Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Leśniczy znalazł zwłoki mężczyzny

Redakcja
Leśniczy Zbigniew Banaszewski wskazuje miejsce, w którym znalazł zwłoki pana Mieczysława Fot. Magdalena Balicka
Leśniczy Zbigniew Banaszewski wskazuje miejsce, w którym znalazł zwłoki pana Mieczysława Fot. Magdalena Balicka
W minioną środę przed południem, w głębi lasu niedaleko Młoszowej, leśniczy natknął się na zwłoki mężczyzny. Rodzina rozpoznała ciało po ubraniu. Wszystko wskazuje na to, że to szczątki 43-letniego Mieczysława Dorynka z Trzebini. Mężczyzna zaginął 11 listopada. Ostatni raz widziany był w chrzanowskim szpitalu. Zwłoki znalazł leśniczy z Dulowej, Zbigniew Banaszewski.

Leśniczy Zbigniew Banaszewski wskazuje miejsce, w którym znalazł zwłoki pana Mieczysława Fot. Magdalena Balicka

TRAGEDIA. Wszystko wskazuje na to, że są to szczątki 43-letniego mieszkańca Trzebini, zaginionego 11 listopada ubiegłego roku

- Mężczyzna leżał między drzewami, dosłownie kilkadziesiąt metrów od autostrady na wysokości Młoszowej - mówi leśniczy. Przyznaje, że od miesięcy nie zapuszczał się w tamte rejony. Ciało leżało prawdopodobnie w tym samym miejscu od czasu zaginięcia. Wskazuje na to stan, w jakim zostało odnalezione.

- Ten człowiek ubrany był w granatowy polar i niebieską koszulę. Miał ciemne spodnie i brązowe buty - opowiada Banaszewski i dodaje, że widok był straszny - twarz zmasakrowana przez drapieżniki. Mężczyzna nie miał przy sobie też żadnych dokumentów. Leśniczy pamięta, jak w listopadzie las penetrowali mundurowi. - Trawy sięgały wtedy nawet metra. Ciało było dobrze zamaskowane - dzieli się spostrzeżeniami. Dopiero śnieg "sprasował" zarośla, a gdy stopniał odsłonił to, co kryła ziemia.

Robert Mataysik, rzecznik chrzanowskiej policji, przyznaje, że rodzina Dorynków rozpoznała swego bliskiego po odzieży, którą miał na sobie. - Wstępnie wykluczyliśmy udział osób trzecich - informuje mundurowy. Sprawę przejęła chrzanowska prokuratura. Ciało mężczyzny przewieziono do Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie.

To już drugi taki tragiczny przypadek w ciągu tygodnia w powiecie chrzanowskim. W niedzielę mieszkanka Chrzanowa, podczas spaceru w lasku przy ulicy Topolowej, znalazła ciało 82-letniego Jana Kozuba. Nieprawdopodobnym zbiegiem okoliczności wydaje się fakt, że obaj panowie zaginęli w tym samym czasie i miejscu. Jan Kozub ostatni raz także był widziany w chrzanowskiej lecznicy, ale 20 listopada. Przywiozło go tam pogotowie, po tym jak przewrócił się na ulicy. Po opatrzeniu ran mężczyzna wypisał się na własne żądanie i ślad po nim zaginął.

W przypadku Mieczysława Dorynka było podobnie. Po ataku padaczki na trzebińskim rynku, erka odwiozła go do lecznicy. Tego samego dnia sam opuścił szpital. Dyrekcja lecznicy mówi, że pacjent ma prawo wypisać się na własne żądanie. Szczególnie, gdy nie potrzebna jest hospitalizacja. Tak było w obu przypadkach. - Aż ciarki po plecach przechodzą. Trudno uwierzyć w przypadek - mówią otwarcie mieszkańcy Chrzanowa.

Magdalena Balicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski