Legia wyrzucona z Ligi Mistrzów, bo ktoś nie doczytał przepisów

UEFA była bezlitosna w egzekwowaniu przepisów. W Legii w rewanżowym meczu z Celtikiem zagrał Bartosz Bereszyński, który powinien w tym spotkaniu pauzować za czerwoną kartkę. „Bereś” na boisku wystąpił zaledwie kilka minut i to w momencie gdy wynik rywalizacji był już przesądzony. Dla decyzji UEFA nie miało to jednak najmniejszego znaczenia.

Nie byłoby tego całego zamieszania, gdyby w Legii dokładnie czytali przepisy. Bereszyński czerwoną kartkę otrzymał jeszcze w poprzednim sezonie w meczu Ligi Europy z Apollonem. Miał za to pauzować w trzech meczach. I rzeczywiście pauzował w dwóch spotkaniach z St Patrick’s Athletic oraz w jednym z Celtikiem.

Problem w tym, że Legia nie zgłosiła swojego zawodnika do rundy, w której warszawski zespół rywalizował z ekipą z Irlandii. A to oznacza, że mecze z St Patrick’s Athletic nie mogły być brane pod uwagę jeśli chodzi o karę Bereszyńskiego. Tak stanowią bardzo jasno przepisy i aż dziw bierze, że w takim klubie jak Legia nikt tego nie zauważył.

Można oczywiście teraz mówić, że decyzja UEFA nie została podjęta z duchem sportu, ale też trudno się dziwić, że właśnie takie orzeczenie zapadło. Przepisy są bowiem jasne i gdy nie było walkowera, a Celtic się odwołał, to wygraną miałby w kieszeni.

Odwołanie chce teraz złożyć Legia, ale szanse na zmianę decyzji pierwszej instancji ma minimalne, żeby nie powiedzieć żadne.

Mistrzom Polski pozostaje zatem rywalizacja w Lidze Europy. Wczoraj wylosowali w niej rywala z Kazachstanu, FK Aktobe. Pierwszy mecz Legia rozegra 21 sierpnia na wyjeździe, rewanż tydzień później w Warszawie.

Swojego rywala poznał również Ruch Chorzów. Najbliższy ligowy rywal Wisły Kraków w Lidze Europy zagra z Metalistem Charków. „Niebiescy” pierwszy mecz zagrają u siebie.