Leniuchować też trzeba

Wszystko trzeba „przemeblować”, a sposobów na to jest kilka. Po pierwsze - można wziąć urlop i wyjechać z dziećmi, co jest modelem najbardziej wymarzonym, ale często z różnych względów nierealnym.

Doświadczeni rodzice wiedzą, że dostanie urlopu w okresie ferii nie jest łatwe, a czasem wręcz niemożliwe. Barierą są też finanse, bo rodzinny wyjazd, choćby na tydzień, to spory wydatek, czasem nawet większy niż w czasie wakacji. W zimie dochodzą bowiem koszty wyciągów, bo przecież z reguły wyjeżdża się właśnie po to, by pośmigać na nartach. Wyjście drugie, to podrzucenie dzieci babci, albo ściągnięcie jej na pomoc.

To bardzo popularna praktyka. Wystarczy rozejrzeć się wśród sąsiadów na wsi - nagle w ich domach robi się gwarno, ciasno i wesoło, zwłaszcza gdy zjadą się wnuki z różnych miejsc. Babcia i dziadek są im właściwie wtedy zbyteczni, byle przygotowali jakieś jedzenie, które będzie można chapsnąć w wolnej chwili, a młodzi zajmują się sami sobą. Są nawet w stanie oderwać się od komputera i komórki, by pozjeżdżać z górki na sankach czy „jabłuszkach”.

Znam takich, którzy dadzą się namówić nawet na jazdę na... workach z sianem. To stary, wypróbowany pojazd, tyle że dawniej był to worek z tradycyjnych materiałów, a dziś - z plastiku. Ślizga się znacznie lepiej. Można także lepić bałwana, oczywiście jeśli jest z czego. Istnieje też wyjście trzecie - korzystanie z różnych atrakcji organizowanych w okresie ferii przez centra kultury i sportu, świetlice, biblioteki, muzea, koła gospodyń wiejskich, czasem szkoły.

Z roku na rok propozycji jest więcej i to coraz bardziej interesujących. Dzieciaki mogą spędzić czas nie tylko przyjemnie, ale i pożytecznie. Oczywiście muszą go mieć trochę także dla siebie, żeby się wreszcie wyspać, odpocząć, złapać oddech i zwyczajnie poleniuchować.