Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarz, który dyżurował "pod gazem", znów leczy chorych

Redakcja
Były ordynator oddziału wewnętrznego został zatrzymany przez policję po interwencji mężczyzny, który przyszedł tam z babcią FOT. ŁUKASZ JAJE
Były ordynator oddziału wewnętrznego został zatrzymany przez policję po interwencji mężczyzny, który przyszedł tam z babcią FOT. ŁUKASZ JAJE
TARNÓW. Dyrekcja po bulwersujących wydarzeniach zdecydowała się na powołanie nowego ordynatora. Prokuratura w Tarnowie nie prowadzi już śledztwa w tej sprawie. Przekazała je do Dąbrowy.

Były ordynator oddziału wewnętrznego został zatrzymany przez policję po interwencji mężczyzny, który przyszedł tam z babcią FOT. ŁUKASZ JAJE

Zatrzymany przez policję lekarz ze Specjalistycznego Szpitala im. E. Szczeklika po kilku tygodniach zawieszenia w pełnieniu obowiązków wrócił do pracy. Specjalista poniósł pierwsze służbowe konsekwencje dyżuru, który pełnił, mając 1,3 promila alkoholu w organizmie.

- Dotychczasowy ordynator został pozbawiony stanowiska, na którym zastąpił go doktor Marek Kuhl. Lekarz otrzymał też karę finansową, o jej wysokości nie mogę mówić, ponieważ takie są warunki kontraktu. Czekam na ocenę prokuratury i sądu - mówi Marcin Kuta, dyrektor "Szczeklika".

Co ciekawe, na stronie internetowej szpitala tylko w zakładce oddziału wewnętrznego nie znajdziemy informacji, kto jest jego ordynatorem. Mało tego, z listy lekarzy oddziału zniknęło nazwisko specjalisty, który 31 października dopuścił się dyżurowania w stanie nietrzeźwości. Wcześniej jego personalia i fotografia widniały na stronie, co sprawdziliśmy przy pomocy specjalnej witryny archiwizującej zawartość sieci.

Na tym nie koniec ciekawostek w tej sprawie. Dochodzenie prowadzi bowiem nie tarnowska, ale dąbrowska prokuratura. Przyczyny są podobne, jak w przypadku decyzji Sądu Okręgowego w Tarnowie, który nie podjął się decydowania o przedłużeniu tymczasowego aresztu dla prezydenta miasta Ryszarda Ś.

- Sprawę przekazano, żeby uniknąć ewentualnych zarzutów o brak obiektywizmu - przekonuje Elżbieta Potoczek-Bara, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.

Prokurator podkreśla, że śledztwo jest prowadzone w sprawie. Nadal nikomu nie postawiono zarzutów.

- Nietrzeźwość nie jest przestępstwem. Przesłuchujemy świadków, sprawdzamy, czy stan lekarza narażał pacjentów na niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia - dodaje Elżbieta Potoczek-Bara.

Podczas wizyty w "Szczek-liku" spotkaliśmy lekarza, który przez sześć lat pełnił funkcję ordynatora oddziału wewnętrznego. Ten jednak uprzejmie odmówił komentarza na temat alkoholowej wpadki. Więcej usłyszeliśmy od jego pacjentów. - Bardzo uprzejmy człowiek i świetny fachowiec. Cóż, każdemu może się zdarzyć chwila słabości - twierdzą Alina Wytrwał i Zofia Pałucka.

- Przez wiele lat pracowałem na pogotowiu, miałem kontakt z tym lekarzem i nigdy nie miałem podejrzeń co do jego stanu - podkreśla emeryt Kazimierz Pyzdek, którego żona leży na oddziale wewnętrznym.

Koledzy po fachu próbują tłumaczyć zdarzenie stresem.

- Dla niego ta sytuacja musi być dramatem. Przez lata pracował na swoje nazwisko, wyjeżdżał na staże, zdobywał specjalizacje. Teraz jego reputacja legła w gruzach. 20-30 lat temu pijany lekarz przeszedłby bez echa. Kto nie dostrzegł zmiany czasów, ten płaci wysoką cenę - zauważa jeden z tarnowskich specjalistów chorób wewnętrznych.

Łukasz Jaje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski