Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Legia – Wisła. Sześć bramek w Warszawie. „Biała Gwiazda” zdobywa jeden punkt

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
„Starcie tytanów” – tak zapowiadała Legia Warszawa mecz z Wisłą Kraków. Biorąc pod uwagę historię obu klubu, takie porównanie było jak najbardziej zasadne. Ale też sytuacja w tabeli ekstraklasy ułożyła się tak, że zwycięzca tego spotkania wskakiwał na pozycję lidera. Nie zrobiła tego ani Legia, ani Wisła, ale ten mecz na długo pozostanie w pamięci, bo takiej zmienności sytuacji dawno nie oglądano w starciu tych drużyn.

Legia zaczęła ten mecz z przytupem. Już w 2 min gospodarze objęli prowadzenie. Dośrodkował w pole karne Michał Kucharczyk, a tutaj strzał oddał Dominik Nagy. Po drodze był jeszcze rykoszet od Zorana Arsenicia, a piłka w dodatku do siatki wpadła po odbiciu od słupka, co zupełnie zaskoczyło Mateusza Lisa, który w tej sytuacji był bezradny.

Wisła, wspierana przez blisko tysiąc kibiców z Krakowa (na swoim sektorze wywiesili pozdrowienia dla „Miśka”...) rzuciła się do odrabiania strat, ale to Legia w 10 min miała niezłą okazję na podwyższenie wyniku. Zza pola karnego strzelał Carlos Lopez, który pomylił się nieznacznie. W 13 min akcję przeprowadził Nagy, odegrał do Carlitosa, a ten uderzył natychmiast. „Białą Gwiazdę” tym razem uratowała poprzeczka.

Krakowianom z trudem przychodziło konstruowanie akcji. Legia grała w drugiej linii twardo, agresywnie, zamykała przestrzenie, którymi można było ją zaatakować. Warszawianie zdecydowanie wygrali walkę o środek pola, gdzie Wisła momentami nie była w stanie wymienić kilku podań z rzędu. Legioniści wyraźnie lepiej wyglądali pod względem fizycznym, wygrywali pojedynki, byli szybsi. Szansą były w takiej sytuacji stałe fragmenty gry, ale poza zamieszeniem w polu karnym gospodarzy, niewiele było z nich pożytku. Legia była za to o wiele bardziej konkretna. W 24 min znów atak wyprowadził Nagy z Carlitosem. Węgier podał do Hiszpana, a ten trafił między nogami Mateusza Lisa i było już 2:0.

Czym odpowiedziała Wisłą? W pierwszej połowie już niczym. Znacząca była statystyka strzałów „Białej Gwiazdy” po pierwszych 45 minutach. W tej rubryce mieliśmy bowiem okrągłe zero…

Nieco lepiej wiślacy weszli w drugą połowę, przede wszystkim oddali wreszcie pierwszy, choć niecelny strzał (Jesus Imaz). Legioniści co prawda szybko odepchnęli krakowian od swojego pola karnego, ale nie na długo. W 57 Wisła wreszcie zaatakowała skutecznie. Rafał Boguski idealnie podał do Jesusa Imaza, a ten płaskim strzałem pokonał Arkadiusza Malarza. Legioniści jeszcze nie zdołali się otrząsnąć z szoku, jakim był ten gol, a już mieliśmy remis. Tym razem w polu karnym zatańczył Martin Kostal, który podkręcił piłkę w taki sposób, że Malarz nie miał nic do powiedzenia – 2:2! A to jeszcze nie był koniec. Cztery minuty później wiślacy wyprowadzili kolejny mocny cios. Tym razem Imaz w sytuacji sam na sam z Malarzem dał Wiśle prowadzenie!

Legioniści sprawiali wrażenie zszokowanych takim obrotem sprawy. Niby ruszyli do ataków, ale o takiej przewadze, jaką posiadali w pierwszej połowie nie było już mowy. Wisła broniła się mądrze, a sama też potrafiła odpowiedzieć. Szanse na gole mieli Kostal i wprowadzony na boisko Jakub Bartkowski. Ten pierwszy nie trafił jednak w bramkę, a strzał drugiego obronił Malarz.

Legia walczyła jednak do końca. W 90 min krakowianie popełnili błąd, w pole karne wpadł Carlitos i strzałem w dalszy róg pokonał Lisa. Koniec emocji? A skądże. Obie strony do samego końca szukały zwycięskiej bramki. Nie udało się to jednak już nikomu i skończyło się ostatecznie na podziale punktów.

Legia Warszawa – Wisła Kraków 3:3 (0:2)
Bramki: 1:0 Nagy 2, 2:0 Lopez 24, 1:2 Imaz 57, 2:2 Kostal 58, 2:3 Imaz 62, 3:3 Lopez 90.
Legia: Malarz – Vesović, Wieteska, Jędrzejczyk, Hlousek – Cafu, Martins (82 Kulenović) – Kucharczyk (65 Kante), Szymański, Nagy (78 Pasquato) – Lopez.
Wisła: Lis – Arsenić, Wasilewski, Sadlok, Pietrzak – Basha, Kort (86 Bartkowski) – Boguski (83 Wojtkowski), Imaz, Kostal (90+2 Bartosz) – Ondrasek.
Sędziowali: Bartosz Frankowski (Toruń) oraz Jakub Winkler (Toruń) i Marek Arys (Szczecin). Żółte kartki: Hlousek, Szymański, Kante, Kulenović – Wasilewski, Sadlok, Pietrzak. Widzów: 26 363.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Legia – Wisła. Sześć bramek w Warszawie. „Biała Gwiazda” zdobywa jeden punkt - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski