Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarze z Krakowa i Bydgoszczy przebadali ponad trzy tysiące osób na Madagaskarze

Małgorzata Mrowiec
Małgorzata Mrowiec
Wśród pacjentów była kobieta, która już dawno zachorowała na trąd. Pozbawiał ją kolejnych palców rąk i nóg
Wśród pacjentów była kobieta, która już dawno zachorowała na trąd. Pozbawiał ją kolejnych palców rąk i nóg Fot. Polska Fundacja dla Afryki
Czworo lekarzy wolontariuszy z Polski w ciągu dwóch tygodni przyjęło ponad 3 tys. pacjentów na Madagaskarze. Medycy kwitują, że była to bardzo trudna misja - ze względu na klimat, z temperaturą do 41 st. C, jak też skalę potrzeb, bo pojechali w rejon zapomniany, gdzie właściwie nie dociera pomoc lekarska.

Była to misja medyczna nastawiona na leczenie trądu. Specjaliści z Krakowa i Bydgoszczy prowadzili ją od 5 do 18 października w regionie Mampikony na północy Madagaskaru. Jak teraz relacjonują, spotkali w sumie kilkanaście osób z zaawansowanym trądem lub w początkowej fazie choroby, jednak głównymi problemami okazały się: gruźlica, malaria i bilharcjoza.

Ta ostatnia choroba jest wywoływana przez pasożyty obecne w stojącej wodzie, które wnikają przez skórę do organizmu człowieka. Objawia się głównie krwiomoczem (czyli obecnością krwi w moczu). - Zaraża się nią, gdy brodzi się w stojącej wodzie. A tam w porze deszczowej wszyscy brodzą w takiej wodzie, bo nie da się dojść do określonych miejsc, nie przechodząc przez nią - opowiadała podczas wtorkowej konferencji prasowej kierowniczka misji Lidia Stopyra - specjalistka chorób zakaźnych oraz pediatrii, pracująca w Szpitalu Specjalistycznym im. Stefana Żeromskiego w Krakowie.

Lekarze pracowali w klinice w Mampikony, prowadzonej przez misję katolicką. Pomagali im studenci siódmego roku medycyny, którzy zbierali wywiad od pacjentów, a także studenci anglistyki, pracujący jako tłumacze. Dzięki sprawnemu działaniu wszystkich zespołów udało się zbadać tak wielu chorych.

By dotrzeć do jak największej liczby mieszkańców, dr Lidia Stopyra wyjeżdżała codziennie z Mampikony do małych wiosek, czasami oddalonych od kliniki o kilkadziesiąt kilometrów. Wiele ze zgłaszających się wówczas osób, szczególnie dzieci, pierwszy raz było badanych przez lekarza, stąd nie potrafiły się zachować w takiej sytuacji.

Na miejscu nie ma aparatu EKG ani rentgena, a by skorzystać z najbliższego takiego urządzenia, trzeba jechać siedem godzin. W trakcie misji non stop pracował przywieziony z Polski przenośny aparat USG.

Już w pierwszym dniu misji specjaliści uratowali 7,5-letnią dziewczynkę z ciężką postacią malarii. Pediatra dr Izabela Szymońska przez kilka dni walczyła o życie skrajnie odwodnionych trojaczków. Rozdano ok. 1 tys. okularów, które na Madagaskarze nie są tak łatwo dostępne jak w Europie.

Teraz zostaną podjęte działania, by zdiagnozowani pacjenci zostali zakwalifikowani i włączeni do programu WHO, który zapewnia dalsze leczenie.

Tegoroczna misja medyczna była drugą zorganizowaną przez Polską Fundację dla Afryki na Madagaskarze. Koszt misji to ok. 50 - 60 tys. złotych. Fundacja zapowiada, że chciałaby zorganizować za rok kolejną misję. Na Madagaskar pojechaliby specjaliści chorób zakaźnych, okuliści, a może także chirurdzy, z którymi już trwają rozmowy na ten temat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski