Bochnia ma problem. Osoby, które szacowały koszty związane z odbiorem śmieci, pomyliły się w obliczeniach. Nie przewidziały, że część mieszkańców obejdzie system, deklarując, że choć mają meldunek w Bochni, to tu nie mieszkają.
W efekcie, od pół roku do wywozu śmieci miasto co miesiąc dopłaca około 80 tys. złotych. To różnica pomiędzy tym, co wpływa do miejskiej kasy - a kwotą, jaką trzeba zapłacić konsorcjum powołanemu do odbioru śmieci. Różnica spowoduje, że na koniec roku w budżecie braknie około miliona złotych.
Urzędnicy szukający rozwiązania wpadli na pomysł, by zmiejszyć częstotliwość odbioru śmieci. Chodzi o odpady segregowane, które zamiast dwa razy w miesiącu (od października do kwietnia) miałyby być odbierane raz. Nad tym rozwiązaniem rajcy mają dyskutować podczas sesji. Już teraz jednak pomysł mocno krytykują.
- To nieporozumienie. Śmieci będą się psuły, pojawią się szczury - mówi Wojciech Cholewa, radny. Pomysł krytykują także mieszkańcy. - Przecież w ciągu miesiąca w kilkuosobowej rodzinie uzbiera się góra śmieci. To wszystko będzie gnić - mówi Stanisław Wilk z Bochni.
Ludzie boją się również epidemii. - Doprowadzimy do tego, że stan sanitarny miasta ulegnie pogorszeniu i może mieć to bezpośredni wpływ na rozwój różnych chorób. Nie możemy do tego dopuścić - mówi Mieczysław Waligóra. (MWC)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?