Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Leszek Lejkowski, właściciel restauracji i winiarni „Vintage”

Maciej Makowski
Restaurator Leszek Lejkowski kocha dobrą kuchnię i wino
Restaurator Leszek Lejkowski kocha dobrą kuchnię i wino Fot. Andrzej Banaś
Przedsiębiorca z sukcesem / przedsiębiorstwo z sukcesem. Poszukuje najlepszych win przemierzając z żoną Barbarą całą Europę. Od Austrii poprzez Francję, Włochy czy Portugalię. Twierdzi, że najważniejsza jest dbałość o szczegóły. Leszek Lejkowski od ponad 20 lat z powodzeniem prowadzi restaurację i winiarnię „Vintage” przy Rynku Gł. 45.

O winie i jedzeniu może mówić godzinami. To jego pasja i życie. – W tym sezonie bezkonkurencyjne są policzki przyrządzane w winie. Nasi klienci są nimi zachwyceni – nie kryje dumy Leszek Lejkowski.

W jego restauracji dominuje kuchnia polska z domieszką europejskiej, a podstawę każdego dania stanowi wino.

Co więcej zanim butelka trafi na stół, restaurator wraz z żoną, która jest somelierem z międzynarodową licencją, udaje się do winnicy, aby sprawdzić proces produkcji.

Podobnie jest z jedzeniem. – Nasze potrawy zawsze przyrządzane są ze świeżych produktów. Począwszy od mięsa i ryb, a skończywszy na dodatkach. To podstawa każdej dobrej restauracji – uważa Lejkowski. Połączenie potraw z winem, to jego znak firmowy. Organizuje degustacje o charakterze edukacyjnym, dla tych którzy chcą poznać tajniki dobierania trunku do potraw.

Twierdzi ponadto, że kluczem do serc klientów jest obsługa. – _Co z tego, że będzie się podawać najsmaczniejsze potrawy czy najlepsze wino, kiedy żaden klient po spotkaniu z nieuprzejmym kelnerem już więcej do ciebie nie wróci _– mówi Lejkowski.

Zaznacza, że dobór odpowiedniej ekipy jest jedną z największych bolączek restauratorów, a żeby lokal prosperował na najwyższym poziomie, załoga musi być wyjątkowo zgrana. – _Praca kelnera jest traktowana jako dorywcza np. przez studentów. Mało kto wiąże z nią życie zawodowe, tym bardziej że nie ma już szkół szkolących w tej profesji _– ubolewa restaurator.

Ponadto uważa, że szkoły kucharskie w niewystarczający sposób przygotowują do zawodu. – _Mimo to staramy się dobierać najlepszych, a klienci są zadowoleni z obsługi. Mamy pracowników, którzy są u __nas nawet 13 lat _– mówi Lejkowski.

Początkowo nic nie zapowiadało, że gastronomia stanie się jego życiem. Skończył budownictwo lądowe na Politechnice Krakowskiej. Na początku lat 90. XX wieku, kiedy w Polsce wolny rynek dopiero raczkował, otworzył hurtownię serów.

– _Niestety trzeba było zamknąć biznes, bo ludzie przestali płacić za __towar – _tłumaczy.

W 1993 r. pojawił się pomysł prowadzenia restauracji. – W tamtych latach wszystko działo się szybko, rynek był niesłychanie dynamiczny. Pojawił się pomysł i zaczęliśmy działać – mówi Lejkowski.

Dziś krakowski Rynek Główny jest pełen przeróżnych lokali. Kiedy Lejkowski zaczynał, działały tam zaledwie trzy. Jego „Vintage” był czwartym. Do 2010 roku restauracja należała do spółki. Od czterech lat prowadzi ją samodzielnie z żoną.

Lata doświadczeń nauczyły go, że najważniejszy jest szacunek dla klienta, który zdobywa się przez dbałość o najmniejsze szczegóły. – _Kiedy przywożę wino np. z Włoch, to po podróży jest ono „zestresowane”. Zanim podamy je do stołu, muszą minąć dwa tygodnie, by „odpoczęło”. Tylko wtedy smak będzie odpowiedni _– tłumaczy.

Sam dogląda zarówno kuchni, jak i sali. Próbuje każdej nowej potrawy, nie poda wina, którego sam wraz z żoną, która jest w tej dziedzinie autorytetem, nie skosztował. Zwraca szczególną uwagę na opinie klientów. – Wyjście do restauracji jest jak wizyta w teatrze, kinie czy operetce. Chodzi o to, by mile spędzić czas i doświadczać czegoś niezwykłego – twierdzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski