bardziej, że w tygodniu poprzedzającym ten sparing pracowaliśmy naprawdę mocno. A mnie jeszcze dopadła choroba.

– Stąd prócz bramki kilka świetnych, ale zmarnowanych okazji?
– Chyba tak, byłem mocno zmęczony, nogi odmawiały już posłuszeństwa i zabrakło precyzji. Dla mnie ten mecz był jednak bardzo potrzebny, bo sam chciałem sprawdzić, jak wyglądam po ciężkich treningach. Jest coraz lepiej, ale do optymalnej dyspozycji jeszcze trochę mi brakuje. Fakty są takie, że trzy miesiące nie trenowałem z drużyną. Tego nie da się tak szybko nadrobić.

– W Bochni rozegrał Pan cały mecz. Pamięta Pan, kiedy wcześniej Paweł Brożek zagrał pełne 90 minut?
– Tak, w grudniu 2017 roku w meczu z Zagłębiem Lubin. Później nie grałem w podstawowym składzie, bo grali inni...

Wisła Kraków - Legia Warszawa. Oni grali dla „Białej Gwiazdy...

– Teraz przed wami mecz z Legią. Pan jest tym piłkarzem Wisły, który w historii tych spotkań strzelił najwięcej bramek dla „Białej Gwiazdy”. Te spotkania wciąż wywołują u Pana dodatkowe emocje?
– Oczywiście. Mówiłem to już przed derbami Krakowa, że mimo 35 lat wciąż takie mecze, jak z Cracovią czy Legią wywołują u mnie dodatkowy dreszczyk emocji, specjalną mobilizację. To przez te wszystkie lata gry w piłkę się nie zmieniło i tak samo będzie w niedzielę.

– Zaskakuje Pana, że Legia miała tak duże problemy na początku sezonu?
– Na razie widzę tyle, że legioniści złapali drugi oddech. Wygrali ciężki mecz we Wrocławiu, wcześniej trudne spotkanie w Legnicy. Z drugiej strony Arka Gdynia pokazała, że Legia jest zespołem, który na jego terenie można „ugryźć”. My postaramy się to zrobić w niedzielę. Pojedziemy do Warszawy grać swoją piłkę, będziemy mocno naciskać Legię.

– W tym sezonie Wisła najlepsze mecze zagrała z drużynami, które starają się prezentować ofensywny futbol. Myśli Pan, że to dobry prognostyk przed wyjazdem do Warszawy?
– Wisła potrafi pójść na wymianę ciosów i rzeczywiście w tym sezonie z reguły wychodzi z takich starć zwycięsko. Musimy być jednak przyzwyczajeni do tego, że czasami trzeba akcje rozgrywać w ataku pozycyjnym. Nad tym też pracujemy, bo to, co wychodziło w meczu z Lechią, a wcześniej z Lechem, już nie funkcjonowało tak dobrze w starciu np. z Koroną Kielce, która broniła się całym zespołem.

– Legia jednak chyba zagra otwarty futbol?
– Zobaczymy. Kiedyś przed wyjazdem do Warszawy byłbym pewny, że Legia zagra ofensywnie. Po tym, co jednak ostatnio widziałem w wykonaniu tego zespołu, takiej pewności już nie mam. To jest obecne drużyna ustawiona bardzo kompaktowo, formacje są blisko siebie. Legia niekoniecznie wychodzi do pressingu, raczej stara się wykorzystać błąd przeciwnika.

– W Legii gra Carlitos, ale nie błyszczy tak, jak w Wiśle.
– Szczerze mówiąc to nawet nie wiem, co tam u niego słychać. Nie miałem z nim żadnego kontaktu od 20 maja, kiedy pożegnaliśmy się po ostatnim meczu. Z tego, co jednak docierały do mnie sygnały z Warszawy, to przyjechał do Legii zupełnie nieprzygotowany. U mnie to wyglądało zupełnie inaczej. Dostałem czas na przygotowania, żebyśmy wspólnie z trenerami mogli zobaczyć, jak zachowuje się mój organizm w ciężkim treningu. Jeśli natomiast chodzi o Carlitosa, to chyba zrobiono mu w Legii krzywdę, wrzucając go od razu na głęboką wodę.

– Ale z drugiej strony zawodowy piłkarz powinien chyba mieć świadomość, że powinien dbać o siebie i powinien przyjechać do nowego klubu odpowiednio przygotowany do treningów.
– A to już pytanie do Carlitosa, dlaczego przygotowany nie był. Cóż, jedni ciężko pracują, inni jedzą pizzę i piją piwo…


Oldboje Wisły mistrzami Krakowa [ZDJĘCIA]

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Legia – Wisła. Paweł Brożek: Nie wiem, co słychać u Carlitosa. Od 20 maja nie miałem z nim kontaktu - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski