Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lewicowy terror

Rzym
W czwartek w siedzibie Ligi Północnej w miejscowości Vigonza eksplodowała bomba. Zamach zdaje się potwierdzać prognozy zawarte w ostatnim raporcie służb specjalnych. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych przewiduje w najbliższych miesiącach znaczne nasilenie aktywności grup terrorystycznych.

Czerwone Brygady grożą zamachami

   Włoskie Czerwone Brygady zagroziły nową serią ataków. Lokalna gazeta w Bari na południu Włoch otrzymała wczoraj list, w którym lewaccy terroryści zapowiadają, że jesienią "padnie jeden z ministrów".
   Zamach w Vigonzy oraz wcześniejsze w Wenecji i Genui spowodowały tylko straty materialne. Ale bomby przygotowane zostały przez profesjonalistów - twierdzi były szef MSW Roberto Maroni z Ligi Północnej (obecnie minister ds. socjalnych).
   Do zamachów przyznało się kilka różnych organizacji: skrajnie lewicowi antyimperialiści, grupy podpisujące się jako Walcząca Partia Komunistyczna, a także tzw. Falanga Zbrojna.
   Maroni, odpowiadając na pytanie o podłoże polityczne zamachów, zwraca uwagę, że rządząca koalicja ma szanse zagwarantować Włochom na długie lata polityczną stabilizację, wynikającą z szerokiego poparcia, jakim centroprawica cieszy się w społeczeństwie. A to jego zdaniem oznacza, że lewica przez dłuższy czas będzie musiała działać w opozycji, na co nie ma ochoty.
   Maroni reprezentuje w rządzie Silvio Berlusconiego Ligę Północną, partię, która dzisiaj domaga się decentralizacji władzy, ale sławę zdobyła sobie kilka lat temu, kiedy jej przywódca Umberto Bossi proponował utworzenie niepodległej Republiki Padanii.
   Zdaniem polityków z Ligi Północnej, zamach na siedzibę ugrupowania w Vigonzy jest ściśle związany z wybuchem bomby, która na początku sierpnia eksplodowała w gmachu sądu w Wenecji.
   Ale terroryści dają o sobie znać nie tylko na północy. Lewicowi ekstremiści coraz częściej rozsyłają pisma z pogróżkami do polityków w różnych regionach. Wczoraj przekazano taki list do redakcji jednego z dzienników w Barletcie na południu. Zamiast podpisu na kartce narysowano charakterystyczną pięcioramienną gwiazdę - taką samą jak ta, którą sygnowały swoje dokumenty Czerwone Brygady. Ale taką gwiazdą 2 lata temu podpisali się zabójcy Massimo D’Antona, zastrzelonego na jednej z ruchliwych ulic Rzymu. D’Antona był działaczem związkowym i doradcą ministra pracy w ówczesnym lewicowym rządzie. Zabójców dotąd nie znaleziono; podobnie jak autorów pozostałych, bezkrwawych już, zamachów, takich jak eksplozja w siedzibie Instytutu Spraw Międzynarodowych w kwietniu tego roku, w samym centrum Rzymu.
   Włoski minister spraw wewnętrznych Claudio Scajola nie ukrywa, że między autorami zamachu w Wenecji a grupami uciekających się do przemocy antyglobalistów mogą istnieć ścisłe powiązania. W takiej sytuacji, aby uchronić Włochy przed falą anarchii i terroryzmu, potrzebna jest specjalna uchwała parlamentu, potępiająca wszelkie przejawy przemocy. W przeciwnym razie - twierdzi minister Scajola - we Włoszech będzie coraz więcej zamachów.
ANNA T. KOWALEWSKA (Rzym)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski