Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Licencje na ślub?

Redakcja
Fot. Anna Kaczmarz
Fot. Anna Kaczmarz
Muszę mieć gwarancję, że osoba składająca przyrzeczenie robi to świadomie - mówi EDMUND OLCZAK, dyrektor Urzędu Stanu Cywilnego w Krakowie

Fot. Anna Kaczmarz

Co Pan Dyrektor na to, że będzie możliwość brania ślubu poza USC; nie każdy chce przeżywać tę uroczystość w urzędzie...

- Wbrew pozorom sprawa nie jest taka prosta. Udzielamy ok. 1700 ślubów rocznie, niech tylko 200 osób zechce wziąć ślub poza naszymi lokalami, a skomplikuje to pracę urzędu ogromnie. Bo w myśl kodeksu pracy, ktoś pracujący w niedzielę musi potem dostać dzień wolny, a zatem ucierpi na tym nasza pozostała praca; udzielanie ślubów to raptem 7 proc. naszych obowiązków. A nie może być tak, że jednym zgodę damy, a innym nie.

- Dużo jest takich zgłoszeń?

- Nie; ludzie wiedzą, że ślub poza siedzibą USC nie jest możliwy. I tak w ostatnich latach oferujemy dodatkowo sale w Dworku Białoprądnickim oraz w Willi Decjusza. To drugie miejsce wymusiło życie, doszło bowiem do tego, że w Dworku śluby dawaliśmy i o 20.30, tak duże było zapotrzebowanie.

- To tylko potwierdza konieczność zmian. Tylko czemu ich wprowadzenie ma trwać aż dwa lata?

- Tego nie wiem. Choć rzeczywiście kwestii spornych jest wiele. Począwszy od tego, że jako urzędnicy zakładający łańcuch z orłem, co czyni z nas organ władzy publicznej, nie możemy dopuścić do tego, by ów symbol godła państwowego został narażony na ośmieszenie, bo ludzie mają przeróżne pomysły. A skończywszy ma wielu kwestiach technicznych, na który to temat wyrażamy opinie w naszym branżowym kwartalniku. Kolega z Białegostoku udzielał na przykład ślubu na drabinie strażackiej, inny - w balonie. Czy tak powinno być? Opinie naszego środowiska są podzielone. I to nie tylko dlatego, że jak ktoś zechce brać ślub pod wodą, to musi się znaleźć urzędnik z uprawnieniami. W Krakowie np. takiego nie ma, tak więc ślub na Zakrzówku byłby niemożliwy.

- Ale jeśli ktoś chce wziąć ślub w swej rezydencji, bo zamierza zaprosić 500 osób... I gotów jest zapłacić.

- Rozumiem takie oczekiwania, zatem w swych propozycjach zmian w ustawie zawarłem sugestię wprowadzenia czegoś na kształt licencji i równocześnie cennika. To da urzędnikowi dodatkowy dochód i nikt za taką pracę nie będzie chciał dnia wolnego. Wręcz będziemy się bić o takie śluby. Dlatego proponuję, by licencję można otrzymać po pięciu latach uprawiania zawodu. Może takie czysto komercyjne podejście do ślubów rozwiąże problem. Zresztą już teraz ktoś biorący ślub w Willi Decjusza opłaca 400 zł, a w Dworku - 250.

- Od ilu lat udziela Pan ślubów?

- Od pięciu właśnie.

- Ilu Pan ślubów udzielił?

- Mało, mając tyle obowiązków, raz w miesiącu łączę mniej więcej 12 par.

- Pamięta Pan pierwszy ślub?

- Oczywiście.

- Miał Pan tremę?

- Zawsze mam, ale ona nie przytłacza, tylko mobilizuje, by zrobić to dobrze, by była to uroczystość ładna, by ludzie ją odbierali pozytywnie... Powiększa się trema, gdy ślub jest nietypowy, a takim był ten pierwszy. Udzielałem go w więzieniu. Zobaczyłem 19-letniego cherubinka, zarazem sprawcę rozboju i to w warunkach recydywy...

- Zdarzyło się Panu, że panna młoda uciekła w ostatniej chwili, że ktoś powiedział "nie"?
- Nie, nikt z nas nie pamięta takiego zdarzenia, a niektóre koleżanki mają doświadczenie znacznie dłuższe. Jedna z pań opowiada o awanturze o krawat, która skończyła się tym, że para wyszła i ślub się nie odbył. Natomiast w miarę często zdarza się, że para, która ma załatwione wszelkie formalności i wyznaczoną datę zawarcia związku małżeńskiego, nie zgłasza się. Bywa, że pojawi się znacznie później po raz drugi...

- Cóż, lepiej się wycofać, niż podjąć decyzję pochopnie.

- Bywają też przypadki odwrotne. Oto miałem udzielić ślubu w mieszkaniu starszego mężczyzny, był już tak ciężko chory, że nie mógł sam wygłosić wymaganej sentencji, przyszła żona ponaglała, chciała mówić za niego. Musiałem odstąpić od swych czynności. Wieczorem pan umarł... Szło o mieszkanie, o czym państwo pomyśleli zbyt późno. A byli z sobą od 20 lat. To mi przypomina przypadek kolegi - chodzili z koleżanką 10 lat, ona zaszła w ciążę i nadal odkładali termin ślubu... Trzy miesiące przed urodzeniem dziecka on zginął w wypadku motocyklowym.

- I tak akt zawarcia związku małżeńskiego zastąpił inny - akt zgonu.

- To również powinność naszego urzędu. Towarzyszymy ludziom od urodzenia po kres.

- Wróćmy do ślubów. Obserwuje Pan zmieniające się stroje?

- W sumie decyduje nie moda, a zasobność oraz stosunek do samego ślubu. Są osoby, które chcą jedynie zalegalizować związek, co wręcz manifestują - strojem i zachowaniem. Czasami jest mi wręcz przykro. I nie mówię tylko o byle jakim podkoszulku i dżinsach mężczyzny, bo nie chcę nieelegancko mówić o paniach, ale o nonszalanckim czy lekceważącym traktowaniu samej ceremonii. Na szczęście na ogół jest przeciwnie - udzielałem na przykład ślubu, na którym i młodzi, i świadkowie byli w pięknych odświętnych strojach - kolejarskich.

- Ważne są też terminy?

- Śluby cywilne bierze się cały rok, acz znacznie mniej w listopadzie, za to w sierpniu, we wrześniu i październiku multum.

- Tłumaczy Pan to jakoś?

- Jedni mówią, że to z uwagi na "r" w nazwie miesiąca, co ma przynosić szczęście, dlatego niemało osób wybiera i czerwiec. W grudniu z kolei najwięcej jest ślubów konkordatowych.

- Czyli kościelnych.

- Tak. A wiemy o tym, gdyż dokumenty związane z takim ślubem, by miał on skutki cywilnoprawne, i tak wydaje nasz urząd. Jedynie sama uroczystość odbywa się w kościele. Bywa, że takie pary zgłaszają się później do nas w celu zawarcia związku małżeńskiego, gdyż ich ślub konkordatowy okazał się nieważny. Jest tak, gdy ksiądz przekaże zaświadczenie w terminie późniejszym niż nakazuje ustawa, a ta mówi jednoznacznie o pięciu dniach roboczych.

- Które śluby przeważają?

- W Krakowie z ok. 5000 rocznie cywilnych jest 1600-1700. Na zachodzie i północy kraju te proporcje są wyrównane, na wschodzie i południu - absolutnie dominują śluby w kościołach.
- Zawarciu małżeństwa towarzyszy muzyka...

- I wciąż dominuje marsz Felixa Mendelssohna-Bartholdy'ego, acz nieraz wybierane są inne utwory, także przeboje młodzieżowe, jednak zgodne z klimatem uroczystości. Wtedy są odtwarzane z płyty, bo głównie gra zatrudniona pianistka.

- Pamięta Pan jakieś znaczne różnice wieku młodej pary...

- Pannę młodą starszą o 15 lat i pana - starszego o 40...

- To i tak mniej niż rekord Andrzeja Łapickiego. À propos, Kraków nie ma zbyt wielu tzw. celebrytów, niemniej śluby znanych osób się zdarzają - choćby Marcina Dańca...

- Ślub pana Marcina odbył się bez rozgłosu, natomiast męczyli mnie dziennikarze o ślub pana Pazury. Milczałem z obowiązku, ale też rzeczywiście nie znałem szczegółów, później prasa doniosła, że uroczystość odbyła się na terenie gminy Nowe Brzesko.

- W jak dużym stopniu urzędnik udzielający ślubu jest samodzielny...

- W niemałym. Sam staram się opuszczać sformułowania, które nie są obligatoryjne, natomiast podkreślają formalno-urzędowy charakter ślubu. Nie używam zatem określeń "Konstytucja w artykule stanowi", "kodeks cywilny i opiekuńczy mówi"; staram się aranżować przebieg ślubu tak, by nie odczuwało się urzędowego klimatu, wręcz przeciwnie - by było ciepło i sympatycznie. Oczywiście, sentencja zaczynająca się od słów "Świadomy swoich praw i obowiązków uroczyście oświadczam..." znaleźć się musi, podobnie jak wcześniej jestem zobowiązany do wygłoszenia formułki "Zawarcie związku małżeńskiego polega na...". Muszę też wygłosić zdanie "Wobec zgodnych oświadczeń..." oraz poinformować o nazwiskach. Te cztery elementy są obligatoryjne. Reszta - w tym sposób powitania - już bardziej dowolna.

- A gdybym powtarzając za Panem formułkę przyrzeczenia "i uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było trwałe, zgodne i szczęśliwe", dodał na przykład "i cudownie wesołe" - to co?

- Nic się nie stanie, ale też, powiem panu, że biorący ślub są na ogół tak przejęci, że nie w głowie im modyfikacje formuły przyrzeczenia.

- A jak ktoś trochę wypije, by sobie dodać odwagi?

- Na tzw. chuch nie zwracamy uwagi, rozumiemy, że to dla kurażu. Oczywiście, w przypadku braku kontaktu z taką osobą ślub byłby niemożliwy. To się jednak nie zdarza.

- Á propos kontaktu - a co z obcokrajowcami?

- Nieraz mamy kłopot, jako że od 2008 roku mamy obowiązek - wcześniej robiły to sądy okręgowe - uznawania małżeństw zagranicznych za ważne. A teraz, gdy jesteśmy w Unii Europejskiej, tzw. małżeństw mieszanych przybyło.

- Niekoniecznie z miłości...

- Jeśli dokumenty się zgadzają, to urząd nie ma nic do powiedzenia. A problemy z dokumentami się zdarzają, na przykład wietnamskimi.

- Z porozumieniem też?

- Ależ tak, stąd nieraz przy ślubie potrzebny jest tłumacz, na przykład angielskiego, o ile obcokrajowiec zna ów język choć w stopniu podstawowym. Najgorzej jest w przypadku Mongołów, bo tłumaczy przysięgłych tego języka w Krakowie brak, na szczęście możemy korzystać z usług biegłych sądowych. Bo bez względu ma to, kto bierze ślub, ja muszę mieć gwarancję, że osoba składająca przyrzeczenie robi to świadomie.

Rozmawiał Wacław Krupiński

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski