Lekomania, czyli bierzcie je wszyscy...

Producenci leków dostępnych bez recepty i suplementów diety w kategorii składania obietnic urośli do rangi zdecydowanych liderów. Trening czyni mistrza, a dziś już co czwarta reklama emitowana w telewizji zachęca właśnie do uzupełnienia domowej apteczki.

Czytaj tekst: Lek na przeziębienie tylko w małej dawce

Polacy gwarancje koncernów farmaceutycznych łykają łatwo. Kiedy dokucza ból, na ulgę nie lubimy czekać. Eksperci szacują, że w ciągu roku łącznie zużywamy 2 miliardy tabletek przeciwbólowych! Średnio każdy z nas po pigułkę sięga więc co najmniej cztery razy w miesiącu. Większość z nich kupujemy na własną rękę i przed użyciem nie czytamy ulotki, ani nie konsultujemy się z lekarzem lub farmaceutą. Choć każdy lek niewłaściwie stosowany zagraża życiu lub zdrowiu. Uporczywy i powracający ból jest zaś jedynie symptomem choroby.

Samoleczenie to zadanie proste dzięki szerokiemu asortymentowi leków dostępnych łatwiej niż w innych krajach Europy. Żeby kupić te najpopularniejsze nie trzeba nawet odwiedzać apteki. Wystarczy wizyta w najbliższym markecie, drogerii czy stacji benzynowej, gdzie na półkach można znaleźć środki zawierające blisko 50 różnych substancji czynnych. Na ból, kaszel, gorączkę, biegunkę i zatwardzenie, zgagę i wymioty.

Ministerstwo Zdrowia nie ma wątpliwości, że lekomania i niekontrolowane zażywanie medykamentów dostępnych bez recepty to problem. Na razie walczy z nim jednak wyjątkowo nieporadnie. Przepisy ograniczające liczbę leków dostępnych poza aptekami wciąż nie są gotowe. Obostrzenia dotyczące silnych środków na przeziębienie zostały zaś skonstruowane w taki sposób, że jedynie wymuszają na pacjentach ustawianie się w kilku kolejkach. To droga nieco dłuższa, ale nadal tak samo skuteczna i niebezpieczna.