Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarze dawali mu tylko pół roku życia, lecz on walczy

Paweł Chwał
Możesz pomóc, wpłacając na konto Fundacji Onkologicznej Osób Młodych "Alivia" : 24 2490 0005 0000 4600 5154 7831. Koniecznie z dopiskiem: "Darowizna na program Skarbonka - Roman Ostrowski 10106"
Możesz pomóc, wpłacając na konto Fundacji Onkologicznej Osób Młodych "Alivia" : 24 2490 0005 0000 4600 5154 7831. Koniecznie z dopiskiem: "Darowizna na program Skarbonka - Roman Ostrowski 10106" Fot. Paweł Chwał
Tarnów. 56-latka bolał brzuch. W badaniach wyszło, że ma raka trzustki. Lekarka powiedziała pacjentowi, że ma pół roku życia, ale on się nie załamał. Roman Ostrowski podjął walkę, bo jak mówi: nie spieszy mu się do umierania.

- Mam kochającą żonę, dzieci, drugiego wnuka w drodze. Chcę żyć i wierzę, że wyjdę z tego - mówi 56-letni dębiczanin.
Rak trzustki jest wyjątkowo trudnym do leczenia nowotworem. Ta odmiana długo nie daje żadnych objawów, a kiedy te się pojawiają, na skuteczne leczenie najczęściej jest za późno. Ostatnio - za sprawą śmierci aktora Patricka Swayze i Steva Jobsa, twórcy Apple, oraz choroby aktorki Anny Przybylskiej - mówi się o nowotworze trzustki coraz więcej.

- Dwa lata temu zostałem dokładnie prześwietlony, po tym jak potrącił mnie samochód, gdy jechałem na rowerze. Doznałem urazu kręgosłupa, ale żadnych oznak nowotworu wtedy nie znaleziono - opowiada. Chciał wystartować w mistrzostwach świata oldboyów w kolarstwie, ale potrącenie na drodze ostatecznie przekreśliło te ambitne plany. Gdy po jakimś czasie pojawiły się bóle brzucha, początkowo wiązał je właśnie z wypadkiem.

- Chodziłem do lekarzy, ale nic niepokojącego nie stwierdzili. Leczono mnie konwencjonalnie, na dolegliwości jamy brzusznej - wyjaśnia. Z czasem bóle nasilały się coraz bardziej. Były tak silne, że powodowały omdlenia. Wspólnie z żoną postanowili zasięgnąć opinii innych specjalistów.

W kwietniu w Rzeszowie, po wykonaniu tomografii komputerowej, postawiono diagnozę - guz endokrynny głowy trzustki. - Dla mnie i moich najbliższych był to szok - wspomina pan Roman. Mimo że usłyszał diagnozę, iż zostało mu już niewiele czasu, nie załamał się i rozpoczął walkę o życie. Wspierają go w tym najbliżsi.

- Leczenie nie jest łatwe. Są dostępne różne terapie, między innymi molekularna, niestety bardzo drogie i często nierefundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia, dlatego trzeba płacić za badania najczęściej ze swoich pieniędzy, a te idą jak woda. Dodatkowo trzeba stosować odpowiednią dietę, a to też wiąże się z wydatkami, których nie jestem w stanie pokryć z zasiłku chorobowego - twierdzi.

Wielokrotnie pomagali mu ludzie dobrego serca. To właśnie ich postawą mężczyzna jest zbudowany najbardziej.
- Niedawno przyjechał znajomy mojego syna z Anglii. Przyszedł do mnie i przyniósł mi pewną sumę pieniędzy. Powiedział mi: "Panie Romanie, jestem pewien, że Pan wyzdrowieje" - opowiada 56-latek.

Dębiczanin w ub. tygodniu przeszedł specjalistyczny zabieg scyntygrafii, który pozwoli określić, czy leczenie przynosi rezultaty, czy też doszło do przerzutów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski