Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Liberum veto ciągle żywe

Barbara Rotter-Stankiewicz
Tak minął tydzień. Protestowanie mamy w naturze. Wszystko, czego nie wymyśliliśmy albo nie możemy zrealizować sami, z zasady negujemy.

Powód zawsze się znajdzie, bo ilu ludzi, tyle racji. Pomijam tu sprawy ideologiczne, polityczne czy religijne - sprzeciwy dotyczą bowiem spraw codziennych i całkiem przyziemnych, a czasem wręcz ziemnych.

Tak jest np. z budową dróg, których przebieg z reguły jest oprotestowany przez jakąś grupę mieszkańców okolicy. Oczywiście tych, koło których domostw położona będzie najbliżej. Mają oni w zanadrzu inną propozycję: „przełożenie” szlaku tam, gdzie przeszkadzać będzie innym.

Nie jest tajemnicą, że budowa „zakopianki” trwa dziesięciolecia m.in. ze względu na brak zgody właścicieli terenu. Nie trzeba zresztą aż tak potężnych inwestycji - przez kilka lat nie można było zjeżdżać na nartach z Gubałówki, bo zabrakło akceptacji właścicieli poletek i trasy nie dało się wytyczyć.

Przy budowie sklepów, zakładów produkcyjnych, a nawet szkół jest podobnie - o ile przy lokalizacji przedsiębiorstw, których produkcja faktycznie może być uciążliwa naprawdę trzeba dmuchać na zimne, o tyle inne obiekty budzące zastrzeżenia „okolicznych nieszkańców” są zwykle zastrzeżeniami pojedynczych osób.

Tak jest np. z potencjalnymi sąsiadami szkół, którzy przewidują, że przeszkadzać im będą dzwonki na przerwę albo hałaśliwe dzieci. Z budową tzw. marketów jest inaczej - tu głównymi „protestantami” nie są mieszkańcy okolicy, ale konkurenci.

Argument mają jeden: przez wiele lat, czasem od pokoleń, prowadzili interes, handlowali, wrośli w pejzaż, a teraz nikt nie będzie u nich kupował, stracą pracę, nie będą mogli utrzymać swoich rodzin, bo w wielkopowierzchniowych molochach będzie taniej.

Zawsze mam ochotę zapytać, czy jeśli muszą nabyć coś spoza swojego asortymentu idą na zakupy tam, gdzie jest taniej, czy tam gdzie drożej? I czy - patrząc całkiem obiektywnie i bez emocji - lepiej, żeby zatrudnienie w małym sklepiku miały dwie osoby, czy też by znalazło je w nowym obiekcie dwieście? Wszystko zależy od punktu widzenia...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski