Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarka zakażona koronawirusem: Wymazy pobierali nam jak zwierzętom, pod domem. Totalna porażka systemu, przedłużanie izolacji

Katarzyna Pachelska
Katarzyna Pachelska
Pobieranie wymazu przed domem.Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Pobieranie wymazu przed domem.Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE Archiwum rodzinne
Aleksandra (imię zmienione na prośbę bohaterki), lekarka z jednego z katowickich szpitali, zakaziła się wirusem w pracy. Dzięki własnemu uporowi udało jej się zwalczyć chorobę i sprawić, że w kwarantannie ona i jej rodzina (mąż i dwójka dzieci) byli tylko 3 tygodnie, zamiast sześciu. - W sanepidzie panuje wielki bałagan. Niepotrzebnie przedłużają izolację, nie pobierają testów, gubią wyniki. Nie można niczego się dowiedzieć - mówi. - Chcę pracować, wrócić do moich pacjentów, a nie mogę się doczekać oficjalnego potwierdzenia, że jestem zdrowa, choć już dwa testy dały wynik negatywny.

Porażka systemu - tak jednym zdaniem kwituje swój bój z sanepidem Aleksandra, lekarka z jednego z katowickich szpitali.

Przeczytajcie jej relację z pierwszej linii walki z sanepidem.

4 maja dowiedziałam się, że mam dodatni wynik testu na koronawirusa. Ponieważ wcześniej okazało się, że było podejrzenie koronawirusa w naszym szpitalu, a potwierdzono go u miejscowego proboszcza – wszyscy pracownicy szpitala i pacjenci mieli wykonany test jako osoby z ogniska zakażenia.

Od początku pandemii byłam na pierwszej linii… Zero wolnego, Zero opieki na dzieci.

Od 5 maja siedzieliśmy całą rodziną w domu. Mąż na własną rękę zrobił test. Sanepid na kilka godzin wstrzymał mu decyzję, żeby mógł jechać do swojej pracy. Wynik miał ujemny. Po czym zamknęli go ze mną, chorą, w domu.

Ja przechodziłam COVID-19 raczej skąpoobjawowo. Straciłam smak i powonienie, wcześniej przez dwa dni miałam stan podgorączkowy. Do tego bóle mięśniowe, stawowe. Słabość taka, że nie można było wstać do toalety, następnie wodnisty katar i ból głowy porównywalny do zapalenia zatok.

Porażka na całej linii. Nie ma wsparcia ze strony systemu i służb

Przez te kilka tygodni kwarantanny przekonałam się na własnej skórze, że to porażka systemu na całej linii.

Nie ma wsparcia ze strony systemu i służb. Pomijając utratę dochodu, i strach, za co będziemy żyć w przyszłym miesiącu. Nikt z sanepidu się nami nie zainteresował.

Musisz to znać

Jak zwierzęta mieliśmy pobierane wymazy na podjeździe domu. Stres i wstyd. Nie było mowy o dyskrecji, poszanowaniu jakichkolwiek praw.

Dodzwonienie się do sanepidu w Tychach graniczy z cudem.

Sami sobie z mężem podawaliśmy leki i kroplówki witaminowe, które kosztują sporo.

Totalna porażka. Człowiek walczył, w imię czego?

Sanepid nie był zainteresowany imionami i nazwiskami osób z kontaktu, nikt się z nimi przez 2 tygodni nie kontaktował.

Byliśmy sprawdzani 2 razy dziennie przez policję, logowaliśmy się do aplikacji „Kwarantanna”.

Żyłam w permanentnym stresie

Żyliśmy w permanentnym stresie, nie mogłam spać, męczył mnie natłok myśli i stres, co będzie dalej. Musiałam mieć 2 wyniki ujemne kolejnych testów, żeby wrócić do pracy. Mój mąż i dzieci musieli ze mną siedzieć do czasu potwierdzenia moich 2 wyników ujemnych.

Mój mąż pracuje w pogotowiu i w straży pożarnej… Przez to, że go nie było, wypadł zespół i nie było pełnego składu wozu bojowego w straży.

W czwartek 14 maja był wymaz, później bezsensowne oczekiwanie na wynik. Gdybym miała od razy wynik ujemny, mogłabym do 24 godzin mieć kolejny test i wrócić do pracy.

Darmowe testy dla wszystkich medyków nie przeszły, walczyliśmy o to od samego początku, to my od początku jesteśmy na pierwszej linii, to my w większości pracujemy w pocie czoła, bez wolnego, bez L4, bez opieki, początkowo prowizorycznie, jak we mgle z powodu niejasnych procedur, w strachu - mówi Aleksandra

Dwa tygodnie temu dowiedziałam się od pani z sanepidu, że jej to nie interesuje że jesteśmy medykami. I nie jesteśmy najważniejsi. Zapytała mnie, czy zdaję sobie sprawę ile dziennie jest przypadków na Śląsku. I że oni nie mają możliwości pracować w takim natłoku.

Bardzo zawiodłam się na systemie, na ludziach.

Walka z koronawirusem jest ważna, ale władza zapomniała o pacjentach onkologicznych, hematologicznych. Przekazanie pacjentki z zawałem graniczy z cudem, przepychanki pomiędzy ostrymi dyżurem i oddziałami kardiologicznymi. Wymagania, zalecenia, a tu niejednokrotnie liczy się właśnie ta złota godzina.

Ostatnio praca lekarza to walka na polu bitwy, plus rola telefonistki.

Na szczęście sąsiedzi nas wspierają, czujemy od nich wsparcie, dają nam dużo dobroci. Na początku dostaliśmy anonim grożący spaleniem nas, ale było to jednorazowe zdarzenie.

Do sanepidu próbowałam się pewnego dnia dodzwonić 68 razy, na telefon alarmowy. Albo zajęte, albo nikt nie odpowiada.

Panuje straszny chaos.

Jestem medykiem, a system ma mnie gdzieś.

Mam do sanepidu duży żal. Niepotrzebnie przedłużają izolację, jest bałagan.

Nie mamy wglądu do pani wyników ze szpitala

We wtorek 19 maja o 22.00 zadzwonił jakiś pan laborant z Sosnowca i powiedział, że sanepid błędnie podał mój PESEL. Jest niezgodność danych, wyniku nie będzie.

Wyprosiłam u pana, żeby wpisał mój PESEL, bo wariuję, trzy noce nie śpię, i żeby mi podał wynik.
A on, że jest RODO i nie może mi podać wyniku.
Mówię: Litości!
Pan na to, że mogę spać spokojnie.

Internet się śmieje

W środę rano mail od zastępcy kierownika, że wynik ujemny, za 2 godziny telefon ze szpitala, że drugi wynik też ujemny.

Cisza ze strony sanepidu, policja dalej przyjeżdża.

Według mojej wiedzy, uzyskanie z sanepidu 2 wyników ujemnych w testach na koronawirusa to zwolnienie z izolacji. Znowu milion telefonów do sanepidu, bez odzewu, telefon wyłączony. Maile do kierowniczki.

A tu zdziwienie. Pani pisze, że „nie mamy do wglądu pani wyniku ze szpitala”.

I ponoć był u mnie wymazobus na zlecenie sanepidu w Tychach.

Co jest nieprawdą, bo prywatnie był wymazobus z mojego szpitala na zlecenie prezesa szpitala, a nie sanepidu, który się nawet nie zainteresował brakiem mojego wyniku.

Kolejne maile, kontakt z kierownikiem laboratorium.

Gdybym nie wzięła spraw w swoje ręce, to bym siedziała cholera wie ile.

Wysłałam do sanepidu w Tychach wynik wymazu ujemny.
Cisza.
Policja nadal przyjeżdża. A pan policjant mówi, że ma wpisane w swoich notatkach, że mamy przedłużoną kwarantannę do 18.06.

Że co?????

Chcemy jak najszybciej wrócić do naszych pacjentów

To nie tylko moja historia.

Moja szefowa od tygodnia nie ma wyniku swojego wymazu, zleconego przez sanepid. W dodatku wpisano nie jej dane, a nieżyjącej od lat matki.

Kolejna koleżanka lekarka, która też jest w kwarantannie jest załamana bałaganem w sanepidzie.

My jako lekarze chcemy jak najszybciej wrócić do naszych pacjentów, bo na COVID-19 nie kończą się choroby.

[cyt]Mam dużo zastrzeżeń do pracy sanepidu, do poprawności procedur. Mają niezły bałagan. Ginące próbki, przetrzymywania ich nie wiem gdzie, ginące wyniki, niezgodność danych - mówi Aleksandra[cyt]

Gdybym z uporem maniaka nie dzwoniła 50 razy dziennie to bym siedziała w domu na kwarantannie 6 tygodni.

Obejrzyj dokładnie

Zobacz koniecznie

Dopiero 21 maja z prywatnego telefonu pani z sanepidu uzyskałam ustną zgodę na zniesienie kwarantanny od północy. Do dzisiaj (22.05) nie mam oficjalnego potwierdzenia zniesienia kwarantanny, i tym samym nie mogę wrócić do pracy.

Cudem nie zarazili się ode mnie mąż i dzieci, mimo nieprzestrzegania zaleceń, wspólnego spania, pocałunki, buziaków, wspólnego picia z jednego kubka. To przynajmniej jest dobra wiadomość.

Sanepid ma nas centralnie gdzieś, i to nie tylko medyków

W podobnej sytuacji jest wielu moich kolegów lekarzy i nie tylko to jest tylko historia kilku najbliższych mi osób.

Jako środowisko medyczne mamy duży żal do systemu, do państwa, do sanepidu jako najsłabszego ogniwa. Wyłącza się nas z systemu niepotrzebnie na tak długo. Dezinformacja, chaos, bałagan. Funduje się stres, jakbyśmy mieli mało na głowie.

Po tym wszystkim czuje się jakbym zdarzyła się z czołgiem.
Cieszę się, ze się nie dałam chorobie i systemowi. Udało mi się wrócić do pracy i życia.

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski