Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Liczyli na Roberta

Redakcja
- Chciałam śledzić walkę chodziarzy samotnie - przyznała się nam Sylwia Korzeniowska - Dlatego na ten czas odłączyłam się od grupy koleżanek i kolegów-kibiców. Nie ukrywam, że byłam zdenerwowana. Bardzo chciałam, aby Robert coś osiągnął, zwłaszczam że rok temu tak nieszczęśliwie nie doszedł do mety na MŚ w Sewilli. Jak dochodził do mety na medalowej pozycji, odczułam ulgę i radość. Udało się, będzie na podium, a wiem, że po to jechał na igrzyska. Tym bardziej cieszyłam się z medalu brata, że rywalizujący z nim Meksykanie nie zachowywali się zbyt fair, przekraczali przepisy. Ucieszona ze srebra poszłam spać.

Wśród rodziny Korzeniowskich

 Sylwia Korzeniowska, siostra Roberta, oglądała rywalizację brata na olimpijskiej trasie w swoim pokoju, w krakowskim akademiku. Sylwia studiuje na AWF, ukończyła I rok, ostatnio zdała ostatni i najtrudniejszy z egzaminów sesji, z anatomii.
 Rano koleżanka zakomunikowała mi, że Robert ma złoto. Nie bardzo chciałam wierzyć, może się myli, może ktoś źle przekazał. Włączyłam telewizor, akurat była dekoracja. Nie było już wątpliwości. Jest złoto!
 Chciałam wysłać jak najszybciej gratulacje do brata poprzez SMS, ale wstrzymałam się. Wyobrażam sobie, jak jest teraz w Sydney oblegany. Poczekam na chwilę spokoju. Nie wiem, co powiem, kiedy skontaktujemy się telefonicznie. To będzie coś spontanicznego...
 Sylwia też uprawia chód, a jej trenerem jest właśnie Robert. Mimo iż przebywa w Sydney, stamtąd przysłał kilka SMS-ów z kolejnymi planami treningowymi dla siostry.
 - Robert jest dla mnie prawdziwym oparciem w treningach - mówi siostra. - Znakomicie mobilizuje do walki, choć oczywiście ze względu na swoje starty nie zawsze może być ze mną na zawodach.
 Sylwia w niedzielę weźmie udział w Zamościu, w mistrzostwach Polski seniorek na 20 km. Pod nieobecność olimpijki Katarzyny Radtke ma szanse na złoto...
 Młodszy brat Roberta, Paweł Korzeniowski, też długo nie wiedział, iż mamy złoto. Oglądał rywalizację nocą w krakowskim mieszkaniu.
 - Nie bardzo wiedziałem, kogo typować na 1. miejsce? Nie znałem bowiem aktualnych możliwości Markowa, Rosjanin miał niedługo przed igrzyskami wypadek. Wystartował, ale ostatecznie na trasie nie błyszczał. Obserwując walkę chodziarzy, nabierałem coraz większych nadziei. W trakcie walki nie dostrzegłem zbyt gwałtownych reakcji sędziów, nie machali kartonikami, choć oczywiście na finiszu wyciągali surowe konsekwencje. Roberta trudno mi było poznać na ekranie, bo wyglądał jak Hiszpan, opalony po pobycie w Afryce, w ciemnych okularach. Technicznie szedł bardzo dobrze. Rytmicznie jak maszyna, na finiszu wydłużył krok. Ciagle jednak sceptycznie myślałem o jego szansach na złoto. Nie znałem bowiem założeń taktycznych Roberta. 20 km nie jest jego koronnym dystansem. Nie chciałem wcześniej dzwonić do niego z pytaniami, bo wiem, jak olimpijczycy potrzebują przed startem spokoju. Sezon miał bardzo długi, bo startował od marca, trenował bez przerwy. Mogła pojawić się niepewność, czy to wytrzyma? Wytrzymał! Aczkolwiek parę godzin nie wiedziałem o złocie. Dopiero z radia usłyszałem o dyskwalifikacji Segury. Trudno mi oceniać czy zawinił, ale domyślam się, co odczuwał. Przecież my w rodzinie przeżywaliśmy to samo, kiedy z trasy zdejmowano Roberta...
 - Jak będzie na 50 km?
 - Złoto na 20 km podbudowało go psychicznie. Kwestią pozostanie odzyskanie przez tydzień sprawności fizycznej. Kiedyś trenowałem chód, miałem kilka osiągnięć jako młodzik i junior. Wiem, że mięśnie muszą mieć czas na regenerację. Nie ma nic za darmo. Ale myślę, że to złoto będzie go niosło! Liczę na miejsce Roberta od brązu w górę!
 - Natomiast ja o złocie męża dowiedziałam się bardzo szybko, bo zaraz po godzinie piątej rano zadzwonił do mnie redaktor Henryk Urbaś z Polskiego Radia w Sydney - mówi małżonka triumfatora chodu Agnieszka Korzeniowska. - Jestem przepełniona radością. Oczywiście, oglądałam całą nocną transmisję z Sydney i nie było to wyjątkiem, zrobionym dla męża. Codziennie śledzę przekazy z Sydney, ale powiem szczerze, iż dzisiaj zrobię sobie przerwę. Chcę odpocząć, bo codziennie udaje się rano do pracy. Transmisję telewizyjną oglądałam sama w mieszkaniu; Andżelika, córka, spała, bo czekały na nią obowiązki szkolne.
 - Wierzyła Pani w sukces męża?
 - Wierzyłam w medal, ale niekoniecznie złoty, bo każdy kto trochę zna się na sporcie wie, że głównym dystansem Roberta jest 50 km. Wiedziałam, iż jest dobrze przygotowany. Liczyłam więc, że na 20 km Robert wejdzie na podium. A tu aż złoto!
 - Jak porównać przeżycia z tymi sprzed 4 laty z Atlanty?
 - Trudno mi porównać, na pewno są różnice. Jednak tamte igrzyska są trochę odległe. Nałożyło się już tyle innych startów Roberta, a każdy był emocjonujący...
 - Dużo już przyjęła Pani gratulacji?
 - Telefon nie milknie. Znajomi, rodzina, dziennikarze, ktoś z sąsiadów. Odpowiadam na wiele pytań, ale taki dzień zdarza się raz na 4 lata. Teraz poczekajmy spokojnie na dystans 50 km. Nie będę prorokować. Powiem tyle, że Robert udowodnił wszystkim swe dobre przygotowanie i na pewno nie zawiedzie.
 - Mąż dodzwonił się z Sydney do Pani?
 - Zaraz po ukończeniu konkurencji. Jednak nie mogliśmy rozmawiać długo. Rzuciłam do słuchawki, czyś Ty nie zwariował?...

JAN OTAŁĘGA

Zwariowałeś? Tak, zwariowałem!

 Zapis rozmowy telefonicznej przeprowadzonej przez Roberta Korzeniowskiego z żoną Agnieszką wczoraj o godzinie 14.47, kilkanaście minut po zdobyciu przez krakowianina złotego medalu igrzysk na 20 km. Ze zrozumiałych względów zapis dotyczy tylko słów wypowiedzianych przez samego zawodnika na Stadionie Olimpijskim w Sydney.
 - Cześć kochanie...
 -...
 - Zwariowałem! (śmiech). Oglądałaś, nie wyszłaś z domu?
 -...
 - Andżelika też?
 -...
 - (śmiech) Słuchaj, popłakałem się, gdy się dowiedziałem, że wygrałem...
 -...
 - Wierzyłaś we mnie?
 -...
 - Kochanie, kocham Cię, całuję, zadzwonię do Ciebie później, tu jest mnóstwo ludzi.

Notował: (KAW, SYDNEY)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski