Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lepiej pod ławką, niż na ławce

Redakcja
O tym, że świat pełen jest absurdu wiadomo nie od dziś. Roli absurdu w sztuce, czy literaturze nie sposób przeceniać. Tam jednak, gdzie sięgają normy prawne, istniejące uregulowania winny opierać się na racjonalnych i zrozumiałych zasadach. Nic nie szkodzi bowiem tak autorytetowi Państwa, jak "niezrozumiałe" prawo.

Potyczki z Temidą

   \\\
   Franciszek J. i Ludwik K. spotkali się po przeszło pięciu latach i postanowili to uczcić na pobliskim skwerku. Ponieważ pogoda była prześliczna, czas upływał niepostrzeżenie i zanim się zorientowali, na niebo wychynął blady sierp księżyca. Najpierw Franciszek J. postanowił odprowadzić do domu kolegę, a później w obowiązku poczuł się Ludwik K …. i zrobiło się bardzo późno. Przyjaciele postanowili wobec tego udać się na pobliski przystanek MPK.
   Czy to dlatego, że Franciszek J. tego dnia jadł tylko śniadanie, czy z tego powodu, że wątroba "zmuszana" od szeregu lat do zbytniej aktywności, odmówiła chwilowo posłuszeństwa, dość że Franciszek J., jako bardziej wygodne do ,,odpoczynku", obrał miejsce obok kosza na śmieci, opierając głowę o szczęśliwie znajdujący się tam kamień. W tym czasie Ludwik K. smacznie już chrapał wsparty o filar podtrzymujący konstrukcję zadaszenia przystanku. Nieliczni o tej porze przechodnie omijali ich szerokim łukiem, głównie z powodu nieprzyjemnego zapachu, jaki roztaczał się wokół z kałuży wypływającej z nogawki lekko zsuniętych spodni Ludwika K.
   W takiej to sytuacji zastali ich funkcjonariusze Policji patrolujący ulice jednego z małopolskich miast.
   - Dokumenty proszę! - młody policjant oświetlił latarką twarz "siedzącego" na ławce mężczyzny.
   - O co chodzi?! - wyrwany ze snu sprawiał wrażenie nieprzytomnego.
   - Co tutaj robicie obywatelu? - drugi z policjantów z zainteresowaniem oglądał leżącego pod ławką Franciszka J. - A jemu co? Zalany w czarnoziem - pokręcił z politowaniem głową.
   - Nie wiem, trochę wypiliśmy i ja usnąłem, a on musiał spaść na ziemię - Ludwik K. marszczył z wysiłku brwi. - Mam nadzieję, że mu się nic nie stało?
   - Chyba więcej niż trochę - z powątpiewaniem stwierdził młodszy z policjantów.
   - Panowie, ja bardzo przepraszam, ale tak rzadko piję… - Ludwik K. błagalnie spojrzał na policjantów. - Nie zabierajcie mnie na dołek, za chwilę mam autobus.
   Policjanci spojrzeli po sobie.
   - Dobra, odbierz od niego dane i niech jedzie - stwierdził starszy stopniem. Tamtym będziemy musieli zająć się osobiście.
   \
\\
Rozprawa przed sądem grodzkim przeciwko Ludwikowi K nie trwała długo. Ponieważ od początku przyznawał się do popełnienia wykroczenia i wyraził skruchę, sąd wymierzy mu karę grzywny w wysokości 200 zł. Zwolnił go też od ponoszenia kosztów sądowych, jako że jedynym źródłem dochodów pięcioosobowej rodziny jest jego wynagrodzenie w kwocie znacznie odbiegającej od tak zwanej średniej krajowej.
   Sprawa Franciszka J. odbyła się bez jego udziału, ponieważ wezwany na termin rozprawy nie stawił się i nie usprawiedliwił swojej nieobecności. Oskarżyciel żądał ukarania go grzywną w wysokości 500 złotych. Sąd doszedł jednak do wniosku, że zważywszy na sytuację materialną obwinionego, kara ta jest zbyt surowa i wymierzył mu grzywnę w kwocie 300 zł.
   W aktach sprawy znajdował się jednak dokument w postaci protokołu zatrzymania Franciszka J. w izbie wytrzeźwień, z którego jasno wynikało, że powodem, dla którego spędził tam resztę wieczoru i niedzielny poranek było ,,dopuszczenie się nieobyczajnego wybryku". Zgodnie z obowiązującymi przepisami, jeżeli powód zatrzymania ma ścisły związek z czynem za który odpowiada przed sądem, stanowi to podstawę zaliczenia tego okresu na poczet orzeczonej kary. Nie dość na tym, w myśl przepisu art. 82 § 3 Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia, jeden dzień zatrzymania stanowi równowartość grzywny w wysokości 200 zł i jest to stała kwota, niezależna chociażby od tego, ile rzeczywiście w tym czasie ,,stracił" obwiniony, pozbawiony prawa dysponowania swoją osobą. W rezultacie sąd, zaliczając okres zatrzymania w wymiarze pełnych dwóch dni, zmuszony był stwierdzić, że kara grzywny została w całości wykonana. Fakt, że Franciszek J. nie osiąga żadnych dochodów ,,wymusił" nadto decyzję o odstąpieniu od obciążania go kosztami postępowania.
   \\\*
   Nastała jesień. Deszcz i zimno nie nastrajały do biesiad w plenerze. Ludwik K wracał jak zwykle z pracy i jak zwykle zastanawiał się skąd wziąć pieniądze, żeby Zakład Energetyczny nie odciął prądu. Konieczność zapłaty grzywny znacznie nadszarpnęła jego domowy budżet. Miał jednak świadomość, że został słusznie ukarany
   - Jak leci? - Franciszek J. jak zwykle tryskał humorem.
   - Dobrze - Ludwik K. skrzywił się na wspomnienie niedawnych wydarzeń.
   - Idziemy na piwo? Tu niedaleko jest nowa knajpa.
   - Nie dzisiaj. No wiesz stara…. - Ludwik K. starał się usprawiedliwić widoczny brak zapału.
   - Co się łamiesz, chodź, ja stawiam.
   - Nie, nie mogę. A ty, ile dostałeś? - Ludwik K. z zaciekawieniem spojrzał na kolegę.
   - Czego?
   - No jak czego? Kary, przecież ciebie zapuszkowali.
   - No i moje szczęście! Za to, że przekiblowałem całą noc, sąd podarował mi grzywnę.
   Ludwik K. aż stanął z wrażenia.
   - Podarował ci grzywnę?!
   - No pewnie, takie prawo...
    Andrzej Skowron

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski